US Open. Znamy finalistki. Serena Williams nie wytrzymała tempa Azarenki
Serena Williams nie wygra w tym roku US Open, a tym samym nie zdobędzie teraz 24. tytułu wielkoszlemowego i nie wyrówna rekordu wszech czasów Australijki Margaret Court. Amerykańska tenisistka uległa w półfinale Białorusince Wiktorii Azarence 6:1, 3:6, 3:6.
2020-09-11, 09:10
Azarenka, która po raz trzeci zaprezentuje się w decydującym meczu nowojorskiej imprezy, o pierwszy triumf w niej zagra w sobotę z rozstawioną z "czwórką" Japonką Naomi Osaką. W dwóch poprzednich takich występach - w latach 2012-13, uległa w trzech setach... Serenie Williams.
Powiązany Artykuł
US Open: Thiem z historycznym osiągnięciem. Miedwiediew półfinałowym rywalem Austriaka
Nie przełamała swoich granic
Ósma na światowej liście Amerykanka, która teraz była rozstawiona numerem trzecim, od trzech lat czeka na upragniony 24. tytuł wielkoszlemowy w singlu. Od kiedy wróciła do gry po przerwie macierzyńskiej wiosną 2018 roku, to czterokrotnie dotarła do finału zawodów tej rangi (w tym dwukrotnie w Nowym Jorku), ale za każdym razem schodziła z kortu pokonana.
Z powodu obaw związanych z pandemią koronawirusa z udziału w tegorocznej edycji zrezygnowało m.in. sześć tenisistek z czołowej "10" zestawienia WTA. Zwiększyło to szanse słynnej reprezentantki gospodarzy, a po każdym jej wygranym meczu przypominano, że zrobiła kolejny krok w kierunku powtórzenia osiągnięcia Court.
REKLAMA
W czwartek w wykonaniu kolejnego zawodniczce, która pod koniec września skończy 39 lat, przeszkodziła nie tylko znajdująca się ostatnio w bardzo dobrej formie 31-letnia Białorusinka, ale i jej własne ciało. Trzy jej wcześniejsze mecze także były trzysetowe i już w ćwierćfinale widać było po niej nawarstwiające się zmęczenie.
Szlagierowy pojedynek z będącą 27. rakietą świata Azarenką nie zawiódł pod kątem emocji i zwrotów akcji. Zawodniczka z Mińska tuż przed rozpoczęciem US Open zwyciężyła w turnieju WTA rozgrywanym w tym roku także na obiektach Flushing Meadows (bez wychodzenia na kort w finale po walkowerze Osaki). Była to pierwsza wygrana przez nią impreza cyklu od ponad czterech lat. W obecnych zmaganiach wielkoszlemowych przeważnie szybko przechodziła kolejne rundy, o czym przekonała się w trzeciej rundzie Iga Świątek.
Williams, jakby nie chcąc dać szansy na rozkręcenie się będącej ostatnio na fali przeciwniczce, w pierwszym secie zaczęła bardzo mocno. Co chwilę posyłała na stronę rywalki potężne serwisy i forhendy. W efekcie oddała w tej partii niżej notowanej z zawodniczek tylko jednego gema i po 34 minutach objęła prowadzenie w meczu. Miała już wówczas na koncie 13 uderzeń wygrywających przy zaledwie czterech u Azarenki, która dodatkowo zaliczyła cztery podwójne błędy.
REKLAMA
Białorusinka wyszła z opresji
Potem jednak role się odwróciły. Rozpędzona dotychczas Amerykanka opadała stopniowo z sił, czego efektem była szybko rosnąca liczba pomyłek, które z kolei u siebie ograniczyła Białorusinka. Reprezentantka gospodarzy zmarnowała w drugim gemie okazję na przełamanie. Druga z zawodniczek popisała się zaś w drugiej odsłonie dwoma "breakami" i doprowadziła do remisu.
Kolejne wymiany kosztowały Williams wiele wysiłku, a po każdym punkcie wydawała z siebie głośny krzyk. W drugim gemie, po jednej z dłuższych wymian, przystanęła, pochylając się i ciężko oddychając, a jednocześnie trzymając się za lewą kostkę. Poprosiła wtedy o przerwę medyczną, a po powrocie na kort początkowo zupełnie nie była w stanie przeciwstawić się Azarence, która objęła prowadzenie 3:0. Amerykanka nie rezygnowała z walki, ale uchroniło ją to jedynie przed kolejną stratą podania. Losów tej odsłony i niemal dwugodzinnego meczu już nie odwróciła. Białorusinka na koniec posłała dwa asy.
REKLAMA
- Może w pewnym momencie za bardzo zdjęłam nogę z gazu. Oczywiście, że jestem rozczarowana, ale też jednocześnie zrobiłam dziś wszystko, co mogłam. W innych sytuacjach byłam blisko, a mogłam zrobić więcej, ale dziś dałam z siebie naprawdę dużo. Nie sądzę, by mój problem z nogą miał wpływ na to, że przegrałam - podsumowała Williams.
Azarenka zmierzyła się z nią po raz 23., ale dopiero piąty raz wyszła z ich konfrontacji zwycięsko. Nigdy wcześniej nie wygrała ze słynną rywalką w Wielkim Szlemie, a spotkały się w takich turniejach 11 razy.
- Serena w pierwszym secie zakopała mnie w wielkiej dziurze i musiałam się krok po kroku wspinać, by się z niej wydostać. Cieszę się, że odwróciłam losy meczu, co na pewno nie było łatwe - zaznaczyła Białorusinka.
REKLAMA
Siedem długich lat
Niespełna cztery lata temu urodziła syna, a po rozstaniu z ojcem dziecka stoczyła długą batalię prawną o opiekę nad małym Leo. Z tego powodu rezygnowała ze startu w niektórych turniejach.
W wielkoszlemowym finale zagra po raz piąty. W dorobku ma zwycięstwo w Australian Open 2012 i 2013. Dodatkowo ma na koncie dwa tytuły w zmaganiach tej rangi w mikście, z czego jeden wywalczony w US Open (2007). Tenisistka z Mińska w wielkoszlemowym półfinale wystąpiła po raz pierwszy od siedmiu lat, a ósmy w karierze.
- Naprawdę minęło siedem lat? To moja ulubiona cyfra, więc tak chyba miało być. Jestem bardzo wdzięczna za tę szansę. W drodze do finału musisz pokonać najlepsze zawodniczki i dziś tak było - oceniła.
REKLAMA
Przerwała ona słynnej Amerykance śrubowanie rekordu liczby wygranych meczów w US Open. Licznik zatrzymał się na razie na 106 zwycięstwach.
Williams po raz 14. w karierze i 11. z rzędu znalazła się w czołowej "czwórce" US Open. Poprzednio zabrakło jej na tym etapie w 2007 roku. W tej fazie zmagań w Wielkim Szlemie zaprezentowała się zaś po raz 39. Walczyła teraz o 34. taki finał, z czego 11. na kortach twardych Flushing Meadows. Triumfowała na nich sześciokrotnie (1999, 2002, 2008, 2012-2014).
W finale czeka Osaka
Finałową rywalką Azarenki będzie rozstawiona z czwórką Naomi Osaka, która pokonała pokonała Amerykankę Jennifer Brady (28.) 7:6 (7-1), 3:6, 6:3 w półfinale. Japońska tenisistka zagra w decydującym meczu w turnieju wielkoszlemowego po raz trzeci w karierze, w tym drugi w Nowym Jorku.
REKLAMA
Bieżący sezon, w którym międzynarodowa rywalizacja została przerwana na pięć miesięcy z powodu pandemii koronawirusa, jest jak na razie najlepszym w karierze w przypadku Brady.
25-letnia zawodniczka, która ma za sobą grę w college'u, w styczniu dotarła do ćwierćfinału w Brisbane, a w lutym zatrzymała się o rundę dalej w Dubaju. Po wznowieniu zmagań w sierpniu było jeszcze lepiej - triumfowała w turnieju WTA Lexington, zdobywając pierwszy tytuł w imprezie cyklu.
Teraz w US Open zaś - mimo czwartkowej porażki - zanotowała najlepszy wynik w historii swoich startów w Wielkim Szlemie. Dotychczas jej najlepszym wynikiem w zawodach tej rangi była 1/8 finału.
Młodsza o dwa lata Osaka zwróciła na siebie uwagę całego tenisowego świata, gdy niespodziewanie wygrała US Open w 2018 roku. Cztery miesiące później powiększyła dorobek o drugi tytuł wielkoszlemowy za sprawą zwycięstwa w Australian Open 2019. Dzięki temu została liderką światowego rankingu.
REKLAMA
Potem zaczęła notować gorsze wyniki, do tego doszły kłopoty zdrowotne. W imprezie WTA w Nowym Jorku, która poprzedzała tegoroczną edycję zmagań wielkoszlemowych na obiektach Flushing Meadows, Japonka dotarła do finału. Do tego spotkania już nie przystąpiła z powodu kontuzji uda, ale dała wówczas wyraźny sygnał, że wraca do wysokiej formy. Potwierdziła to też w bieżącej edycji US Open.
Azjatka, której ojciec jest Haitańczykiem, od kilku tygodni mocno udziela się w dyskusji na temat niesprawiedliwości rasowej w USA i brutalności tamtejszej policji wobec ciemnoskórych.
Mieszkająca w tym kraju zawodniczka początkowo w ramach protestu nie przystąpiła do półfinału imprezy WTA w Nowym Jorku (po rozmowie z organizatorami dzień później jednak zagrała), a podczas obecnych zmagań wielkoszlemowych wychodzi na kort w maseczkach ochronnych, na których ma imiona i nazwiska ciemnoskórych osób, które w ostatnich latach zginęły w wyniku brutalności policji. Nie inaczej było w czwartek.
REKLAMA
Brady postawiła się faworytce
Osaka, która pod nieobecność m.in. dwóch czołowych tenisistek światowej listy, od początku była jedną z głównych faworytek tej edycji US Open, początkowo pewniej wygrywała swoje gemy serwisowe, ale to Brady wypracowała sobie jedyną w pierwszej partii okazję przełamanie. Doszło do tego przy stanie 3:3, ale wyżej notowała z zawodniczek wyszła z opresji, a w tie-breaku oddała rywalce tylko punkt. Był to pierwszy stracony set przez 25-letnią Amerykankę w tegorocznej edycji nowojorskiego turnieju wielkoszlemowego.
Na jedynego "breaka" w drugiej odsłonie czekać trzeba było do ósmego gema. Na jego koniec po efektownej, składającej się z 18 uderzeń wymianie Osaka posłała piłkę na aut. Reprezentantka gospodarzy tej szansy nie zmarnowała i szybko doprowadziła potem do remisu w całym spotkaniu, które z powodu deszczu toczyło się pod zasuniętym dachem.
W decydującej partii kontrolę nad wydarzeniami na korcie przejęła już była liderka światowego rankingu. Przełamanie zaliczyła w czwartym gemie. Decydujący punkt zdobyła po tym, jak jedno z sędziów liniowych zagranie Brady uznało za autowe. Telewizyjna powtórka wykazała, że umieściła ona wówczas jednak piłkę w polu gry, ale nie poprosiła o weryfikację. Kort centralny jest jednym z dwóch obiektów Flushing Meadows, na których w tym roku korzysta się z arbitrów liniowych. Na pozostałych, ograniczając z powodu pandemii liczbę osób pracujących przy turnieju, wprowadzono system elektroniczny.
Przy prowadzeniu 4:1 Japonka miała trzy okazje na drugie i choć ich nie wykorzystała, to spokojnie kontrolowała już przebieg dwugodzinnego meczu do samego końca. Zanotowała w nim łącznie 35 uderzeń wygrywających i 17 niewymuszonych błędów. Jej przeciwniczka miała ich - odpowiednio - 35 i 25.
Jak ćwierćfinał, to i tytuł?
Była to trzecia konfrontacja dziewiątej w rankingu WTA Osaki z 41. w tym zestawieniu Amerykanki. Po raz drugi lepsza okazała się Azjatka. Amerykanka walczyła w czwartek o trzecią w karierze i w tym sezonie wygraną z rywalką z Top10 światowej listy.
Japonka dotychczas za każdym razem, kiedy była w ćwierćfinale wielkoszlemowych zmagań, potem sięgała w danej imprezie po tytuł. W czwartek wykonała kolejny krok, by zrealizować ten schemat po raz trzeci.
- To wiele dla mnie znaczy. Nowy Jork jest dla mnie drugim domem. Kocham atmosferę tutejszych kortów, nawet jeśli w tym roku nie ma na nich kibiców. Mam wrażenie, że tutejszy kort centralny bardzo mi pasuje - podsumowała niespełna 23-letnia Naomi Osaka, która wraz z rodzicami przeprowadziła się do Stanów Zjednoczonych jako dziecko.
REKLAMA
Oficjalny bilans meczów Azarenki z Osaką nieznacznie przemawia na korzyść Japonki, która wygrała dwa z trzech ich pojedynków. Nie jest w tym uwzględniony walkower za wspomniany finał sierpniowej imprezy WTA w Nowym Jorku.
Wyniki półfinałów singla kobiet w wielkoszlemowym turnieju tenisowym US Open:
Naomi Osaka (Japonia, 4) - Jennifer Brady (USA, 28) 7:6 (7-1), 3:6, 6:3
Wiktoria Azarenka (Białoruś) - Serena Williams (USA, 3) 1:6, 6:3, 6:3
REKLAMA