Ekstraklasa: firma, której pracownicy obrażali Tarasa Romanczuka, przeprasza. "Taka sytuacja nie powinna się zdarzyć"
2020-07-03, 11:59
Po niedzielnym meczu PKO BP Ekstraklasy między Jagiellonią Białystok a Lechią Gdańsk (1:2) grupa osób zasiadających w lożach VIP przysługujących firmie Kotniz obrażała kapitana białostoczan Tarasa Romanczuka. W piątek firma oraz białostocki klub wydały wspólne oświadczenie, w którym zapewniono, że sytuacja została wyjaśniona, a zachowanie osób krzyczących wulgarne słowa wobec pomocnika było niedopuszczalne.
Po przegranym meczu z Lechią piłkarze gospodarzy udali się w kierunku trybun, by podziękować kibicom za wsparcie. Inaczej wyglądała sytuacja w loży VIP.
Powiązany Artykuł
Ekstraklasa: skandal po meczu Jagiellonia - Lechia. Taras Romanczuk obrażony przez kibiców z loży VIP
W momencie gdy zawodnicy Jagiellonii schodzili do szatni, w ich stronę poleciały niecenzuralne słowa od osób zasiadających w loży VIP. Całą sytuację chciał uspokoić kapitan białostoczan Taras Romanczuk. Ostatecznie jednak nie doszło do bójki, a interwencja Macieja Makuszewskiego i kierownika drużyny zapobiegła starciu między piłkarzem Jagiellonii i grupą prowokatorów.
- Ch*** gracie od dawna", A ty co k*** grasz?, Ty kapitanem jesteś? Jaki z ciebie Polak jest? - takie krzyki usłyszał Romanczuk.
W piątek na stronie białostockiego klubu pojawiło się wspólne oświadczenie Jagiellonii i firmy Kotniz, której pracownicy obrażali urodzonego na Ukrainie jednokrotnego reprezentanta Polski. Oświadczenie podpisano "Kotniz kibicuje Jagiellonii".
Powiązany Artykuł
Kibice Jagiellonii wybrali jedenastkę stulecia. Frankowski bezkonkurencyjny
Poniżej pełna treść oświadczenia:
Przedstawiciele Klubu oraz firmy Kotniz wyjaśnili sytuację, która miała miejsce po ostatnim gwizdku niedzielnego spotkania pomiędzy Żółto-Czerwonymi a Lechią Gdańsk. Obie strony szybko znalazły wspólny język i wyjaśniły nieprzyjemne zajście, a także zadeklarowały chęć podjęcia wspólnych działań.
- Sytuacja, która miała miejsce w niedzielę w ogóle nie miała prawa się wydarzyć. Szkoda, że spotykamy się w takich okolicznościach, ale wiem, że w przyszłości możemy wiele wspólnie osiągnąć. Zachowanie naszych byłych pracowników totalnie nie wpisuje się w wartości, którymi kieruje się nasza firma. Ucierpiało na tym nie tylko dobre imię Kotniz, ale także naszego miasta. Wspólnie z Jagiellonią podejmiemy działania, które udowodnią, że był to tylko jednorazowy incydent. Kotniz od zawsze kibicował Jagiellonii, uważamy się za kibiców, a w takiej sytuacji czujemy się w obowiązku, żeby wspierać naszych piłkarzy i klub - przekonuje prezes firmy Kotniz, Sebastian Nietupski.
- Doskonale rozumiemy sytuację, w jakiej znalazła się firma Kotniz. Nasze wizje i wartości jakimi kierujemy się w działaniu są spójne i dalekie od tych, które doprowadziły do naszego spotkania. Warty podkreślenia i docenienia jest fakt natychmiastowej reakcji. Wzajemny szacunek to podstawa. Nieprzyjemne wydarzenie jest już historią, teraz wspólnie skupimy się na przyszłości - mówi wiceprezes zarządu Jagiellonii Białystok, Agnieszka Syczewska.
W każdej sytuacji trzeba szukać możliwie najlepszego rozwiązania. Dlatego zapominamy o przyczynie naszego spotkania. Mamy nadzieję, że będzie ono początkiem wspólnych działań, które przyniosą wiele korzyści Klubowi i firmie Kotniz.