Nikt nie chce "kręcić" z PZKol. Chaos trwa, Janusz Pożak nie chce być dalej prezesem
- Ciężko jest dostać jakiegokolwiek sponsora ze względu na to, że wciąż toczy się śledztwo w sprawie afery obyczajowej - mówi w rozmowie z Polskim Radiem Janusz Pożak, prezes PZKol. Sytuacja kolarskiej centrali jest bardzo trudna, kasa świeci pustkami, a przez lata dług urósł do 12 milionów złotych.
2018-10-26, 19:24
Posłuchaj
8 grudnia odbędzie się Walne Zgromadzenie Polskiego Związku Kolarskiego celem uzupełnienia składu zarządu. To efekt rezygnacji czterech osób z władz związku, które argumentowały decyzję brakiem prawidłowej komunikacji w zarządzie. Będzie to już trzecie zgromadzenie w ostatnich dwóch latach, na którym dojdzie do zmian w kolarskiej centrali. Sytuacja PZKol-u jest bardzo trudna, bo kasa świeci pustkami, a przez lata dług urósł do 12 milionów złotych. W lutym prezesem związku został Janusz Pożak. Przez ten czas nic się jednak nie zmieniło, a kłopotów tylko przybyło.
Kilka miesięcy temu Pożak w rozmowie z Polskim Radiem deklarował, że umowy ze związkiem najprawdopodobniej podpiszą dwaj sponsorzy, a wiele innych firm ma być zainteresowanych współpracą. Z kontraktów jednak nic nie wyszło.
- Ciężko jest dostać jakiegokolwiek sponsora ze względu na to, ze wciąż toczy się śledztwo w sprawie afery obyczajowej. Jedna z firm powiedziała, że nie wchodzi we współpracę, druga postawiła warunek, który jest ciężki do zaakceptowania. Rozmawialiśmy z kolejnymi firmami, bardzo poważnymi, zarząd chętnie by wszedł we współpracę - wyjaśnia Janusz Pożak i dodaje, że rozmowy są trudne, bo jeżeli ktoś, gdzieś tam napisze, że w kolarskim związku jest coś nie tak, to firmy obawiają się, że może "polecieć" cały zarząd lub firma możemy stracić na giełdzie.
Pożak pozostaje jeszcze szefem PZKol-u, ale nie zamierza dalej pełnić tej funkcji.
Na przełomie lutego i marca przyszłego roku w Pruszkowie mają odbyć się mistrzostwa świata w kolarstwie torowym. Mimo kłopotów związku, nie są one jednak zagrożone.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Afera w polskim kolarstwie: minister Bańka stawia ultimatum, prezes Banaszek odpiera zarzuty
Problemy PZKol nasiliły się w listopadzie 2017 roku, gdy firma CCC, główny sponsor, zrezygnowała z dalszego finansowania. W listopadzie ubiegłego roku na jaw wyszła także afera obyczajowa.
Informacje wyszły na światło dzienne przy okazji audytu, który ówczesny prezes związku - Dariusz Banaszek, zarządził aby przedstawić sytuację finansową PZKol, prezes chciał też oczyścić się z zarzutów, które mówiły o niegospodarności. Okazało się, że kontrola wykazała, nie tylko nieścisłości dotyczące pieniędzy, ale także, a może przede wszystkim, wyszła na jaw sprawa natury obyczajowej.
Za całą sprawą ma stać niewymieniana z imienia i nazwiska wysoko postawiona w kolarskim światku osoba, która groziła współpracownikom konsekwencjami i obcinała pensje za niesubordynację. W przypadku zawodniczek chodziło o uniemożliwienie występów w najważniejszych imprezach kolarskich. Z relacji świadków ma jasno wynikać, że dochodziło do czynności seksualnych, w tym z nieletnimi, a nawet próby gwałtu. Jedna z zawodniczek miała mieć też podany z alkoholem środek farmaceutyczny, który prowadzi do utraty świadomości.
ah, PolskieRadio24.pl
REKLAMA
REKLAMA