Licencjat przez telefon? To możliwe w polskich uczelniach
Część polskich uczelni nie spełnia nawet minimalnych standardów. Ministerstwo kontroluje, komisja akredytacyjna wydaje miażdżące oceny, ale szkoły wciąż działają - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
2013-11-12, 08:08
"Dziennik Gazeta Prawna" opisuje przypadek Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Legnicy. - Wielu moich znajomych wciąż miesiącami czeka na obronę pracy. Niektórzy mówili mi, że szkoła chce od nich dodatkowych opłat, uregulowania zaległości, których tak naprawdę nie mają - opowiada absolwent uczelni.
Dodaje, że zna przypadek obrony dyplomu...przez telefon. Inny student wspomina, że w czasie sesji do indeksu wpisywali się wykładowcy, którzy nie pojawili się nawet na jednych zajęciach w semestrze.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w grudniu 2011 roku opublikowało raport z kontroli przeprowadzonej na legnickiej uczelni. Ustalenia były miażdżące. WSM jednak działa i wciąż rekrutuje.
Nie jest to odosobniony przypadek na uczelnianej mapie Polski - zauważa "Dziennik Gazeta Prawna". W tej chwili toczy się 26 postępowań, w których badane są nieuczciwe praktyki.
Gazeta przytacza przykład Beskidzkiej Wyższej Szkoły Umiejętności w Żywcu, w której jeden ze studentów ukończył trzyletnie studia w jeden semestr. Władze uczelni tłumaczyły to indywidualnym tokiem nauczania.
Wedle danych dostępnych na stronie resortu, ostatnia decyzja dotycząca odebrania lub zawieszenia uprawnień dla szkół niepublicznych została wydana w 2010 roku. Tymczasem, Polska Komisja Akredytacyjna, która niezależnie od resortu ocenia jakość kształcenia szkół wyższych, tylko od początku 2012 r. wydała 25 negatywnych ocen. Dwie z nich dotyczyły uczelni publicznych. Reszta prywatnych.
REKLAMA
IAR, bk
REKLAMA