Piractwo! Są pierwsze zarzuty dla ekologów z Greenpeace
Pierwsi dwaj ekolodzy z Greenpeace, aresztowani w Rosji, usłyszeli zarzuty piractwa. Nie wiadomo jeszcze czy taki zarzut zostanie przedstawiony zatrzymanemu Polakowi, Tomaszowi Dziemiańczukowi.
2013-10-02, 09:48
Posłuchaj
Z oficjalnych komunikatów służb prasowych Komitetu Śledczego wynika, że wszyscy aresztowani są podejrzewani o "napad i próbę zajęcia platformy wiertniczej Prirazłomnaja”.
Greenpeace podał, że jako pierwsi zarzut taki usłyszeli: Ana Paula Alminhana Maciel z Brazylii i fotograf Kieron Bryan z Wielkiej Brytanii. Następni to: Dima Litvinov ze szwedzkim obywatelstwem oraz obywatelka Finlandii Sini Saarela. Zarzut taki postawiono też Rosjaninowi Romanowi Dolgowowi, a procedury trwają.
Grupa ekologów z 18 krajów, w tym Polak Tomasz Dziemiańczuk zorganizowała na Morzu Barentsa akcję protestacyjną, przeciwko uruchamianiu platformy wiertniczej Gazpromu. Działacze Greenpeace twierdzą, że obiekt nie jest przygotowany na wypadek ewentualnych katastrof.
W ich ocenie - jakikolwiek wyciek ropy skazi znaczne obszary Arktyki. Ponieważ swój protest prowadzili w pobliżu platformy, a nawet próbowali się na nią wdrapać do akcji wkroczyła rosyjska straż graniczna.
REKLAMA
Zatrzymano statek Greenpeace i całą załogę. Wszyscy trafili na 2 miesiące do aresztu. Jak wcześniej poinformował wicekonsul RP Wojciech Cholewiński "Tomasz Dziemiańczuk, tak jak pozostali działacze Greenpeace jest podejrzany o międzynarodowe piractwo”. Wiadomo już, że adwokat Polaka złożył zażalenie na decyzję sądu w Murmańsku o tymczasowym aresztowaniu naszego rodaka. Skarga zostanie rozpatrzona na początku przyszłego tygodnia.
Protest Greenpeace
Greenpeace już rok temu przeprowadził akcję na platformie Prirazłomnaja, by zaprotestować przeciwko wierceniom w Arktyce. Zdaniem ekologów ewentualny wyciek ropy w tym miejscu miałby katastrofalne skutki dla środowiska naturalnego w regionie. Wiercenia tam powinny być zakazane, przynajmniej do czasu, aż Gazprom opracuje przekonujący plan likwidacji skutków ewentualnego wycieku - postuluje Greenpeace.
Ze względu na ekstremalne warunki pogodowe w Arktyce - niskie temperatury, sztormy i góry lodowe - naukowcy oceniają prawdopodobieństwo wypadku i wycieku jako bardzo wysokie, a skutki takiej katastrofy jako o wiele cięższe do usunięcia niż w przypadku wycieku na platformie BP w Zatoce Meksykańskiej w 2010 roku.
Dla Rosji podbój Arktyki jest celem strategicznym. Złoże, na którym znajduje się Prirazłomnaja, oceniane jest na 526 mln baryłek ropy. Jego eksploatacja ma duże znaczenie dla Rosji, walczącej o utrzymanie się w czołówce światowych producentów ropy naftowej.
IAR/MP
REKLAMA
REKLAMA