Doha 2019: Artur Partyka krytykuje termin mistrzostw. "Kalendarz stoi na głowie"

2019-09-25, 23:20

Doha 2019: Artur Partyka krytykuje termin mistrzostw. "Kalendarz stoi na głowie"

W piątek w katarskiej Dosze rozpoczną się siedemnaste mistrzostwa świata w lekkoatletyce. Na dobre wyniki i medale biało-czerwonych liczy dwukrotny medalista olimpijski w skoku wzwyż Artur Partyka, któremu nie podoba się data rozgrywania zawodów. - Termin tych mistrzostw jest szalony - powiedział w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl. 

  • Biało-czerwoni jadą do stolicy Kataru z dużymi nadziejami
  • Artur Partyka liczy na dobry występ polskich lekkoatletów 
  • Znakomity skoczek wzwyż krytykuje rozgrywanie światowego czempionatu na przełomie września i października 

Dwie ostatnie edycje światowego czempionatu były dla polskich lekkoatletów nad wyraz udane. Zarówno z Pekinu (2015 r.), jak i Londynu (2017), biało-czerwoni przywozili po osiem medali. Czy w tym roku, pod nieobecność tradycyjnej faworytki do złotego medalu Anity Włodarczyk, może być równie dobrze?

- Może być trochę trudniej. Myślę, że 4-5 medali będzie naprawdę dobrym wynikiem - przyznaje Artur Partyka. 

Powiązany Artykuł

Paweł Fajdek (2) 1200F.jpg
Znamy skład reprezentacji Polski na lekkoatletyczne MŚ w Dosze

Polska młotem stoi 

Trzykrotny medalista mistrzostw świata na otwartym stadionie (srebro w 1993 i 1997, brąz w 1995 r.) ma swoich kandydatów do podium. - Nie od dzisiaj wiadomo, że Polska młotem stoi. Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki to dwaj żelaźni faworyci - prognozuje. 

Partyka nie przewiduje żadnych problemów Polaków w tej konkurencji. 

- Pamiętamy, co przydarzyło się Pawłowi w Rio (trzy spalone próby w kwalifikacjach na igrzyskach olimpijskich - przyp. red.), ale teraz to zawodnik bogatszy w nowe doświadczenia, więc myślę, że presja go nie zje - zaznacza. 

Tyczka i kula na medal? 

Jeden z najlepszych polskich sportowców lat 90. XX wieku jako murowanego kandydata do podium widzi też tyczkarza Piotra Liska, który w 2019 roku dwukrotnie przeskakiwał "magiczną" wysokość sześciu metrów. 

- W tyczce obstawiałbym jeden medal. Piotr jest zawodnikiem, który może o niego powalczyć, chociaż nie skreślam też Pawła Wojciechowskiego - zapewnia - Liczę także na kulomiotów. Nie tylko na Michała Haratyka, ale też Konrada Bukowieckiego. Drugą część sezonu to Konrad miał lepszą! - dodaje. 

Problemem Polaków w tej drugiej konkurencji są znakomite wyniki ich konkurentów. Haratyk pchał w tym roku na odległość 22,32 m, a Bukowiecki - 22,25 m. Tak świetne rezultaty dają jednak, odpowiednio, piąte i siódme miejsce na listach światowych. 

-  Nie podejmuję się typowania, kto może zdobyć medale w pchnięciu kulą. Od 30 lat nie było tak mocnej rywalizacji - wspomina Artur Partyka. 

"Aniołki" pobiegną po medale? 

Medalowe szanse rysują się też na bieżni. 

- W bardzo dobrej formie są dziewczyny ze sztafety 4x400 m - to właśnie "Aniołkom Matusińskiego" Partyka daje największe szanse na podium. 

Jak zwykle silnymi punktami kadry będą dwukrotny wicemistrz świata na 800 m Adam Kszczot oraz Marcin Lewandowski, który po zmianie dystansu szybko dołączył do światowej czołówki na 1500 metrów. 

- Adaś miał pewne problemy zdrowotne w tym roku, a mimo to, potrafił osiągać niezłe wyniki. Mam wrażenie, że trzyma formę na mistrzostwa. Z jego doświadczeniem może zaprezentować w Katarze to, na co go stać - przewiduje Artur Partyka. 

Były lekkoatleta wysoko ceni też Lewandowskiego, chociaż podkreśla, że o miejsce na podium w Dosze może być mu trudno. 

- Myślę, że w tym roku miejsce w pierwszej szóstce będzie bardzo dobrym wynikiem. O medal może być ciężko - prognozuje. 

Lićwinko realizuje plan 

Tym razem na polskie medale raczej nie ma co liczyć w ukochanej konkurencji Artura Partyki. Kamila Lićwinko, która przed dwoma laty sięgnęła po brąz w skoku wzwyż, wraca po przerwie macierzyńskiej i nie jest jeszcze w najwyższej formie. 

- Awans do finału i miejsce w ósemce będzie tym, z czego można się cieszyć - uspokaja Partyka - Kamila bardzo fajnie, spokojnie wraca do skakania. W tym roku zaliczyła już 1,95 m. Jej priorytetem jest jednak start na igrzyskach. Wszystko idzie w dobrym kierunku - zapowiada dwukrotny wicemistrz świata. 

Minimum na mistrzostwa nie osiągnął halowy mistrz Europy sprzed dwóch lat Sylwester Bednarek. 

- Z tego, co Sylwek mi mówił, wykonał pracę treningową, jak należy, ale coś po prostu nie wyszło - przyznaje Partyka - Zobaczymy, czy stać go jeszcze na skakanie powyżej 2,30 m. To ciągle jest bardzo dobry zawodnik, więc liczę, że tak będzie. Szkoda, że ten spadek formy przyszedł w tym roku, bo na świecie poziom nie zachwyca. Najlepszy wynik to „tylko” 2,35 m - przypomina. 

Białoruska rewelacja 

Najwyżej w tym roku skakał Białorusin Maksym Niedasiekau, który 2,35 m osiągnął podczas lekkoatletycznego meczu Europy z USA w Mińsku. Artur Partyka przyznaje, że spodziewał się po tym zawodniku dobrych wyników. 

- To młodzieżowy mistrz Europy, który dobre rezultaty osiągał już jako junior. Spodziewałem się wręcz, że on wcześniej wystrzeli z taką formą - zaznacza.  

Białorusin może powalczyć o tytuł mistrza świata. - Jest jednym z faworytów, ale ja nie lekceważyłbym Mutaza Essy Barshima, który wraca po bardzo ciężkiej kontuzji ścięgna Achillesa. W tym roku jeszcze nie wszedł na swój poziom, ale będzie skakał u siebie, co go na pewno zmobilizuje jeszcze mocniej - przewiduje Partyka.

Barshim będzie bronił tytułu sprzed dwóch lat. 

Szalone mistrzostwa 

Tegoroczne mistrzostwa odbędą się wyjątkowo późno, bo na przełomie września i października. 

- Termin tych mistrzostw jest szalony. Lekkoatletyczny kalendarz ostatnio stanął na głowie - nie ma wątpliwości Partyka.

Dlaczego tak uważa?

- Diamentową Ligę zaczęliśmy 3 maja, kończymy ją na początku września, a mistrzostwa robimy na przełomie września i października. Czy nie można byłoby zorganizować ich trzy tygodnie wcześniej? Jeszcze „lepiej” będzie w kolejnych miesiącach. Halowe MŚ w Nanjing zaplanowano w połowie marca. Diamentowa Liga zacznie się miesiąc później, 17 kwietnia - nie ukrywa irytacji słynny skoczek wzwyż. 

Partyka uważa, że światowa federacja (IAAF) powinna bardziej dbać o zdrowie i dobre przygotowanie lekkoatletów. 

- Mają kumulację startów… Kalendarz jest bardzo napięty. Organizatorom zależało na takim terminie mistrzostw ze względu na klimat w Katarze, ale czytałem ostatnio, że różnica w ciągu kilku tygodni wyniosłaby zaledwie jeden stopień Celsjusza… - kończy nasz rozmówce. 

Mistrzostwa świata w Dosze rozpoczną się 27 września i potrwają do 6 października

Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl 


Polecane

Wróć do strony głównej