Sytuacja się zaognia. W Kairze polała się krew
W starciach między zwolennikami i przeciwnikami prezydenta Mohammeda Mursiego wiele osób zostało rannych. Interweniowała policja.
2012-12-05, 21:49
Walki przed pałacem prezydenckim rozpoczęły się po południu, gdy zwolennicy prezydenta Mursiego zniszczyli namioty przy pałacu, w których koczowali opozycjoniści. Wykrzykiwali także hasła, w których zapowiadali "oczyszczenie terenu". W ruch poszły kamienie i koktajle Mołotowa i petardy. Świadkowie mówią o rozlewie krwi.
Późnym popołudniem pod pałacem prezydenckim interweniowała policja, ale zwolennicy i przeciwnicy Mursiego starli się jeszcze w bocznych ulicach w pobliżu pałacu prezydenckiego, w dzielnicy Kairu Heliopolis. - To jest wojna domowa, która zniszczy nas wszystkich - powiedział 27-letni Ahmed Fahmy. Niektórzy Egipcjanie są zdania, że kryzys jest klęską prezydenta. - Mursi prowadzi wojnę przeciwko własnemu narodowi - powiedział agencji AFP mieszkaniec Kairu.
Egipska opozycja obarcza odpowiedzialnością za starcia Mohammeda Mursiego. Koordynator koalicji opozycyjnej, Mohameda ElBaradei zapewnił jednak, że jest ona gotowa do dialogu z prezydentem. Warunkiem będzie odwołanie dekretów, dających prezydentowi nadzwyczajne uprawnienia i odłożenie planowanego na 15 grudnia referendum w sprawie nowej konstytucji.
Wiceprezydent Egiptu Mahmoud Mekki mówił wcześniej, że poprawki do projektu konstytucji mogą być uzgodnione z opozycją. Dodał, że władza chce wysłuchać zastrzeżeń przeciwników prezydenta i przedyskutować je w parlamencie. Zastrzegł jednak, że planowane na 15 grudnia referendum w sprawie konstytucji odbędzie się mimo protestów. Mekki stwierdził także, że żądania opozycji muszą być respektowane. Jest rzeczywista polityczna wola, by przejść przez ten okres i odpowiedzieć na żądania społeczeństwa - powiedział wiceprezydent.
REKLAMA
W wyniku sytuacji w kraju, trzech doradców prezydenta Mursiego podało się do dymisji - poinformowały państwowe media.
Galeria: dzień na zdjęciach >>>
IAR/aj
REKLAMA
REKLAMA