Ekstraklasa: Furman i Romanczuk zakopują topór wojenny. "Wyjaśniliśmy to między sobą"

2019-02-21, 16:33

Ekstraklasa: Furman i Romanczuk zakopują topór wojenny. "Wyjaśniliśmy to między sobą"
zdj. ilustracyjne. Foto: pixabay.com/jarmoluk

Dominik Furman i Taras Romanczuk, których boiskowa kłótnia podczas meczu Ekstraklasy przerodziła się w głośny temat medialny, wystosowali wspólne oświadczenie - panowie postanowili zakończyć spór w polubowny sposób.

"Jesteśmy piłkarzami od lat, gramy w ekstraklasie i dobrze wiemy, że na naszej postawie wzoruje się wielu młodych adeptów piłki. Nie możemy dawać takiego przykładu. Jeszcze nieraz zagramy przeciwko sobie - jak zwykle ofiarnie i ambitnie. Ale obiecujemy, że do takich incydentów, jak ten w Białymstoku z naszym udziałem, już nie dojdzie." - brzmi fragment oświadczenia, które wydaje się zamykać ten temat.

W trakcie spotkania między Wisła Płock i Jagiellonią Białystok nie brakowało ostrych spięć między piłkarzami obu zespołów, sędzia pokazał w sumie pięć żółtych kartek. Zobaczyli je między innymi Romanczuk i Furman, którego kartonik wyklucza z kolejnego meczu.

Do największych spięć doszło jednak już po końcowym gwizdku - Taras Romanczuk powiedział dziennikarzom, że Furman użył wobec niego określenia "banderowiec", co wzburzyło nie tylko wszystkich zainteresowanych polskimi rozgrywkami piłkarskimi.

Zawodnik klubu z Podlasia pochodzi z Ukrainy, w ubiegłym roku otrzymał polski paszport i zaliczył debiut w naszej reprezentacji.

- Gramy przeciwko rasizmowi, a on dzisiaj wyzywa mnie od Bandery... Ciężko jest opanować emocje, znając historię mojej rodziny. Ta również została zamordowana przez Banderę, a on mnie tak wyzywa... - mówił tuż po meczu i dodawał, że "więcej nie poda ręki" Furmanowi.

Piłkarz Wisły bronił się i zaprzeczał, by użył podobnego określenia, sprawą (oprócz PZPN i władz Ekstraklasy) zainteresowała się także podlaska policja, która sprawdzała, czy podczas meczu nie doszło do popełnienia przestępstwa z artykułu 257 Kodeksu Karnego. Mówi on, że "kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3." 

Zawodnikom udało się znaleźć porozumienie, pokazując też, że da się rozwiązywać spory w cywilizowany sposób. Pozostaje ubolewać, że nie można było wyjaśnić wszystkiego od razu.

ps, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej