Polska walczy w Luksemburgu o handel CO2

2012-10-25, 06:42

Polska walczy w Luksemburgu o handel CO2
. Foto: eu2012.dk

Trudne rozmowy w Unii Europejskiej dotyczące sprzedaży pozwoleń na emisję dwutlenku węgla w kolejnych latach. Polska nie zgadza się na likwidację handu globalnymi jednostkami emisji CO2.

Posłuchaj

Relacja Beaty Płomeckiej z Brukseli (IAR)
+
Dodaj do playlisty

W sprawie ważnej dla Polski, ale wywołującej spory, spróbują porozumieć się w czwartek unijni ministrowie środowiska na spotkaniu w Luksemburgu.

Polska zabiega, by po 2012 roku nadal mogła handlować uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla, bo ma duże nadwyżki i nie chce stracić wpływów do budżetu z ich sprzedaży. W podobnej sytuacji są pozostałe kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Część zgromadziły w ostatnich czterech latach, ale część mają jeszcze z lat 90-tych, od kiedy zaczęły znacznie redukować emisję CO2. Jednak na przedłużenie systemu handlu uprawnieniami po 2012 roku nie chce się zgodzić kilka państw, między innymi Dania, Szwecja, Wielka Brytania, Niemcy i Francja.

Przeciwna jest też Komisja Europejska, która uważa, że przeniesienie nadwyżek pozwoleń spowoduje obniżenie ich ceny i krajom zamiast redukować emisje CO2 bardziej będzie się opłacało je kupować. A to przeszkodzi w realizacji ambitnych, unijnych celów klimatycznych.

”Nie ma powodu, by rezygnować”

Polsce szczególnie zależy na utrzymaniu zapisów pozwalających na handel jednostkami emisji. Do tej pory Polska zarobiła na tym 170 milionów euro. Pieniądze trafiają na cele związane z tak zwanym zazielenianiem, czyli na inwestycje redukujące emisję gazów cieplarnianych.

Minister środowiska Marcin Korolec przypomina, że Polska zobowiązała się do redukcji gazów cieplarnianych o 6 procent, a w rzeczywistości zmniejszyła ją aż o 30 procent. Nadwyżka jednostek może zostać teraz sprzedana krajom, którym ich brakuje - wyjaśnia.

Niektóre kraje Wspólnoty chcą, aby po 2012 roku zlikwidować możliwość handlu tymi jednostkami. Polska stoi z kolei na stanowisku, że jest to prawo nabyte na mocy porozumienia Protokołu z Kioto. Minister środowiska dodaje, że środki z handlu emisjami stanowią ważny element w budżecie państwa. Marcin Korolec podkreśla także, że Polska nie ma powodów, aby rezygnować z tych uprawnień tylko dlatego, że chcą tego niektóre kraje Unii Europejskiej.

Za zniesieniem handlu jednostkami emisji dwutlenku węgla, na forum ONZ są także kraje mało rozwinięte, które nie podejmują działań związanych z ograniczeniem emisji gazów cieplarnianych. Ich zdaniem potrzebne są znacznie większe wysiłki na rzecz redukcji emisji dwutlenku węgla do atmosfery.

Komisja nie może działać arbitralnie

Polska nie zgadza się także na zmiany w harmonogramie aukcji na unijnym rynku handlu jednostkami ETS. Polska nie chce, aby to Komisja Europejska decydowała o liczbie pozwoleń na emisję dwutlenku węgla, jaka trafi na rynek. W opinii ministra środowiska Macina Korolca dałoby to Komisji Europejskiej możliwość arbitralnych ingerencji w rynek.
Minister środowiska obawia się, że jeśli raz Komisja zmieni dotychczas obowiązującą dyrektywę, to wyzwoli się z kontroli Parlamentu Europejskiego oraz Rady Unii Europejskiej.

W przyszłości takie arbitralne decyzje mogłyby zapadać także w innych obszarach gospodarki - uważa Marcin Korolec.

Co ze szczytem w Doha?

Ministrowie środowiska państw Unii Europejskiej mają omówić także stanowisko Wspólnoty przed konferencją klimatyczną w Doha w Katarze. Chodzi o przedłużenie Protokołu z Kioto, który przestanie obowiązywać w tym roku. Oprócz Unii Europejskiej chęć uczestnictwa w drugim okresie rozliczeniowym Protokołu z Kioto warunkowo zadeklarowały między innymi Ukraina, Nowa Zelandia, Australia oraz Norwegia. UE do 2020 roku zadeklarowała redukcję emisji dwutlenku węgla o 20 procent.

Jeśli dojdzie do kompromisu, Unia Europejska pojedzie na konferencję klimatyczną w Doha w przyszłym miesiącu ze wspólnym stanowiskiem. Unijni dyplomaci mówią jednak, że to będzie bardzo trudne.

IAR/agkm

Galeria: dzień na zdjęciach >>>

Polecane

Wróć do strony głównej