Bundesliga: szalony "Der Klassiker". Dwa gole Lewandowskiego nie wystarczyły

Bayern bardzo dobrze rozpoczął mecz za sprawą Roberta Lewandowskiego, który dobrze wykończył dogranie Serge'a Gnabry'ego. Do przerwy monachijczycy prowadzili, jednak boiskowe wydarzenia pozwalały przypuszczać, że tutaj wydarzy się jeszcze dużo. I tak właśnie było. W drugiej części gry jedni i drudzy zdjęli nogę z hamulca i zafundowali kibicom prawdziwy spektakl.

Po trafieniu z rzutu karnego wyrównał Reus, ale nie musiał długo czekać na odpowiedź Lewandowskiego - polski snajper wbił piłkę do siatki z najbliższej odległości, ale znajdowanie się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie to jedna z jego specjalności. Polak zdobył już 12 bramek w 9 meczach ze swoją byłą drużyną.

Borussia nie zamierzała się poddawać. Reus znów pokonał Neuera (asystował Łukasz Piszczek), a kilka minut później Alcacer popisał się nieziemskim spokojem i w starciu sam na sam z reprezentantem Niemiec delikatnie podciął piłkę, dając swojej drużynie prowadzenie. I jak się okazało - zwycięstwo w całym spotkaniu.

W doliczonym czasie gry Polak mógł zanotować hat-tricka, jednak po technicznym strzale arbiter zasygnalizował pozycję spaloną napastnika. Jego radość była przedwczesna.

Dwa gole Lewandowskiego potwierdziły jego klasę, ale nie wystarczyły nawet do tego, by sięgnąć choćby po punkt. Kryzys Bayernu Monachium, o którym tyle pisano w ostatnich tygodniach, trwa w najlepsze. Choć faworyt do zwycięstwa w całych rozgrywkach Bundesligi jest jeden, to Borussia odskoczyła w tabeli na siedem punktów i w ostatnim czasie pod wodzą Luciena Favre'a prezentuje się naprawdę znakomicie.

ps