Sprzedała dom, myśląc, że bierze pożyczkę. Sąd unieważnił umowę

2013-09-27, 16:31

Sprzedała dom, myśląc, że bierze pożyczkę. Sąd unieważnił umowę
. Foto: sxc.hu

Krakowski sąd unieważnił w piątek akt notarialny sprzedaży domu małżeństwa Szymulów z Zabierzowa, ponieważ właścicielka, podpisując dokument, była przekonana, że chodzi o pożyczkę.

Chodzi o głośną w Krakowie sprawę dotyczącą usiłowania przejęcia domu przez Rafała K.
Kilka lat temu Stanisława Szymula potrzebowała pieniędzy i w tajemnicy przed mężem skorzystała z internetowej oferty pożyczki. Rafał K. zaproponował jej wówczas 40 tys. zł pod zastaw hipoteki.

Okazało się jednak, że u notariusza kobieta podpisała umowę dotyczącą sprzedaży domu za 120 tys. zł. Szymula była przekonana, że gdy zwróci należność, dokument nie będzie obowiązywał. Jak twierdziła, takie były zapewnienia pożyczkodawcy, który wręczył jej harmonogram spłaty rat. Wartość domu wyceniona przez biegłego wyniosła 800 tys. zł.
Jednak nowy właściciel usiłował doprowadzić do wyprowadzenia się Stanisławy Szymuli i jej męża z domu. W ogłoszeniach szukał hałaśliwych lokatorów, którzy by utrudnili im życie, zdemontował okna w domu, w końcu sprzedał go innej osobie.
Prokuratura dwukrotnie umarzała śledztwo w tej sprawie, nie dopatrując się przestępstwa. Proces cywilny zakończył się unieważnieniem przez sąd okręgowy aktu notarialnego, jednak sąd apelacyjny zmienił ten wyrok, uznając, że nie ma podstaw do unieważnienia aktu notarialnego i że faktycznie doszło do sprzedaży domu.
W wyniku kasacji sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, a ten uchylił niekorzystny dla Szymulów wyrok i sprawę skierował do ponownego rozpoznania w sądzie apelacyjnym.
W piątek sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji, unieważniający akt notarialny sprzedaży domu. Uznał, że Stanisława Szymula co prawda miała świadomość, że podpisuje akt notarialny dotyczący umowy sprzedaży domu, ale - jak uzasadniał sąd - "nie obejmowała swoim wewnętrznym przekonaniem, że przenosi własność bezpowrotnie". Zgodnie z zapewnieniami Rafała K. była przekonana, że ta własność do niej wróci. Działała zatem w błędzie co do skutków czynności prawnej.
Jak podkreślił sąd, uznanie ważności aktu notarialnego stanowiłoby naruszenie norm współżycia społecznego, ponieważ wartość domu kilkanaście razy przewyższała wartość udzielonej pożyczki.
- Sprawiedliwości zwyciężyła - mówił po ogłoszeniu wyroku Wiesław Szymula, telefonując do chorej żony. - Wierzyłem, że będzie dobrze, wierzyłem od samego początku, że to było zaplanowane oszustwo. Jestem szczęśliwy, że sprawiedliwości stało się zadość. Mam świadomość, że jeszcze nie koniec, ale przynajmniej będę się czuł w domu bezpiecznie - powiedział dziennikarzom.

Stanisława Szymula z powodu tej sprawy dwukrotnie doznała załamania nerwowego i trafiła do szpitala, a obecnie jest ciężko chora. - Gdyby nie media i poparcie opinii społecznej, to prawdopodobnie bym się załamał i straciłbym wszystko - powiedział Wiesław Szymula, dziękując wszystkim, którzy dodawali mu sił do walki.
Wyrok jest prawomocny. Pozwanego Rafała K. nie było w sądzie. Przed krakowskim sądem toczy się proces karny, w którym Rafał K. odpowiada za nękanie Szymulów.

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

PAP, bk

Polecane

Wróć do strony głównej