Nowojorski Central Park "nie" dla muzyków

Policja zaczęła karać mandatami muzyków, którzy w nowojorskim Central Parku grają na różnych instrumentach albo śpiewają.

2011-06-14, 10:32

Nowojorski Central Park "nie" dla muzyków
. Foto: wikipedia.org

Za "zakłócanie spokoju i zadeptywanie trawy" można zapłacić do 350 dolarów grzywny.

Wiele osób, które dorabia sobie koncertami i recitalami w zielonej oazie Manhattanu protestuje. Są to głównie wykonawcy muzyki klasycznej. Artyści twierdzą, że uspokajające, delikatne dźwięki harfy, skrzypiec lub kontrabasu, czy też łagodny śpiew są niczym w porównaniu z hałasem tłumu turystów, rozwrzeszczanymi dzieciakami, młodzieżą grającą w piłkę nożną lub ogłuszającymi występami zespołów rokowych. Tysiące ich fanów wyrządzają też nieporównanie większe szkody trawie.

Niezadowolenie z egzekwowania miejskich przepisów przybiera różne formy. Jedni nazywają zakaz występów, od dawna wpisanych w krajobraz parku, hipokryzją i absurdem. Inni ignorują zarządzenia i demonstracyjnie grają lub śpiewają, pozwalając się aresztować.

Mandat za muzykowanie w ośmiu tzw. strefach ciszy sięga od 50 do 350 dolarów. Muzycy upodobali sobie jednak te miejsca także dlatego, że w pobliżu Pól Truskawkowych, Fontanny Bethesda czy Owczej Łąki nie ma zakłócającego ich grę zgiełku. Tam też pojawiają się ludzie, którzy lubią muzykę klasyczną

REKLAMA

Zarząd Central Parku usiłuje się bronić i przekonuje, że nie ma nic przeciwko flecistkom albo wiolonczelistom. Musi jednak stać na straży spokoju. - Parki są jednymi z niewielu miejsc, gdzie można przyjść i posłuchać kojących dźwięków natury: śpiewu ptaków, szumu spadającej wody, wiatru w liściach i odgłosów rozmów - tłumaczy rzeczniczka Central Parku, Vickie Karp

Nowojorczycy mają o graniu w parku różne opinie. Niektórzy zdecydowanie popierają recitale wśród zieleni. Ich zdaniem po to właśnie są strefy ciszy, aby móc posłuchać muzyki. Niektóre osoby mówią wprost, że mandaty są po prostu łatwym sposobem zasilania kasy miejskiej.

Młoda polska skrzypaczka Kinga Augustyn sama nie grała nigdy w Central Parku, ale mieszkając przy Lincoln Center jest w nim częstym gościem. - Muzyka w Central Parku stała się jego częścią, dodając mu uroku. W tym pięknym i niezwykłym parku miejsca jest dosyć i dla tych, którzy chcieliby odpoczywać w ciszy, ale także dla innych, którzy chętnie posłuchają dobrej muzyki i popatrzą na tańczącą młodzież - dodaje skrzypaczka.

mr

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej