Policja: powieszenie przyczyną śmierci Borysa Bieriezowskiego
W nocy brytyjska policja podała pierwsze wyniki autopsji. Inne badania, w tym toksykologiczne, zajmą jeszcze kilka tygodni.
2013-03-26, 08:23
Posłuchaj
- Powieszenie było przyczyną śmierci rosyjskiego miliardera Borysa Bieriezowskiego - poinformowała w nocy z poniedziałku na wtorek brytyjska policja, podając pierwsze wyniki autopsji. - Lekarz patolog nie znalazł żadnych śladów przemocy - dodaje komunikat policji (regionu Berkshire).
Bukowski o śmierci Bieriezowskiego: starają się zagarnąć wszystkich, nawet martwych >>>
Policja zapowiada dalsze oględziny zwłok, m.in. badania toksykologiczne. Na ich wyniki trzeba będzie poczekać kilka tygodni. Trwają też policyjne czynności w otoczonym przez policyjny kordon domu Bieriezowskiego.
Eksperci brytyjskiej policji ds. materiałów biologicznych, chemicznych i radioaktywnych nie znaleźli w nim nic podejrzanego.
Inspektor Kevin Brown w wypowiedzi cytowanej przez agencję Press Association (PA) powiedział, że oględziny w domu Bieriezowskiego potrwają kilka dni i w tym czasie policja nie będzie komentować tego, co tam znaleziono. Zaznaczył przy tym, że na obecnym etapie policja nie znalazła niczego, co sugerowałoby udział innych osób w śmierci rosyjskiego milionera.
Zwłoki 67-letniego Bieriezowskiego znalazł na podłodze w łazience ochroniarz w sobotę w jego domu w Titness Park w Ascot, ok. 40 km na zachód od Londynu. Ochroniarz widział go po raz ostatni w piątek ok. godziny 22.30 - podała PA.
Bieriezowski - szara eminencja za rządów Borysa Jelcyna, nazywany "ojcem chrzestnym" - uzyskał azyl w Wielkiej Brytanii w 2003 r. Z Rosji uciekł w 2000 r., gdy znalazł się w konflikcie z następcą Jelcyna - Władimirem Putinem.
Jego fortuna, początkowo szacowana na ok. 1,3 mld dolarów, stopniała w wyniku życia w luksusie, finansowania różnych politycznych inicjatyw wspierających antyputinowską opozycję w Rosji oraz serii przegranych procesów, z których najkosztowniejszym okazał się proces z Romanem Abramowiczem.
Po śmierci dziennikarza jeden z dziennikarzy Forbesa stwierdził, że Bieriezowski rozmawiał z nim dzień przed śmiercią. Oligarcha, miał powiedział, że "jego życie straciło sens, ma 67 lat, nie chce angażować się w politykę i nie wie, co ze sobą zrobić". Rozmowa nie była jednak nagrana i rzekomo nie była przeznaczona do publikacji.
PAP/tvrain.ru/agkm
REKLAMA
REKLAMA