"Urządzenia sterujące ruchem pociągów były sprawne"

2012-03-05, 13:49

"Urządzenia sterujące ruchem pociągów były sprawne"
. Foto: PAP/Piotr Polak

Bezpieczeństwo na kolei jest zapewnione po pierwsze przez urządzenia, a po drugie przez procedury postępowania - tłumaczył prezes PKP PLK Zbigniew Szafrański, odnosząc się do tragicznej katastrofy kolejowej.

- Wiemy, że człowiek jest omylny. A zatem te urządzenia, niezależnie od tego, jak są skonstruowane (...), nie pozwalają dyżurnemu ruchu zrobić operacji niedozwolonej. Nie można wpuścić dwóch pociągów z dwóch stacji na ten sam tor, nie można tak przepuścić pociągów, żeby na skrzyżowaniach, na rozjazdach uległy kolizji - zaznaczył.

Podkreślił, że zdarzają się sytuacje, kiedy należy przejść z systemu prowadzenia ruchu według urządzeń - na prowadzenie ruchu według procedur.

- Na przykład, kiedy stacja jest w przebudowie, jeśli musimy rozjazd odłączyć od urządzeń sterujących, to wówczas stosujemy specjalne, zaostrzone procedury postępowania dyżurnych ruchu - powiedział.

 

Sprawne urządzenia

Dodał, że zarówno w Starzynach, jak i w Sprowie urządzenia były sprawne.

- W związku z tym, jeżeli została zastosowana ta procedura operacyjna, komisja też musi wyjaśnić dlaczego do tego doszło. To musi wyjaśnić (badająca katastrofę) komisja na podstawie dokumentów. Wszelkiego rodzaju domysły są w tej chwili przedwczesne - zaznaczył.

Podkreślił, że "na odcinku szlaku kolejowego Starzyny-Sprowa - te dwa pociągi nie powinny się znaleźć na jednym torze, a jednak się znalazły". - I to jest przedmiotem badania komisji wypadkowej - zaznaczył.

 

Co z łącznością?

W ocenie prezesa PKP PLK komisja powinna wyjaśnić, jaka była komunikacja między maszynistami a dyżurnymi ruchu.

- Dlaczego się nie dopytywał maszynista, dlaczego dyżurny się nie dopytywał? Łączność pomiędzy dyżurnym ruchu a maszynistą jest na bieżąco. To nie są wypadki jak np. z lat 70, gdzie dyżurny wiedział, że pociąg minął semafor i nie był w stanie go zatrzymać. Mamy w tej chwili ciągłą łączność pomiędzy dyżurnym ruchu a maszynistą - powiedział.

Przekazał, że na kolei działa system tzw. radiostopu. - Jeżeli dyżurny ruchu albo któryś z maszynistów zorientowałby się, że wyjeżdża ze stacji w nieprawidłowym kierunku, może jednym przyciskiem zatrzymać wszystkie pociągi w okolicy, (...) żeby nie doszło do katastrofy. To są kolejne pytania, które wyjaśni komisja: dlaczego nie użyto tego systemu - zaznaczył.

- Dyżurny wyświetlając zielone światło na semaforze ręczy za to, że tor jest wolny do następnego posterunku ruchu - podsumował.

 

Zobacz galerię - dzień na zdjęciach>>>

 

W sobotę wieczorem w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny.

Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka poruszał się pociąg Przemyśl-Warszawa. Oba składy miały razem 11 wagonów.

Zginęło 16 osób, a 57 zostało rannych.

 

mr

Polecane

Wróć do strony głównej