Ekstraklasa: firma, której pracownicy obrażali Tarasa Romanczuka, przeprasza. "Taka sytuacja nie powinna się zdarzyć"

2020-07-03, 11:59

Ekstraklasa: firma, której pracownicy obrażali Tarasa Romanczuka, przeprasza. "Taka sytuacja nie powinna się zdarzyć"
Taras Romanczuk . Foto: Shutterstock.com/Mikolaj Barbanell

Po niedzielnym meczu PKO BP Ekstraklasy między Jagiellonią Białystok a Lechią Gdańsk (1:2) grupa osób zasiadających w lożach VIP przysługujących firmie Kotniz obrażała kapitana białostoczan Tarasa Romanczuka. W piątek firma oraz białostocki klub wydały wspólne oświadczenie, w którym zapewniono, że sytuacja została wyjaśniona, a zachowanie osób krzyczących wulgarne słowa wobec pomocnika było niedopuszczalne. 

Po przegranym meczu z Lechią piłkarze gospodarzy udali się w kierunku trybun, by podziękować kibicom za wsparcie. Inaczej wyglądała sytuacja w loży VIP. 

Powiązany Artykuł

PAP Jagiellonia 1200.jpg
Ekstraklasa: skandal po meczu Jagiellonia - Lechia. Taras Romanczuk obrażony przez kibiców z loży VIP

W momencie gdy zawodnicy Jagiellonii schodzili do szatni, w ich stronę poleciały niecenzuralne słowa od osób zasiadających w loży VIP. Całą sytuację chciał uspokoić kapitan białostoczan Taras Romanczuk. Ostatecznie jednak nie doszło do bójki, a interwencja Macieja Makuszewskiego i kierownika drużyny zapobiegła starciu między piłkarzem Jagiellonii i grupą prowokatorów.

- Ch*** gracie od dawna", A ty co k*** grasz?, Ty kapitanem jesteś? Jaki z ciebie Polak jest? - takie krzyki usłyszał Romanczuk.

W piątek na stronie białostockiego klubu pojawiło się wspólne oświadczenie Jagiellonii i firmy Kotniz, której pracownicy obrażali urodzonego na Ukrainie jednokrotnego reprezentanta Polski. Oświadczenie podpisano "Kotniz kibicuje Jagiellonii".

Powiązany Artykuł

frankowski 1200 f.jpg
Kibice Jagiellonii wybrali jedenastkę stulecia. Frankowski bezkonkurencyjny

Poniżej pełna treść oświadczenia:

Przedstawiciele Klubu oraz firmy Kotniz wyjaśnili sytuację, która miała miejsce po ostatnim gwizdku niedzielnego spotkania pomiędzy Żółto-Czerwonymi a Lechią Gdańsk. Obie strony szybko znalazły wspólny język i wyjaśniły nieprzyjemne zajście, a także zadeklarowały chęć podjęcia wspólnych działań.

- Sytuacja, która miała miejsce w niedzielę w ogóle nie miała prawa się wydarzyć. Szkoda, że spotykamy się w takich okolicznościach, ale wiem, że w przyszłości możemy wiele wspólnie osiągnąć. Zachowanie naszych byłych pracowników totalnie nie wpisuje się w wartości, którymi kieruje się nasza firma. Ucierpiało na tym nie tylko dobre imię Kotniz, ale także naszego miasta. Wspólnie z Jagiellonią podejmiemy działania, które udowodnią, że był to tylko jednorazowy incydent. Kotniz od zawsze kibicował Jagiellonii, uważamy się za kibiców, a w takiej sytuacji czujemy się w obowiązku, żeby wspierać naszych piłkarzy i klub - przekonuje prezes firmy Kotniz, Sebastian Nietupski.

- Doskonale rozumiemy sytuację, w jakiej znalazła się firma Kotniz. Nasze wizje i wartości jakimi kierujemy się w działaniu są spójne i dalekie od tych, które doprowadziły do naszego spotkania. Warty podkreślenia i docenienia jest fakt natychmiastowej reakcji. Wzajemny szacunek to podstawa. Nieprzyjemne wydarzenie jest już historią, teraz wspólnie skupimy się na przyszłości - mówi wiceprezes zarządu Jagiellonii Białystok, Agnieszka Syczewska.

W każdej sytuacji trzeba szukać możliwie najlepszego rozwiązania. Dlatego zapominamy o przyczynie naszego spotkania. Mamy nadzieję, że będzie ono początkiem wspólnych działań, które przyniosą wiele korzyści Klubowi i firmie Kotniz.

Polecane

Wróć do strony głównej