Zabiła na pasach dwoje dzieci. Sąd utrzymał wyrok
Sąd w Bielsku-Białej utrzymał wyrok w sprawie kobiety, która w zeszłym roku zabiła na pasach dwóch 10-latków.
2013-11-21, 13:21
Kierująca była pod wpływem amfetaminy. 20-letnia wtedy Karolina Z. została w lipcu skazana na 8 lat więzienia. Ma dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych i musi zapłacić po 50 tys. zł zadośćuczynienia rodzinom nieżyjących chłopców, Konrada i Patryka.
Tragedia dwóch rodzin
Do wypadku doszło 10 października 2012 roku w Kozach koło    Bielska-Białej. Rozpędzony peugeot, który prowadziła 21-letnia Karolina  Z.,   uderzył w prawidłowo przechodzących przez jezdnię na pasach dwóch    10-latków wracających ze szkoły. Jeden zginął na miejscu, drugi zmarł  po   kilku godzinach w szpitalu.
Sąd podkreślał wówczas, że zeznania  świadków i opinie  biegłych nie pozostawiały wątpliwości co do winy  oskarżonej, a także  tego, że chłopcy w żaden sposób nie przyczynili się  do wypadku.  Decydujący wpływ na zachowanie kobiety miało mieć zażycie  amfetaminy.  Sprawczyni jechała z prędkością 98 km na godzinę w miejscu,  gdzie  obowiązywało ograniczenie do 50 km. Krótko przed wypadkiem  rozmawiała  przez telefon komórkowy.
Okoliczności łagodzące?
Od wyroku odwołała się  oskarżona. W  czwartek jej obrońcy domagali się skierowania sprawy do  ponownego  rozpatrzenia lub obniżenia wyroku. - Oskarżona ma prawo do  rzetelnego  procesu, który gwarantuje jej Konwencja Praw Człowieka.  Proces nie był  rzetelny. Nie można procedować tylko na podstawie jednej  opinii zleconej  przez prokuraturę. Czy tak wygląda państwo prawa?  Liczymy, że sąd  weźmie pod uwagę nasze protesty i skieruje sprawę do  ponownego  rozpoznania, by można było rozstrzygnąć wątpliwości - mówił  mecenas  Rafał Bargiel.
Obrońcy wskazali jednocześnie na szereg   okoliczności, które ich zdaniem przemawiają na korzyść Karoliny Z.   Powoływali się na opinie świadków, w tym policjantów, którzy zeznawali,   że kobieta tuż po wypadku nie sprawiała wrażenia, by była pod wpływem   narkotyku. Sugerowali, że mogła go zażyć już po zdarzeniu, w czasie, gdy   policjanci zwolnili ją na krótko do domu. Amfetamina, którą zażyła   rano, kilka godzin później, gdy doszło do wypadku, nie mogła już  działać.
Obrońcy  podważali też zeznania świadków wskazując na więzy,  które część z nich  łączyły z rodzicami ofiar. Zarzucali im błędy. Jako  ilustrację  przywoływali opinię świadka, który prowadząc samochód  stwierdził, że  słońce nie oślepiało kierowców. - Ten świadek prowadził  jednak  ciężarówkę, czyli zupełnie inny pojazd. Znajdował się pod innym  kątem -  zwracał uwagę Bargiel.
Rodzice: 8 lat to za mało
Strona oskarżonej podważała także  rzetelność biegłego. Wytykali  m.in. to, że jedną z istotnych kwestii  rozstrzygnął w ciągu 20 minut,  nie wychodząc z sądu. Obrońcy krytykowali  sąd, że nie zlecił innej  opinii.
Apelację wnieśli również rodzice  chłopców. Ich pełnomocnik  mecenas Andrzej Suchonek domagał się  podwyższenia wyroku do 10 lat  więzienia. Wskazywał m.in., że okoliczność  łagodząca, za którą sąd  uznał niekaralność, ma jedynie wymiar formalny.  Kobieta przyznała się,  że wcześniej zażywała narkotyki i prowadziła pod  ich wpływem. Z kolei  wyrażaną skruchę motywował jedynie obawą przed  wysoką karą.
Zdaniem  Suchonka wina Karoliny Z. została  udowodniona. Jego zdaniem brak oznak  działania narkotyku tuż po wypadku,  może oznaczać tyle, że oskarżona  zażyła go znacznie później niż sama  mówiła. W samochodzie wytresowany  pies wykrył narkotyk, ale ta poszlaka  nie została przyjęta przez sąd.
Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
IAR, PAP, bk