ME w short tracku: Natalia Maliszewska wróciła do Polski. "Trzymam złoto i jestem mistrzynią Europy"

2019-01-14, 21:00

ME w short tracku: Natalia Maliszewska wróciła do Polski. "Trzymam złoto i jestem mistrzynią Europy"
Natalia Maliszewska podczas powitania na warszawskim lotnisku Okęcie. Polka wróciła z Holandii, gdzie podczas mistrzostw Europy w short tracku, zdobyła złoty medal na dystansie 500 metrów. Foto: PAP/Piotr Nowak

W poniedziałek do kraju z mistrzostw Europy w holenderskim Dordrechcie wróciła reprezentacja Polski w short tracku. Na warszawskim lotnisku im. Fryderyka Chopina na naszą kadrę czekało wielu kibiców i dziennikarzy, a największym zainteresowaniem cieszyła się Natalia Maliszewska, która zdobyła złoty medal w rywalizacji na swoim koronnym dystansie 500 metrów. 

Posłuchaj

Natalia Maliszewska wróciła do kraju (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Polka prowadzi w klasyfikacji Pucharu Świata to wciąż oswaja się ze złotym medalem.

- Mam wrażenie, że jest cięższy niż ten srebrny z mistrzostw świata, który mam w domu. To może dlatego, że jest złoty - przyznała na lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie Natalia Maliszewska, złota medalistka ME w short tracku. 


Panczenistka Juvenii Białystok złoty medal zdobyła w sobotę w holenderskim Dordrechcie.

23-letnia zawodniczka dominuje w tym sezonie w rywalizacji na 500 m, w której jest liderką klasyfikacji Pucharu Świata. Na lotnisku Chopina w Warszawie witali ją przedstawiciele Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego oraz spora grupa przedstawicieli mediów.

- Oczywiście jestem bardzo szczęśliwa, przecież sportowiec po to jeździ na zawody, aby wygrywać. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że mam nadal trochę miejsc do zdobycia i to jest kolejny cel, jaki sobie stawiam - przyznała uśmiechnięta Maliszewska.

To jej drugi medal ME, sześć lat temu zdobyła brązowy w sztafecie. Jest też wicemistrzynią świata z 2018 roku na 500 m.

Sukces w Dordrechcie to kontynuacja świetnie rozpoczętego sezonu. Historyczne zwycięstwo w PŚ na krótkim torze polska łyżwiarka odniosła na początku listopada w Calgary, a następnie powtórzyła to osiągnięcie w Salt Lake City. W wyścigach na 500 m zajęła także trzecie miejsce w Ałmatach i czwarte w drugim występie w Kanadzie.

- Liczę na to, że uda mi się obronić prowadzenie w klasyfikacji pucharowej. W drugiej części sezonu będę miała kilka atutów, jako liderka mam m.in. zagwarantowaną dobrą pozycję startową, a to w short tracku ma kolosalne znaczenie - zaznaczyła.

Tytuł mistrzyni Europy zawdzięcza sobie i ekipie szkoleniowej. Bez trenerki - podkreśla - nie stanęłaby na najwyższym stopniu podium.

- Zrobiłam wszystko, co do mnie należało. Przez pierwsze kółko się przewiozłam, za co mogę podziękować Holenderce Larze van Ruijven. Mogłam odpocząć, a później ją wyprzedzić, pojechać maksymalnie szybko drugą rundę blokując rywalki, które przecież z tyłu czaiły się, aby mi ten medal wyrwać. Jestem szybka i zwinna, to zasługa trenerów, którym mogę tylko podziękować - dodała.

TVP


Z jakim planem pojedzie na mistrzostwa świata?

- Oczywiście, że jadę po medal! Ale jakiego będzie koloru, nie chcę prorokować. Nasz sport jest nieprzewidywalny, wszystko się może wydarzyć. Ja wiem natomiast jedno - jestem mocna, niech rywalki się mnie boją - stwierdziła.

Po zwycięstwie w finale kibice holenderscy zgotowali Polce owację na stojąco, choć pokonała dwie reprezentantki gospodarzy.

- Oni znają się na łyżwiarstwie jak mało kto, przyjęli mnie oklaskami, co nie kryję, trochę mnie zaskoczyło. Ale jak widać, potrafią nagrodzić zwycięzcę, nawet wtedy, gdy pokona ich przedstawicielki - podkreśliła.

Zapytana o plany na igrzyska w 2022 roku w Pekinie, mistrzyni Europy stwierdziła, że na razie o tym nie myśli.

- Proszę pytać trenerkę, ja jestem od szlifowania formy, wygrywania, a później od cieszenia się z sukcesu - zakończyła Maliszewska. 

(mb) 

Polecane

Wróć do strony głównej