Doha 2019: skandaliczny błąd na MŚ. "Igrano z moim zdrowiem"

Mordercze warunki, zawodnicy wycofujący się z biegu i wymagający interwencji lekarzy, sędziowskie pomyłki - mniej więcej tak wyglądał krajobraz w chodzie mężczyzn na 50 kilometrów podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata w Dosze. Polacy także mieli wielkie problemy na trasie.

2019-09-29, 16:00

Doha 2019: skandaliczny błąd na MŚ. "Igrano z moim zdrowiem"
  • Mistrzostwa świata w Dosze potrwają w dniach 27 września - 6 października
  • Z powodu kontuzji w Katarze nie wystąpią Anita Włodarczyk oraz Sofia Ennaoui 
  • Biało-czerwoni mają już w swoim dorobku srebrny medal Joanny Fiodorow w rzucie młotem

W Dosze lekkoatleci walczą o medale mistrzostw świata. W stolicy Kataru wystąpi 44-osobowa reprezentacja Polski. Z tej okazji przygotowaliśmy serwis, w którym można znaleźć najważniejsze informacje dotyczące zmagań lekkoatletów, relacje naszych wysłanników – Rafała Bały, Cezarego Gurjewa i Tomasza Gorazdowskiego czy tabelę medalową. Zapraszamy.        

Powiązany Artykuł

Baner lekkoatletyka Doha 1200x660.jpg
Doha 2019

"Przedsmak" tego, jak mogą wyglądać konkurencje wytrzymałościowe w Dosze, otrzymaliśmy już pierwszego dnia imprezy, kiedy w piątkową noc (co miało w jakimś stopniu pomóc zawodniczkom) wystartował maraton kobiet.

"Pierwsza porażka mistrzostw"

Pierwsze uczestniczki rezygnowały z dalszej rywalizacji po niespełna 15 km. Z trasy schodziły kompletnie wyczerpane, nie brakowało też takich, które zwożone były wózkami inwalidzkimi.

REKLAMA

Z 68 uczestniczek, które stanęły na starcie, na metę dotarło 40. Czas zwyciężczyni Kenijki Ruth Chepngetich (2:32.42) był najsłabszym w historii. I wydawało się, że ona po przebiegnięciu 42 km 195 m jeszcze sporo siły. Aż do momentu, w którym po prostu zasłabła.

"To pierwsza porażka mistrzostw świata" – napisały międzynarodowe gazety. W każdej dziennikarze i eksperci wypowiadają się w podobnym tonie – to skandal, żeby IAAF pozwoliło na rywalizację w takich warunkach. Oprócz biegaczek i ich zespołów na trasie nie było prawie nikogo. Gdy Chepngetich dotarła około godziny 2.30 na metę, na trybunie nie siedział ani jeden kibic.

>>> PROGRAM I STARTY POLAKÓW

To, jak wyglądał finał chodu mężczyzn na 50 kilometrów, okazało się jeszcze większą klapą i traumatycznym przeżyciem.

REKLAMA

"Igrano z moim zdrowiem"

Złoty medal wywalczył Japończyk Yusuke Suzuki (4:04:20). Srebro zdobył Portugalczyk João Vieira (4:04:59), a brąz Kanadyjczyk Evan Dunfee (4:05:02).

Pierwszy raz zdarzyło się, by złoty medalista nie zmieścił się w czterech godzinach. Patrząc jednak na to, jak wyglądała rywalizacja i w jakich okolicznościach się toczyła, medale powinni dostać wszyscy, którym udało się przekroczyć metę.

- To było piekło. Bardzo, bardzo gorąco. Było naprawdę źle. Jak sobie z tym poradzić? Lód i dużo zimnej wody. Poza tym zakończenie chodu o czwartej w nocy... o tej godzinie wychodzi się z klubu nocnego - powiedział Vieira.

REKLAMA

Z powodu wysokiej temperatury i dużej wilgotności powietrza podczas wyścigu wycofał się natomiast broniący tytułu Francuz Yohann Diniz. Jak tłumaczył, zaczął "się dusić".

Rafał Augustyn zajął 13. miejsce, uzyskał czas 4:20:25, tracąc do triumfatora ponad 16 minut. Ale za to, co działo się w końcówce jego występu, może mieć ogromne pretensje do sędziów. 

- Byłem pewny, że pokonałem 50 km, krzyczałem do sędziów, że się mylą, ale oni kazali mi iść dalej. Zmusili mnie do pokonania jeszcze dwóch kilometrów na krytycznym tętnie. Igrano z moim zdrowiem - mówił Augustyn po swoim starcie, kiedy już doszedł do siebie. Bezpośrednio po zakończeniu konkurencji był tak wycieńczony, że nie mógł utrzymać się na nogach.

REKLAMA

Sędziowie popełnili ogromny błąd i będący na granicy fizycznej wytrzymałości Polak musiał pokonać dodatkową pętlę, mimo że jego wynik był już sklasyfikowany. Zamiast 50 kilometrów, pokonał 52. Przy temperaturze sięgającej 40 stopni i 73% wilgotności powietrza, co tylko potęgowało odczuwanie nieludzkiego upału. 

Z pozostałych reprezentantów Polski Artur Brzozowski był 22. (4:30:17), a Rafał Sikora 28. (4:50:08). Pierwszego z biało-czerwonych na trasie zatrzymywał jeden z sędziów, w przeciwnym razie on także robiłby dodatkową pętlę.

W rywalizacji kobiet na tym samym dystansie, triumfowała Chinka Liang Rui (4:23:26), druga była jej rodaczka Li Maocuo (4:26:40), a trzecia Włoszka Eleonora Giorgi (4:29:13).

ps

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej