Lider Tatarów: Krym zmienił się w półwysep strachu. Putin chce nas wygnać

2017-01-22, 23:59

Lider Tatarów: Krym zmienił się w półwysep strachu. Putin chce nas wygnać
Mustafa Dżemilew. Foto: PAP/UKRINFORM

To był pusty pokój, a w nim telefon. Rozmawiałem z Putinem przez 40 minut. Opowiadał, jak chce nas uszczęśliwić. Powiedziałem – jeśli tak, niech pan zabierze swoje okupacyjne wojska z Krymu – opowiadał portalowi PolskieRadio.pl lider Tatarów Krymskich Mustafa Dżemilew. Po takiej odpowiedzi na Krym już nie wjechał. Porwania, ciała ze śladami strasznych tortur, przeszukania, areszty – to codzienność na Krymie. Rosja chce zastraszyć, zmusić do zamknięcia ust – mówił Mustafa Dżemilew. W tym tygodniu Ukraina skierowała pozew przeciw Rosji do Trybunału w Hadze.

Powiązany Artykuł

ukraina free 1200 free .jpg
Ukraina kieruje pozwy przeciwko Rosji do Trybunału ONZ

Lider Tatarów Krymskich Mustafa Dżemilew, który latami walczył z systemem sowieckim i był jednym z czołowych dysydentów za czasów ZSRR, spędził wiele lat w aresztach, prowadził ponadtrzystudniowy protest głodowy, opowiadał w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl o sytuacji na Krymie - mówił, że strategia okupanta, Rosji, jest dla niego jasna i przejrzysta – zastraszyć, zmusić do milczenia, wygnać z Krymu. - Tatarzy Krymscy są celem numer jeden, bo w sposób zorganizowany opowiedzieli się przeciw okupacji. Dlatego też zakazany został Medżlis – parlament krymskotatarski – mówi Dżemilew.

To czego nie było za czasów sowieckich - nie przestrzega się procedur – ludzie po prostu znikają. Napiszesz coś na Facebooku? Kara wprawdzie nie przyjdzie od razu, ale Federalna Służba Bezpieczeństwa to wyśledzi i cię aresztuje – takie są różnice, jeśli spojrzeć na ZSRR – mówił Dżemilew.

Lider Krymskich Tatarów podkreślił, że Krym musi się pozbyć okupanta, inaczej sytuacja się nie poprawi, bo polityka okupacji opiera się właśnie na strachu i represjach  Wezwał do zaostrzania sankcji, tak by zaczęła przestrzegać prawa międzynarodowego. - Gdyby po agresji na Gruzję ze strony Zachodu miała miejsce odpowiednia reakcja, nie doszłoby do aneksji Krymu - zauważył.

Mustafa Dżemilew zaapelował też o umieszczenie na półwyspie stałej misji monitorującej prawa człowieka i dokumentującej represje.


- Większość Tatarów oczekuje oswobodzenia Krymu. Dzwonią do mnie, piszą, pytają – "Kiedy to nastąpi?”. Odpowiadam: ”Jak ZSRR - i Rosja jest nieprzewidywalna – wszystko może runąć i dziś wieczorem? Może za tydzień? Może później?”.

***

Zachęcamy do lektury wywiadu:

Agnieszka Kamińska, PolskieRadio.pl: Jak by pan opisał obecną sytuację Krymu Tatarów Krymskich?

Powiązany Artykuł

kurbedinow emil 1200 free.jpg
ROSJA ZAMYKA TATARÓW KRYMSKICH W PSYCHUSZKACH. ADWOKAT: POTRZEBNA JEST POMOC

Mustafa Dżemilew, lider Tatarów Krymskich: Już od ponad dwóch nie mam możliwości wjazdu na terytorium Krymu.  Jednak istnieje tam struktura Medżlisu Tatarów Krymskich. I to co zachodzi na Krymie – oczywiście śledzimy.

Krym zamienił się w straszne miejsce – półwysep strachu – ustanowiony jest tam reżim totalitarny, który przypomina sowiecki, i bynajmniej nie pierestrojki, ale te gorsze czasy. Są pewne różnice – za władzy sowieckiej, jaka by ona nie była, była pewna struktura, jakieś decorum, pozór praworządności. Oczywiście, ludzi, którym reżim nie odpowiadał, prześladowano, wysyłano do łagrów. Jednak przynajmniej w takich przypadkach były procedury. A na okupowanym Krymie – tej procedury nie przestrzega się. Ludzie po prostu znikają.

Za czasów sowieckich – gdy przychodzono, by zrobić przeszukanie – a u mnie często za czasów sowieckiej władzy robiono rewizje – to przynajmniej pokazywano postanowienie prokuratora, sędziego, mówiono, że jest u mnie "antysowiecka literatura”, zagadywano: "oddajcie dobrowolnie, albo przeprowadzimy przeszukanie”. Co prawda, jeśli oddano im literaturę, i tak przeprowadzali przeszukanie, ale taki był porządek.

Teraz po prostu wpadają do domu – wszystko przeryją  - mówią, że ktoś do nich zadzwonił i powiedział, że jest tutaj zakazana literatura, albo broń, albo jeszcze podlej – narkotyki. Przychodzą do ludzi, którzy w ogóle nie wiedzą, czym są narkotyki, jednak pod pozorem tego robią przeszukanie. I tyle.

To wszystko robi się, by wprowadzić klimat strachu, przestraszyć ludzi. Nikt nie jest bezpieczny, nikt nie ma gwarancji, że przetrwa. Nawet nie biznesmeni -  wydawałoby się, że nie mieszają się w politykę, zajmują swoim biznesem, ale to niewystarczające. By działać jako przedsiębiorca, musisz koniecznie co dzień demonstrować swoją lojalność wobec władz okupacyjnych. Dotyczy to nie tylko Tatarów Krymskich, ale również innych mieszkańców Krymu.

Tatarzy Krymscy są solą w oku Rosji.

Tatarzy Krymscy w sposób najbardziej zorganizowany przeciwstawiają się okupacji Tatarzy Krymscy, wybrany przez nich parlament Medżlis, otwarcie głosił iż okupacji nie uznaje, a Krym to terytorium Ukrainy, to dlatego prześladowania były ukierunkowane na Tatarów Krymskich. A Medżlis uznano za organizację ekstremistyczną.

Od początku okupacji do grudnia zeszłego roku miało miejsce ponad 350 przeszukań w domach, szkołach, meczetach. Z tego 95 procent miało miejsce u Tatarów Krymskich.

Większość ludzi, którzy zaginęli i prawdopodobnie już nieżywych – bo spośród tych, którzy zaginęli, nikogo nie znaleźliśmy żywego.  Odnaleźliśmy tylko strasznie torturowanych zabitych – to również w większości Tatarzy Krymscy.  Aresztowani, uwięzieni, których teraz wywożą do łagrów poza Krym, to również głównie Tatarzy Krymscy.

Strategia władzy okupacyjnej polega na tym, by po pierwsze zmusić wszystkich do milczenia. Po drugie pojęli, że nie dojdą do porozumienia z Tatarami Krymskimi, bo nie podporządkują się oni w większości okupantowi, tak jak to było i za władzy sowieckiej – dlatego strategia jest obliczona również na to, by wypchnąć Tatarów Krymskich poza granice Krymu.

Choć nieustannie wzywamy naszych rodaków, by nie opuszczać Krymu, przecierpieć to wszystko, poczekać, aż okupanci odejdą, to kiedy u ludzi giną dzieci, pojawia się strach – niestety wiele osób wyjeżdża.

Do grudnia wedle różnych szacunków, bo dokładnych danych u nikogo nie ma, Krym opuściło 50 tysięcy osób, połowa to Tatarzy Krymscy, którzy stanowią 14 procent ludności półwyspu.

Mamy zatem do czynienia z tego rodzaju mroczną sytuacją. Nie ma tam praktycznie demokratycznych wolności. Za sowieckiej władzy nie można było nigdzie publikować swoich poglądów. Teraz można zamieszczać swoje opinie w Internecie, ale kara za to nadejdzie, tyle że później. FSB wyśledzi, co kto napisał, a potem przyjedzie i aresztuje.

Powiedział pan, że chodzi o to by nastraszyć Tatarów Krymskich i skłonić ich do wyjazdu. Jak do tego odnosi się społeczność Tatarów Krymskich?

Obecnie w społeczności Tatarów Krymskich można wyróżnić trzy kategorie.  Jest maleńka grupa, która kolaboruje z okupantem. To mała liczba, spodziewaliśmy się, że może być większa – bo przecież pod okupacją mamy terror etc. Jednak wśród Tatarów Krymskich kolaborantów znalazło się nie wielu. Ta grupa teraz najbardziej ze wszystkiego boi się tego, że okupant odejdzie. Bo wtedy nie będą mogli nadal żyć pośród swojego narodu.

Część ludzi ocenia, że okupanci przyszli na długo i dlatego trzeba się w pewien sposób dostosować.

Jednak decydująca większość oczekuje oswobodzenia Krymu. Wszyscy, którzy przyjeżdżają, dzwonią, pytają mnie: „jak pan myśli, kiedy okupanci odejdą?”. Nie wiem, co powiedzieć.  Mówię, że państwo rosyjskie jest zupełnie nieprzewidywalne. Możliwe, że i dziś wieczorem, może za tydzień, może kiedy indziej.

Władza sowiecka do ostatniego momentu starała się sprawiać wrażenie, że jest taka potężna. A tu nagle wszystko się rozpadło.

To samo może się stać i z Federacją Rosyjską.

Było głośno o pana rozmowie z Władimirem Putinem. Zaprosił pana, by rozmawiać o Tatarach Krymskich.

Rozmawialiśmy przez telefon. Gdy zaproponowano mi spotkanie z nim, powiedziałem, że nie mam z nim o czym rozmawiać, to nie mój poziom. Na Ukrainie jest premier, prezydent, z nim Putin może rozmawiać.

Po drugie – o czym on chciał ze mną rozmawiać? Jeśli chciałby powiedzieć, że chce omówić wyprowadzenie rosyjskich wojsk z Krymu, to bym coś podpowiedział.  Ale jeśli rozmawiać o tym, jak żyć w warunkach okupacji, to nie ma o czym mówić.

Do Moskwy przyjechałem na spotkanie z eksprezydentem Tatarstanu. To on mnie zaprosił. Jednocześnie jest on doradcą  (prezydenta Putina). Gdy spotkałem się z nim (eksprezydentem) zapytał,  w czym może mu pomóc w tej trudnej sytuacji.

Powiedziałem, że skoro jest doradcą Putina, to powinien mu przekazać, że popełnia bardzo duży błąd, na długie dziesięciolecia psuje relacje między naszymi krajami. I powinien niezwłocznie wyprowadzić swoje wojska z Krymu.

Na to ów człowiek powiedział – sam pan to może mu powiedzieć. Czeka przy telefonie.  Potem przeszliśmy na drugie piętro, był tam pokój – pusty, i czekał tam telefon.

I około 40 minut rozmawiałem z nim przez telefon. On oczywiście wiele mówił o tym, jacy będziemy szczęśliwi za rosyjskiej władzy, że Rosja rozwiąże nasze problemy natury socjalnej o wiele szybciej niż Ukraina to mogła zrobić przez 23 lata swojej niezależności. Bardzo chciał nas uszczęśliwić.

Ja w odpowiedzi mówiłem, że nasz naród jest w bardzo trudnej sytuacji, bo Rosja w swoim czasie dokonała na nim ludobójstwa. Dokonała deportacji Tatarów Krymskich. Jeśli pan Putin chce na poważnie rozwiązać nasze problemy, to w pierwszej kolejności powinien wyprowadzić wojska z naszego terytorium, a potem rozmawiać z naszym kierownictwem.

On oznajmił, że za cztery dni tam będzie referendum, dowiemy się, jak zapatruje się naród Krymu. Odpowiedziałem: nikt waszego referendum w warunkach okupacji nie będzie uznawać. Zatem trzeba te wojska wyprowadzić. I tak to wyglądało, ciągnęło się to tak 40 minut.

W końcu powiedział, że ten telefon, przez który rozmawiam, jest dostępny przez 24 godziny. I kiedy zechcecie ze mną wymienić opinie, proszę przyjechć do Moskwy i dzwońcie z  tego telefonu o dowolnej porze dnia i nocy.

I tak się rozstaliśmy.

A gdy za  dwa-trzy tygodnie wróciłem na Krym – to już zakazano mi wjazdu na terytorium półwyspu.

Jak ocenia pan politykę Zachodu wobec Krymu, Ukrainy?

Polityka Zachodu i innych członków międzynarodowej wspólnoty w odniesieniu do tego, co stało się na Krymie jest niejednoznaczna. 27 marca 2014 roku, po okupacji Krymu, Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych potępiło agresję i wystąpiło w obronie integralności terytorialnej Ukrainy. Tylko 11 państw, łącznie z Rosją, było przeciw tej rezolucji. Tutaj zatem można zauważyć dużą jedność w tej kwestii. Za tym nastąpiło nałożenie sankcji na agresora po to by zmusić go do opuszczenia okupowanego terytorium

To bardzo ważna rzecz, bo takich działań niestety nie było po napaści Rosji na terytorium Gruzji.

Jeśli tak byłoby – może nie byłoby agresji na Ukrainie. Niestety tego nie zrobiono. Teraz w niektórych krajach Zachodu, które uważamy za „słabe ogniwa”, takich jak Cypr, Grecja, słychać głosy, że trzeba znieść sankcje ponieważ państwa te ponoszą jakiś materialny uszczerbek, że niby tracą jakieś pieniądze.

Zgadzamy się z tym, że tego rodzaju wypowiedzi, stanowiska są bardzo krótkowzroczne. Niepodejmowanie teraz działań, które mogłyby zmusić Rosję do liczenia się z porządkiem światowym, to w dalszej perspektywie może prowadzić do tragedii nie tylko Ukrainy, ale też innych państw

Na razie nie ma mowy o zniesieniu sankcji. Jednak takie głosy niestety są i Rosja poprzez swoją maszynę propagandową, podkupowania określonych polityków dokłada ogromnych wysiłków, żeby tak było.

Mam nadzieję, że te wysiłki będą bezowocne i w kręgach politycznych państw Zachodu przeważy zdrowy rozsądek.

Co pana zdaniem trzeba zrobić w tej sytuacji, jak można pozytywnie wpłynąć na sytuację na Krymie?

Trzeba przedsięwziąć skuteczne środki, które będą chronić prawa ludzi, którzy znaleźli się na terytorium okupowanym. Trzeba walczyć, tak jak przekazujemy to w rezolucji przyjętej w komisji ONZ o to, by koniecznie na półwysep zostały dopuszczone niezależne grupy monitorujące sytuację praw człowieka. Powinny znajdować się tam stałe przedstawicielstwa międzynarodowych organizacji

Te wszystkie środki mogą jednak tylko nieco osłabić napór represyjnej maszyny władz okupacyjnych. Nie pomogą one jednak w pełni zatrzymać represji.

Reżimy okupacyjne, autorytarne, represyjne utrzymują się tylko dzięki represjom i strachowi. Jeśli myślimy o prawach człowieka w zasadniczej postaci na okupowanym terytorium - to jest tylko jedno wyjście: trzeba oswobodzić te obszary spod okupacji.

***

Z liderem Tatarów Krymskich Mustafą Dżemilewem rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal PolskieRadio.pl

***

Polecane

Wróć do strony głównej