„To nie jest brytyjski sen”. Polscy imigranci oczami Brytyjczyków
Wielka Brytania jest krajem możliwości, ale nie czujemy się tu szczególnie mile widziani – opowiadają The Independent przybysze z Europy Wschodniej. W samym Londynie może być aż 300 tysięcy Polaków. Sprzątają brytyjskie domy, pracują na budowach, ale jak żyją ? – zastanawia się dziennik.
2013-11-15, 13:39
W Londynie istnieje miasto w mieście. To mini Europa Wschodnia z pół milionem mieszkańców. Większość przyjechała po 2004 roku. Są tu ludzie z Polski, Litwy, Rumunii, Bułgarii i innych biedniejszych krajów Unii Europejskiej, ale także uchodźcy z Bośni czy Kosowa - do tego świata wybrał się dziennikarz jednej z najważniejszych gazet w Wielkiej Brytanii.
Obraz jaki namalował nie jest optymistyczny. Gdy zawędrował do jednej z imigranckich dzielnic - Beckton nie ukrywał swojego przygnębienia. Beckton wygląda jak opuszczone – popękane chodniki, walące się drzewa – ponury krajobraz. I ulica brzmi jak w obcym kraju. Wszędzie słychać polski lub bengalski, litewski lub rumuński – kreśłi szary obraz.
REKLAMA
- Nie mieszkam w Wielkiej Brytanii. Mieszkam na Litwie. Oglądam litewską telewizję. Korzystam z internetu w języku litewskim . Moi wszyscy przyjaciele są Litwinami . Ten sklep jest litewski . Spotykam tylko Litwinów. Jedyne podatki płacę Brytyjczykom – to fragment rozmowy dziennikarza z właścicielem miejscowego sklepu.
Polacy nie chcą wracać do domu >>>
Każdy z imigrantów ma inną historię. Gazeta opowiedziała kilka: Jacek przyjechał do Wielkiej Brytanii, bo jego córka ma zespół Downa. Każdy oszczędzony funt wysyła do domu opieki w Niemczech. Musiał tam umieścić córkę, bo w Polsce nie ma odpowiedniego ośrodka.
REKLAMA
Jurek pracował w oczyszczalni ścieków. Marzył o wielkiej wygranej na loterii . Stracił pracę, ale zawsze kochał hazard. Więc po trzech dniach picia wsiadł do autobusu nocnego, bez żadnego planu. Obudził się na Victoria Coach Station. Dopiero co poznany Polak powiedział mu, że ich majster potrzebuje dodatkowych robotników. Płacili 5 funtów za godzinę. Wziął tę pracę, bo była w dobrej okolicy.
Dziewczyna z Białegostoku, jak wszystkie sprzątaczki lubi się pochwalić , że wie wszystko o swoich domach. - Mogę trzymać je w szachu . Wiem na przykład o bankierze, który kocha kokainę ponieważ widzę proszek na jego karcie miejskiej.
REKLAMA
The Independent ocenia, że obecność polskich robotników powinna cieszyć Partię Konserwatywną. Polski robotnik jest trochę rasistowski, konserwatywny, w każdą niedzielę chodzi do kościoła, jest pracowity i oszczędny. Do tego, rodzina jest dla niego najważniejsza i nie lubi związków zawodowych – opisuje gazeta.
Gazeta zauważa, że problemem części Polaków w Wielkiej Brytanii jest alkohol. Polacy za dużo piją i widać to na ulicach Londynu. „Większość włóczęgów w mieście to Polacy i Litwini . Jest ich co najmniej 5 tysięcy. W ciągu ostatnich 5 lat, do kraju deportowano ponad 3 tysiące osób” – pisze gazeta. Przy okazji przypomina, o głośnej sprawie wykorzystywania polskich włóczęgów przez tureckich sklepikarzy, którzy zmuszali Polaków do rozładunku ciężarówek za darmo.
REKLAMA
Wielu Polaków prosi konsulat o pomoc >>>
Ale nie tylko z Turkami Polacy mają na pieńku. Według gazety najgorsze są relacje polsko-albańskie. Albańczycy wynajmują naszych rodaków do robót remontowych i nie płacą. Zdarzało się, że gdy ktoś upominał się o pensję kończył w śpiączce po ciężkim pobiciu – opisuje The Independent i przytacza słowa jednego polskich robotników: „Jak Wielka Brytania może w ogóle przyjmować tak niebezpiecznych ludzi ?”.
Polacy i Albańczycy mówią o Wielkiej Brytanii " mini- Ameryka", ale brytyjski sen nie istnieje – puentują dziennikarze The Independent swoją podróż po świecie imigrantów z Europy Wschodniej.
polskieradio.pl/ The Independent/iz
REKLAMA
REKLAMA