Jerzy Miller: teraz zaczynamy rozumieć

W kokpicie prezydenckiego tupolewa było dwóch generałów - wynika z raportu krakowskich ekspertów. - Wyczuwaliśmy, że brakuje jeszcze jednej osoby - przyznał Miller.

2012-01-19, 12:28

Jerzy Miller: teraz zaczynamy rozumieć

Były szef MSWiA oraz komisji badającej przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem uważa, że przedstawione oficjalnie w poniedziałek omówienia stenogramu opracowanego przez Instytut Ekspertyz Sądowych "niczego nie zmienia" jeśli chodzi o wyjaśnienie przyczyn katastrofy prezydenckiego tupolewa.

W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" zaznacza, że przyczyny, które opisano w raporcie końcowym z prac jego komisji potwierdzają się. Jego zdaniem piloci nie korzystali z wysokościomierza barycznego, nie reagowali na komendy systemu TAWS i próbowali odejść na automatycznym pilocie.

Zobacz serwis specjalny Smoleńsk 2010 >>>

Co nowego jest więc w ekspertyzie IES?

REKLAMA

- Myśmy wyczuwali, że brakuje jeszcze jednej osoby - przyznaje Jerzy Miller. - Wynikało to z kontekstu różnych słów.

Eksperci z IES odczytali m.in. słowa "generałowie" i "Tadeusz", które mogą wskazywać, że osobą, o której mówi były minister jest generał Tadeusz Buk. Tego jednak Miller nie potwierdza - zbywa milczeniem pytania dziennikarki "GW".

Jerzy Miller zaznacza, że stenogramy nie podważają tezy o tym, że w kokpicie znajdował się także gen. Błasik. Przypomina, że jego ciało znajdowało się tam już po katastrofie.

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

REKLAMA

Gazeta Wyborcza, wit

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej