Od 2008 podczas urzędowania zmarło 13 przywódców

Kontynentem, gdzie najczęściej ogłasza się żałobę narodową z powodu śmierci głowy państwa jest Afryka.

2012-09-02, 20:32

Od 2008 podczas urzędowania zmarło 13 przywódców
. Foto: gc85/sxc.hu/cc

Tłumy ludzi w stolicy Etiopii - Addis Abebie - oddały w niedzielę ostatni hołd premierowi Melesowi Zenawiemu, który zmarł w zeszłym miesiącu w wyniku nagłej infekcji. To czwarty przywódca w Afryce, który zmarł od początku tego roku.
Kilka tygodni wcześniej swego prezydenta - 68-letniego schorowanego Johna Attę Millisa - pożegnali Ghańczycy. W kwietniu na atak serca zmarł prezydent Malawi Bingu wa Mutharika. Cztery miesiące wcześniej po długiej chorobie zmarł Malam Bacai Sanha - prezydent Gwinei Bissau.
W zeszłym roku śmierć zastrzelonego libijskiego dyktatora Muammara Kaddafiego oglądał w telewizji cały świat. Od 2008 roku żałobę narodową z powodu śmierci przywódcy ogłaszano jeszcze w Nigerii, Gabonie, Zambii i Gwinei i znów w Gwinei Bissau.
W Afryce można znaleźć też przykłady "długorządzących długożyjących" prezydentów. Prezydent Angoli 70-letni Jose Eduardo Dos Santos rządzi krajem już 33 lata i wszystko wskazuje na to, że znowu stanie na czele państwa w wyniku piątkowych wyborów do parlamentu. Prezydent Zimbabwe rządzi od 25 lat. Obecnie 89-letni Robert Mugabe nadal rozważa start w przyszłorocznych wyborach.
Wysoką śmiertelność prezydentów afrykańskich tłumaczy się różnie: stresem, słabo rozwiniętym system opieki zdrowotnej, biedą. Pewne jest jedno: śmierć prezydenta może destabilizować sytuację w kraju. Tak się stało w Gwinei Bissau, kiedy krótko po śmierci przywódcy przeprowadzono zamach stanu.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej