Pierwsze ustalenia śledczych ws. katastrofy śmigłowca Kobego Bryanta. "Brak dowodów na awarię silnika"
Nie było awarii silnika - wykazał wstępny raport Amerykańskiej Krajowej Rady Bezpieczeństwa Transportu (NTSB), po katastrofie śmigłowca, w którym zginął koszykarz Kobe Bryant wraz z 13-letnią córką Gianną i siedmioma pasażerami. Do śmiertelnego wypadku doszło 26 stycznia w Calabasas w Kalifornii.
2020-02-08, 12:40
- Bryant miał 41 lat i był legendą Los Angeles Lakers
- Pożegnanie koszykarza zaplanowane jest na 24 lutego w hali Staples Center w LA
Zdaniem NTSB to nie awaria silnika była przyczyną katastrofy śmigłowca, którego na pokładzie znajdował się Bryant z córką Gianną oraz siedmiu innych pasażerów. Śledczy zastanawiają się czy to nie mgła dnia 26 stycznia była główną przyczyną wypadku w Kalifornii. Oficjalne przyczyny katastrofy nie są jeszcze znane.
Powiązany Artykuł
Pożegnanie Bryanta w Staples Center. Termin ustalono z żoną
Śmigłowiec uderzył w zbocze wzgórza w Calabasas, zaledwie 50 kilometrów na północny zachód od Los Angeles. Mimo szybkiej reakcji służb medycznych nikogo nie udało się uratować.
Ponadto śledczy biorą pod uwagę, że jedną z przyczyn mógł być błąd pilota.
Przygotowanie finałowego raportu NTSB może potrwać nawet rok.
REKLAMA
mb/NTSB.gov
REKLAMA