Wkrótce nowe wybory - w europarlamencie
Już w styczniu swoje stanowisko opuści szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. O tym, co to oznacza dla polskiej delegacji, mówi portalowi polskieradio.pl europosłanka Lidia Geringer de Oedenberg.
2011-10-24, 17:50
Posłuchaj
Bruksela szumi obecnie od zakulisowych rozmów i negocjacji – 16 stycznia kończy się kadencja obecnego szefa Parlamentu Europejskiego. Na mocy technicznego porozumienia pomiędzy dwoma największymi grupami w europarlamencie następcą Jerzego Buzka, przedstawciela frakcji Europejskiej Partii Ludowej, zostanie zapewne Martin Schulz z grupy Postępowych Socjalistów i Demokratów. – Takie są przewidywania – mówi w rozmowie z portalem polskieradio.pl eurodeputowana Lidia Geringer de Oedenberg, która należy do frakcji Postępowych Socjalistów i Demokratów.
Przypomina jednak, że w czasie wyborów wielokrotnie zdarzały się niespodzianki. W taki sposób szefową europarlamentu została kobieta Natalie Fontaine - na zasadzie „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”.
Zakończenie kadencji Jerzego Buzka będzie dużym osłabieniem dla polskiej delegacji. – Niewątpliwie każdy z krajów „27” chce, by jego rodak piastował to stanowisko – mówi posłanka. Zwraca uwagę, że stanowiska w PE są "punktowane", w zwiazku czym do polskiej delegacji chadeckiej wrócą "punkty". Oznacza to szanse na funkcje wiceprzewodniczących europarlamentu oraz szefów komisji. Lidia Geringer de Oedenberg dodaje, że polska delegacja chciałaby utrzymać dwa stanowiska w prezydium parlamentu; w tej kadencji zajmowali je Jerzy Buzek i właśnie Lidia Geringer de Oedenberg, która jest kwestorem.
Jak będzie przebiegać głosowanie? Nie będzie to elektroniczne liczenie głosów - każdy wrzuca kartki do urny. W związku z tym dopiero następnego dnia odbędą się wybory wiceprzewodniczących parlamentu, szefów komisji i kwestora.
REKLAMA
źr. geringer.pl
REKLAMA
Późna jesień to także okres negocjacji budżetowych, w tym roku szczególnie trudnych, bo stojących pod znakiem kryzysu. Polska chciałaby zachować dotychczasowy poziom dofinansowania. Tymczasem musi jednocześnie walczyć o spójność europejskiej Wspólnoty, o to by decyzje nie zapadały poza Unią. - W tej chwili mamy bardzo poważny kryzys i finansowy i instytucjonalny, bo duże kraje członkowskie, jak Francja i Niemcy, usiłują rozwiązwyać problemy Wspólnoty we własnym gronie – zauważa eurodeputowana. Jak dodaje, nie jest wciąż pewne, czy nowa perspektywa budżetowa będzie siedmioletnia, czy skróci się do pięciu lat. Zmiana byłaby niekorzystna m.in. dla większych inwestycji.
Jak oceniana jest nasza prezydencja? Okazuje się, że bardzo dobrze, zwłaszcza na tle innych nowych krajów członkowskich. I pomimo tego, że sprawujemy ją w trudnym czasie. O Polsce nikt nie mówi, że „nowi sobie nie poradzili”, a takie słowa padały wobec innych nowych członków Unii – mówi Lidia Geringer de Oedenberg. - Rola Polski jest bardzo trudna, bo kierujemy Radą, która musi zgodzić się na przekazanie większej władzyKomisji Europejskiej. Musi doprowadzić, by każdy kraj członkowski zezwolił na kontrolowanie jego wewnętrznego budżetu przez Komisję Europejską. A także zgodził się na sankcje, jeśli kontrola wykaże, że nie przestrzegane są wspólne reguły. Wcześniej nie planowaliśmy, że będzie aż tak trudno, ale Polska dobrze sobie radzi.
Europosłanka dodaje, że polskie priorytety są realizowane zgodnie z planem. Pojawiły się, co pwawda, problemy z Ukrainą, która ma podpisać w grudniu umowę stowarzyszeniową, ale na to jest jeszcze trochę czasu.
REKLAMA
Nasi europosłowie z różnych frakcji spotykają się razem w ramach tak zwanego koła polskiego. – To absolutny ewenement. Jak sprawdziliśmy, żadna organizacja narodowa nie spotyka się tak ponadpartyjnie – mówi Lidia Geringer de Oedenberg. Zaznacza, że na polskich spotkaniach w Brukseli nikt się z nikim nie kłóci, co może dziwić oglądających na codzień obrady polskiego Sejmu. Na zebraniach koła nasi eurodeputowani dowiadują się o najważniejszych sprawach i rozmawiają z polskimi urzędnikami m.in. o prezydencji.
Polska w Bruskeli to nie tylko polityka. To również program wystaw, prezentacji polskich osiągnięć, koncerty w najlepszej filharmonii w Brukseli. Lidia Geringer de Oedenberg mówi, że Polsce zazdrości się tej intensywności, tego, że stale ją widać.
agkm
REKLAMA
REKLAMA