Obóz pracy w Anglii. 5 osób usłyszało zarzuty
W związku ze sprawą aresztowano czterech mężczyzn i kobietę. Cała piątka usłyszała zarzut wykorzystywania pracy niewolniczej.
2011-09-13, 13:00
Kobietę, z uwagi na zaawansowaną ciążę, zwolniono za poręczeniem (zostanie przesłuchana po rozwiązaniu). Mężczyźni staną we wtorek przed sądem w Luton. Wszyscy pięcioro to członkowie jednej romskiej rodziny Connors. Policja ściga jeszcze trzy inne osoby.
Zobacz galerię dzień na zdjęciach>>>
Connorsi werbowali bezrobotnych, ludzi uzależnionych i nieradzących sobie z problemami psychicznymi. Obiecując pracę i dach nad głową, gang zwerbował ich w punktach dystrybucji żywności dla bezdomnych, w urzędach pomocy społecznej i przytułkach.
Sprawa wyszła na jaw po niedzielnej akcji policji na kempingu dla przyczep turystycznych Greenacre w pobliżu Leighton Buzzard w Bedfordshire we wschodniej Anglii.
Maksymalna kara pozbawienia wolności za zmuszanie do pracy niewolniczej wynosi 14 lat. Może być orzeczona wraz z grzywną w nieograniczonej wysokości i przepadkiem mienia.
"Od teraz nie macie rodziny"
Wśród 24 mężczyzn zmuszanych do darmowej pracy wymienia się 17 Brytyjczyków, dwóch Rumunów, trzech Polaków i dwóch Litwinów (lub Rosjan). Najmłodszy z nich ma zaledwie 17 lat, pozostali są w wieku 30-57 lat.
Dziewięciu mężczyzn odmówiło policji zeznań i wypisało się z ośrodka pomocy lekarskiej. Niewykluczone, że boją się osób, które ich więziły. 15, w tym trzech Polaków, nadal jest pod opieką lekarzy i odpowiada na pytania policji.
Po dotarciu do Greenacre mężczyznom golono głowy, odbierano telefony komórkowe i dokumenty. Mówiono im: "Od teraz nie macie rodziny. My jesteśmy waszą rodziną".
Zakwaterowano ich w przyczepach kempingowych, szopach i przyczepach do przewożenia koni. Pozbawieni byli bieżącej wody, toalet i ogrzewania. Jeden z mężczyzn przemieszkał w takich warunkach 15 lat.
Pracowali przez sześć dni w tygodniu m.in. przy wyrównywaniu i kładzeniu nawierzchni oraz usuwaniu śmieci budowlanych. W różne miejsca pracy rozwożono ich samochodami dostawczymi o godz. 5. W niedzielę byli zatrudnieni przy pracach porządkowych na obozowisku. Za pracę nie otrzymywali zapłaty, choć obiecywano im 80 funtów tygodniowo.
W ostatnich trzech latach policja miała otrzymać łącznie 28 doniesień o tym obozie pracy przymusowej od osób, którym udało się uciec, w tym od Polaków i Rumunów. Obecnie policja tłumaczy się, dlaczego nie zareagowała wcześniej.
PAP,kk
REKLAMA