Duński ekspert: oficjalna wersja katastrofy smoleńskiej nie do przyjęcia

Prof. Glenn Jorgensen z Duńskiego Uniwersytetu Technicznego, był gościem posiedzenia zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej, kierowanego przez Antoniego Macierewicza.

2013-07-25, 23:56

Duński ekspert: oficjalna wersja katastrofy smoleńskiej nie do przyjęcia
Antoni Macierewicz podczas posiedzenia Zespołu Parlamentarnego ds. zbadania przyczyn katastrofy TU-154 M z 10 kwietnia 2010 r., w trakcie trzeciego dnia 46. posiedzenia Sejmu. Foto: PAP/Jacek Turczyk

"Najpierw chciałem udowodnić, że oficjalna wersja przebiegu katastrofy jest poprawna, ale kiedy zacząłem analizować dane, stwierdziłem, że się mylę i według wersji, która jest podawana, ta katastrofa nie mogła mieć miejsca" - mówił Jorgensen, wyjaśniając motywy, dla których zajął się katastrofą smoleńską.

Śledztwo ws. katastrofy w Smoleńsku - tu zobacz więcej>>>

Według duńskiego eksperta przy utracie tylko końcówki skrzydła, co - jak przypomniał - "zakłada raport MAK i raport komisji Jerzego Millera, samolot nie uderzyłby w ziemię, ale w miejscu, gdzie nastąpiło to zderzenie, miałby wysokość prawie 40 metrów i by odleciał".

"Przy utracie tylko kawałka skrzydła samolot straciłby tylko 5 proc. siły nośnej. Znalazłby się ok. 30 metrów na północ i byłby na wysokości ok. 40 m nad miejscem pierwszego uderzenia w ziemię" - powiedział Jorgensen.

REKLAMA

Rosja przekazała dokumenty ws. telefonu prezydenta Kaczyńskiego

Według niego hipoteza o utracie dodatkowego fragmentu skrzydła zgadza się z tym, co znaleziono wśród szczątków samolotu, gdzie - jak zauważył - "fragmenty lewego skrzydła leżały blisko ulicy".

"Oficjalne analizy nie wyjaśniają kąta przechylenia samolotu w momencie uderzenia w ziemię, śladów na ziemi pozostawionych przez lewe skrzydło i ogon samolotu oraz dziwnego zachowania steru wysokości. To wszystko może być wyjaśnione w sytuacji, gdy założymy, że samolot stracił dodatkowy fragment skrzydła" - przekonywał ekspert z Danii.

Zdaniem Jorgensena "coś stało się z lewym sterem wysokości", a "jedna z hipotez może być taka, że podczas utraty skrzydła jakieś elementy, które odpadły, uderzyły w ster wysokości".

REKLAMA

Ponadto - w ocenie Jorgensena - "wysokość samolotu w miejscu gdzie rośnie brzoza nie mogła być niższa niż 11 metrów".

10 kwietnia 2010 roku w katastrofie samolotu Tu-154M w Smoleńsku zginęli wszyscy pasażerowie - 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Pasażerowie, w tym wielu przedstawicieli polskich elit politycznych, wojskowych i kościelnych oraz środowisk pielęgnujących pamięć o zbrodni katyńskiej, zmierzali na uroczystości w Lesie Katyńskim.

mc

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej