Najważniejsze wydarzenia sportowe 2019 roku: skoczkowie trzymają poziom. Dawid Kubacki w Seefeld zaskoczył wszystkich

Polscy skoczkowie mają za sobą udany rok. Choć początek nowego sezonu pod wodzą Michala Doleżala nie był idealny, biało-czerwoni nadal należą do światowej czołówki. Momentem, który na lata zostanie w pamięci nie tylko polskich kibiców, był triumf Dawida Kubackiego na skoczni normalnej podczas MŚ w Seefeld. Triumf, którego nie spodziewał się nikt, łącznie z zajmującym 27. miejsce po pierwszej serii późniejszym mistrzem.

2019-12-24, 13:45

Najważniejsze wydarzenia sportowe 2019 roku: skoczkowie trzymają poziom. Dawid Kubacki w Seefeld zaskoczył wszystkich
Dawid Kubacki . Foto: Marcin Kadziolka/Shutterstock.com
  • Konkurs w Seefeld zakończył się sensacyjnie
  • Mimo, że na półmetku rywalizacji biało-czerwoni byli w fatalnych humorach, zakończyli zawody podwójnym zwycięstwem
  • Mijający rok był dla polskich skoczków udany

Azjatycki dominator 

Sezon 2018/2019 stał pod znakiem dominacji Ryoyu Kobayashiego. Rewelacyjny Japończyk nie tylko przebojem wkroczył do światowej czołówki, ale też w kapitalnym stylu zgarnął Kryształową Kulę za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Wygrał aż trzynaście konkursów, w tym wszystkie cztery podczas rozgrywanego na przełomie roku Turnieju Czterech Skoczni. 

W sezonie 2018/2019 skoczkowie rywalizowali w 40. edycji Pucharu Świata. Portal PolskieRadio24.pl przygotował z tej okazji specjalny serwis z wszystkimi najważniejszymi informacjami związanymi z wydarzeniami na skoczniach.   

Powiązany Artykuł

Puchar_Narciarskie_banner.jpg
PŚ W SKOKACH NARCIARSKICH 2018/2019 - SERWIS SPECJALNY

Rekordowy sezon 

Ostatecznie Japończyk wyprzedził drugiego w klasyfikacji Austriaka Stefana Krafta o rekordowe 756 punktów. Tuż za Kraftem uplasowało się trzech reprezentantów Polski: Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki, co było historycznym osiągnięciem polskich skoków. Nigdy wcześniej nie mieliśmy trzech zawodników w najlepszej piątce sezonu. 

REKLAMA

Jakby tego było mało, biało-czerwoni w świetnym stylu sięgnęli po Puchar Narodów, przypieczętowując triumf zwycięstwem w konkursie drużynowym w Planicy. Dzień później twórca potęgi polskich skoków Stefan Horngacher ogłosił, że po trzech latach zmieni pracę i zostanie trenerem kadry Niemiec... 

Biało-czerwoni niemal co tydzień świetnie spisywali się w pucharowych zawodach, regularnie stając na podium konkursów indywidualnych i drużynowych. W pamięci kibiców najbardziej zapadają jednak mistrzowskie imprezy, na które skoczkowie szykują najwyższą formę.

Na czempionat w Seefeld biało-czerwoni jechali jako faworyci do walki o medale, jednak długo wszystko zapowiadało, że po raz pierwszy za kadencji Horngachera docelowa impreza sezonu okaże się porażką. 

REKLAMA

Zanosiło się na klapę 

Indywidualny i drużynowy konkurs na skoczni dużej odbyły się na Bergisel w Innsbrucku. O tym, że ten obiekt niespecjalnie pasuje Polakom, kibice mogli przekonać się już podczas rozegranego tam na początku stycznia konkursu w ramach Turnieju Czterech Skoczni. Jedynie Kamil Stoch znalazł się wówczas w czołowej dziesiątce zawodów. Niestety, na mistrzostwach nie było o wiele lepiej. 

Biało-czerwonych zabrakło wśród bohaterów konkursu indywidualnego. 23 lutego zawody zakończyły się dubletem reprezentantów Niemiec. Mistrzem świata został Markus Eisenbichler, który wyprzedził Karla Geigera. Brązowym medalem musiał zadowolić się rewelacyjny Szwajcar Killian Peier, który prowadził na półmetku zawodów. Tuż za podium uplasował się Kobayashi, a tuż za Japończykiem najlepszy z Polaków - Stoch. 

Kubacki i Żyła zakończyli zawody w drugiej dziesiątce, a Jakuba Wolnego zabrakło nawet w drugiej serii. Dzień później Horngacher zrezygnował z tego ostatniego i w jego miejsce wstawił Stefana Hulę do rywalizacji w konkursie drużynowym. Nie pomogło to jednak w obronie złotego medalu sprzed dwóch lat. Biało-czerwoni skakali przeciętnie i ostatecznie zajęli dopiero czwarte miejsce, ulegając Niemcom, Austriakom i Japończykom. 

REKLAMA

Brak medalu w dwóch konkursach był rozczarowaniem. W mediach coraz więcej mówiło się o tym, że wpływ na wyniki Polaków miała niejasna sytuacja Horngachera, który wciąż odkładał ogłoszenie decyzji o pozostaniu w Polsce bądź odejściu do Niemiec. Ostatnią szansą na poprawę humorów był indywidualny konkurs na normalnej skoczni w Seefeld. 1 marca po pierwszej serii zawodów nastroje polskich kibiców i skoczków zrobiły się jednak wręcz grobowe...

Szalona loteria 

Konkurs rozgrywano w fatalnych warunkach, które pogarszały się z minuty na minutę. Oprócz silnego wiatru problemem były opady deszczu i śniegu, które zamarzały na torach najazdowych i wpływały na niskie prędkości na progu.

Najlepsi skoczkowie w zdecydowanej większości nie radzili sobie z mocnymi podmuchami wiatru w plecy. Wyjątkami byli Kobayashi, Geiger i Peier, którzy zajmowali na półmetku, odpowiednio, pierwsze, drugie i czwarte miejsce. W czołówce byli też tacy zawodnicy jak Ziga Jelar czy Filip Sakala, których na co dzień próżno szukać na wysokich pozycjach w Pucharze Świata...

REKLAMA

Polacy? Dawid Kubacki ledwo wszedł do drugiej serii, zajmując 27. miejsce. Dwie pozycje niżej klasyfikowano Stefana Hulę. Najlepszy z biało-czerwonych Kamil Stoch (skakał w najgorszych warunkach atmosferycznych) na półmetku był osiemnasty, a Piotr Żyła odpadł z rywalizacji już po oddaniu pierwszego skoku. Zdobycie medalu przez któregokolwiek z reprezentantów Polski należało traktować w kategoriach cudu. 

I taki cud, w połączeniu z loterią jeszcze większą niż ta w pierwszej serii, nastąpił. Tym razem to biało-czerwoni mieli więcej szczęścia do warunków i znakomicie je wykorzystali. Kubacki popisał się kapitalnym skokiem na odległość 104,5 m i długo obserwował w miejscu przeznaczonym dla lidera, jak kolejni zawodnicy nie są w stanie go wyprzedzić. Blisko był Stoch (101,5 m), ale ostatecznie przegrał o 2,8 pkt. Kiedy na górze skoczni pozostała ostatnia dziesiątka, a Polacy wciąż utrzymywali się na podwójnym prowadzeniu, warunki jeszcze bardziej się pogorszyły.

REKLAMA

Z trudnymi warunkami poradził sobie jedynie Stefan Kraft (101 m), ale broniący tytułu Austriak także przegrał z duetem podopiecznych Stefana Horngachera. Kolejni skoczkowie lądowali blisko, a polscy kibice coraz bardziej wierzyli w nieprawdopodobny dotąd scenariusz.

Swoje próby zepsuli Prevc, Peier i Geiger, co zapewniło dwa medale dla biało-czerwonych! Zaledwie 92,5 m Kobayashiego oznaczało spadek japońskiego dominatora na 14. miejsce. 

Kubacki i Stoch mogli tymczasem świętować. - To nie do uwierzenia! To najszczęśliwszy dzień w moim życiu! - mówił po konkursie do kamery TVP Sport świeżo upieczony mistrz świata. Sukces w Seefeld nie był oczywiście przypadkiem. Kubacki w styczniu wygrał w Predazzo swoje pierwsze pucharowe zawody, a w końcówce sezonu rzutem na taśmę wyprzedził Norwega Roberta Johanssona i zajął piąte miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Źródło: TVP Sport 

REKLAMA

Nowy trener, nowy sezon 

Latem, już pod wodzą Michala Doleżala, który zastąpił Horngachera, 29-latek triumfował w Letniej Grand Prix i wydawało się, że kolejna zima będzie należała do niego.

>>> TERMINARZ PŚ W SEZONIE 2019/2020

W sezonie 2019/2020 skoczkowie rywalizują w 41. edycji Pucharu Świata. Portal PolskieRadio24.pl z tej okazji przygotował specjalny serwis, w którym można znaleźć wszystkie najważniejsze informacje związane z wydarzeniami na skoczniach.  

Powiązany Artykuł

skoki baner 1200x660.jpg
PŚ W SKOKACH NARCIARSKICH 2019/2020 - SERWIS SPECJALNY

Początek sezonu nie był jednak dla biało-czerwonych udany. W konkursie drużynowym w Wiśle prowadzili po pierwszej serii, ale ostatecznie wylądowali na trzeciej pozycji. Dzień później Stoch był trzeci w zawodach indywidualnych i... na tym koniec dobrych wiadomości przez pierwsze trzy weekendy sezonu. 

REKLAMA

Żyła, Wolny, Stoch i Kubacki zwyciężyli jednak w konkursie drużynowym w Klingenthal, co zarówno zawodnicy, jak i kibice odczytali jako powrót biało-czerwonych do walki o najwyższe cele. Tydzień później Stoch okazał się najlepszy w sobotnich zawodach w Engelbergu. Chociaż dzień później nasi reprezentanci spisali się słabiej, trzeba pamiętać o tym, jak dużą rolę odegrały wówczas warunki atmosferyczne.

Pozostaje liczyć, że podczas Turnieju Czterech Skoczni wiatr nie odegra decydującej roli, a biało-czerwoni potwierdzą przynależność do czołówki. Pierwszy konkurs w Oberstdorfie już 29 grudnia. W 68. edycji niemiecko-austriackiej imprezy zaprezentują się Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Maciej Kot, Stefan Hula i Jakub Wolny. 

Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl 


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej