UFC: Jan Błachowicz szeryfem Rio Rancho. Anderson na deskach, Jones po słowie z Polakiem

• Za efektowny nokaut Błachowicz trzymał bonus w wysokości 50 tysięcy dolarów
• Polak być może zagwarantował sobie także walkę o pas wagi półciężkiej
• To było jego trzecie z rzędu i siódme w ostatnich ośmiu pojedynkach zwycięstwo

Anderson i Błachowicz po raz pierwszy zmierzyli się we wrześniu 2015 roku. Wówczas Błachowicz nie miał argumentów - został całkowicie zdominowany, przegrał jednogłośną decyzją sędziów.

Pomny doświadczeń tamtego starcia starcie w Rio Rancho Błachowicz rozpoczął od lewego prostego i niskiego kopnięcia. Amerykanin ruszył do przodu z dwoma ciosami, ale nie udało mu się dosięgnąć głowy Polaka. Corey chciał przejść do klinczu, jednak Błachowicz utrzymał walkę na środku oktagonu. Anderson był blisko zamknięcia Błachowicza pod siatką, ale ten zaatakował kombinacją i uwolnił się z niebezpiecznej pozycji. "Cieszyński Książę” regularnie punktował lewym prostym i podbródkowym. W końcu wystrzelił potężnym prawym sierpowym, którym posłał rywala na deski.

Błachowicz udanym rewanżem przedłużył swoją świetną serię do trzech zwycięstw w rzędu i zdecydowanie przybliżył się do walki mistrzowskiej z Jonem Jonesem.

Jan za swój wyczyn został nagrodzony dodatkowym bonusem za występ wieczoru w wysokości 50 tysięcy dolarów.

Gdy Corey Anderson leżał jeszcze na macie, Błachowicz podszedł do siatki i spojrzał w oczy obecnego mistrza Jona Jonesa i wykrzyczał: chcesz to zrobić? Chcesz walczyć?

Wyzwany na pojedynek mistrz z uśmiechem na twarzy kiwnął głową.

W rozmowie z dziennikarzami Jones komplementował Polaka. - Z całą pewnością. Jest bardzo techniczny i ma duża siłę ciosu. Ma solidne podstawy, także tak, myślę, że będzie świetnym przeciwnikiem - wyjaśnił.

ah