REKLAMA

30 lat temu broń chemiczna zabiła ponad 5 tysięcy Kurdów, rozkaz ataku wydał Saddam Husajn

2018-03-16, 11:58

30 lat temu broń chemiczna zabiła ponad 5 tysięcy Kurdów, rozkaz ataku wydał Saddam Husajn
W wyniku ataku zginęło ponad 5 tysięcy Kurdów. Foto: zdjęcie z archiwum przedstawicielstwa Rządu Regionalnego Kurdystanu w Polsce

 - Widziałem ich wtedy ostatni raz. Trzy dni później dowiedziałem się, że i matka i ojciec zginęli od bomb chemicznych - opowiada o wydarzeniach sprzed 30 lat jeden z cudem ocalałych świadków ataku na Halabdżę.

Posłuchaj

Świadkowie wspominają dzień masakry w Halabdży (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Iraccy Kurdowie czczą dzisiaj pamięć rodaków zamordowanych przez reżim Saddama Husajna. 30 lat temu irackie wojska zrzuciły bomby chemiczne na kurdyjskie miasto Halabdża. Wszystko w zemście za powstanie Kurdów przeciwko Saddamowi. Była to jedna z najokrutniejszych zbrodni XX wieku. Broń chemiczna zabiła wówczas 5 tysięcy osób.

W Halabdży trudno dzisiaj spotkać kogoś, kto się uśmiecha, mimo, że od masakry minęło już 30 lat. W tym mieście każdy stracił kogoś ze swojej rodziny. Ci, którzy cudem przeżyli zgodnie mówią, że to, co się wówczas stało, to apokalipsa.

 "W powietrzu roznosił się zapach jabłek i czosnku"

Wojskowe samoloty nadleciały nad Halabdżę o 11.30. Najpierw zrzuciły napalm, a wkrótce potem bomby z mieszaniną sarinu, tabunu, gazu musztardowego i gazu VX. Ludzie zaczęli uciekać do schronów, ale wielu z nich umierało już podczas ucieczki. W powietrzu roznosił się zapach jabłek i czosnku.

REKLAMA

- To miasto duchów - Wojciech Cegielski, dziennikarz Polskiego Radia wspomina swój pobyt w Halabdży (VIDEO):

Byłem w domu i nagle poczułem zapach gazu. To był zapach podobny do jabłek. Najpierw rozbolała mnie głowa, potem nie mogłem oddychać - opowiada Aras Abid Akram, jeden ze świadków ataku chemicznego. - Trzymałem w domu kilka ptaków. Nagle zobaczyłem, że one wszystkie są martwe. Wybiegłem z domu. Zobaczyłem na ulicy leżące ciała. Z ust ciekła im piana. Wtedy uświadomiłem sobie, że to atak chemiczny. Potem chyba zemdlałem. Obudziłem się następnego dnia. Pamiętam, że ktoś robił mi okłady mokrymi chusteczkami, a mnie chciało mi się wymiotować. Dopiero po kilku dniach, kiedy doszedłem do siebie, dowiedziałem się, że cała moja rodzina zginęła - dodaje.

 "Widziałem ich wtedy ostatni raz"

- Kiedy zrzucono bomby mój wujek miał zabrać mnie i moje rodzeństwo z miasta. Wepchnęli mnie do samochodu, ale ja płakałem, bo chciałem zostać z rodzicami. Ojciec pocałował mnie i powiedział, żebym się nie martwił, bo on spakuje nasz dobytek i zaraz do nas dołączy. Pamiętam jak rodzice machali nam na pożegnanie, gdy nasz samochód odjeżdżał. Widziałem ich wtedy ostatni raz. Trzy dni później dowiedziałem się, że i matka i ojciec zginęli od bomb chemicznych - opowiada Hoszmand Morad.

REKLAMA

Już po kilku godzinach ulice Halabdży pełne były spalonych ludzkich zwłok. Rannym zaczęto pomagać dopiero po kilku dniach, kiedy stężenie gazów opadło. Wielu z nich do dzisiaj zmaga się z przewlekłymi chorobami. Ocaleni cierpią na raka, choroby płuc czy układu nerwowego.

Masakra w Halabdży była tylko częścią czystek etnicznych, jakie Saddam Husajn przeprowadził na Kurdach. W sumie w operacji Anfal zginęło 100 tysięcy Kurdów, a z powierzchni ziemi zniknęło 4 tysiące kurdyjskich wiosek.

ms

 

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej