Janusz Sidło z wielkiej rozgrywki w Melbourne wyeliminowany został przez los, nie przez rywala

64 lata temu Janusz Sidło zdobył srebrny medal na igrzyskach w Melbourne w Australii. Pojechał na nie jako faworyt. Był posiadaczem rekordu świata 83,66 metra w rzucie oszczepem. Trzy dni przed zawodami biegnąc do autobusu skręcił nogę i wyglądało na to, że w ogóle nie wystartuje.

2020-11-26, 05:00

Janusz Sidło z wielkiej rozgrywki w Melbourne wyeliminowany został przez los, nie przez rywala
Janusz Sidło. Foto: Wikipedia
  • Pięć miesięcy przed igrzyskami pobił rekord świata
  • Doznał igrzyskami doznał bardzo bolesnej kontuzji nogi 
  • 72 metry w pierwszej próbie w eliminacjach, zdecydowały o tym, że mógł rywalizować o medale
  • Rzut w trzeciej serii finałowej dawał Polakowi złoto. Jednak wiatr sprawił, że Norweg Egil Danielsen uzyskał w czwartej najlepszy wynik zawodów

Rekord świata

Przed igrzyskami 1956 roku najlepsi oszczepnicy startowali w różnego rodzaju mityngach. Szlifowali formę na najważniejsze wydarzenie. Wielkimi krokami zbliżała się XVI olimpiada w Australijskim Melbourne. Pięć miesięcy przed jej rozpoczęciem Janusz Sidło, nasz najlepszy oszczepnik, wybrał się do Mediolanu. Uzyskał na zawodach odległość 83,66 metra. O 10 centymetrów pobił ustanowiony 6 dni wcześniej przez Fina Soimi Nikkinena rekord świata. To był wspaniały prognostyk przed wyjazdem na Antypody. Cała Polska była przekonana, że przywiezie do kraju złoto. Byłby drugi taki krążek po zakończeniu II wojny światowej. Pierwszy zdobył cztery lata wcześniej bokser wagi półśredniej, do 77 kilogramów, Zygmunt Chychła.

Powiązany Artykuł

Janusz Sidło 490x490
Polak "pożyczył" mu sprzęt i pogratulował złotego medalu. Nie żyje wielki rywal Janusza Sidło

XVI igrzyska olimpijskie w dalekim kraju

W latach 50-tych podróż na Antypody była wyprawą na koniec świata. Trwała kilka dni i nie pozostawała bez wpływu, nawet na przyzwyczajone do wysiłku ciała sportowców. Do Australii Sidło dotarł zmęczony, ale tam lekkoatletę dopadł straszny pech. Trzy dni przed kwalifikacjami do turnieju finałowego skręcił nogę w kostce. Biegł do autobusu. Kontuzja była bardzo dotkliwa. Istniało prawdopodobieństwo, że nie wystartuje w zawodach. Na szczęście lekarz reprezentacji lekkoatletów, doktor Zdzisław Zajączkowski zaordynował szokową kurację. Zastosował serię zastrzyków przeciwbólowych zalecił także stosowanie non stop kompresów w celu zmniejszenia opuchlizny.

"Stoję na rozbiegu i myślę: czy zdołam biec? Nie mogę się zdecydować! Dwadzieścia siedem metrów rozbiegu. Jak pokonać tę odległość. Czy w momencie kroku skrzyżnego lewa noga wytrzyma ciężar całego ciała? Opóźniam start, analizując każdy mój ruch, który za chwilę wykonam. Opóźniam, bo wydaje mi się, że odwlekam tragedię, która ma za chwilę nastąpić” - wspominał moment pierwszego rzutu w kwalifikacjach w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego".

Szczęście się do niego uśmiechnęło. Oszczep poszybował na odległość 72 metrów. To zapewniło mu awans do finału z szóstym wynikiem.

REKLAMA

26 listopada, 64 lata temu odbył się konkurs rzutu oszczepem na igrzyskach w Melbourne

Organizatorzy przygotowali dla zawodników oszczepy. Mogli oni korzystać z tradycyjnych drewnianych, ale także przygotowane były oszczepy stalowe. Na tamten czas były one nowością. Każdy sportowiec mógł wybrać ten, który lepiej mu odpowiadał. Sidło wybrał metalowy. Danielsen rzucał tradycyjnym. Kontuzja stawu skokowego nadal bardzo dokuczała Polakowi. W pierwszych dwóch rzutach konkursu odległości były fatalne. Na szczęście, dzięki zabiegom lekarza przed trzecią próbą, ból ustał. Natychmiast przełożyło się to najlepszy wynik reprezentanta Polski w konkursie. Sidło rzucił 79,98 metra. Oszczep wylądował o 5 metrów dalej niż w kwalifikacjach. Jego największy rywal Danielsen, w tym momencie rywalizacji miał wynik o ponad 7 metrów gorszy.

"Obok mnie stoi Danielsen. Jest on w tej chwili na szóstym miejscu i też nie ma nic do stracenia. Zachęcony moimi wynikami uzyskanymi metalowym  oszczepem wyraża chęć rzucenia taki samym. Podaję oszczep Danielsenowi i idę w kierunku mierzących sędziów. W chwili, gdy jestem na odległości 70 m obserwuję lot oszczepu rzuconego przez Danielsena. Wydaje mi się wtedy, że będzie to rzut około 80 m. W momencie, gdy oszczep mija odległość, na której stoję, widzę jak podmuch wiatru prostuje zakreśloną przez niego końcówkę paraboli. Nie ma już żadnych złudzeń, to będzie wynik ponad 80 metrów. Wynik Danielsena jest lepszy od mego rekordu świata o 2,05 m" - opisał czwartą kolejkę rzutów w konkursie olimpijskim Janusz Sidło w tygodniku „Sportowiec”.

- Uśmiechnął się los dla Egila. Ta aura! Wiatr, który do tej pory wiał, ucichł - wyjaśniał Sidło w rozmowie z Polskim Radiem tuż po konkursie w Melbourne Sidło. 

Do końca konkursu niestety nic się nie zmieniło. Polak wywalczył, mimo bardzo dokuczliwej kontuzji, srebrny medal igrzysk. Norweg zdobył złoty, wynikiem 85,71. Było to nowy rekord świata.

REKLAMA

"Z wielkiej rozgrywki wyeliminowany zostałem nie przez Danielsena, lecz chyba przez los. Tak, przez los. O tym jednak niewielu w Polsce słyszało. A szkoda. Może wówczas mój srebrny medal świeciłby dla nich innym blaskiem (...) Jak oceniam start w Melbourne? Lepiej niż wielu miłośników sportu. Startowałem z chorą nogą, byłem nieomal kaleką i mogłem w ogóle nie stawić się do walki” - wspominał z dużą dozą żalu, swój jak by nie było wspaniały sukces na łamach "Przeglądu Sportowego". 

Całe życie związany był z ukochaną dyscypliną sportu

Dzięki osiągnięciom Janusz Sidło został dwukrotnie - w latach 1954 oraz 1955 - wybrany najlepszym sportowcem Polski w Plebiscycie "Przeglądu Sportowego". Po zakończeniu czynnej kariery zajął się trenowanie młodych adeptów tej dyscypliny. Zmarł 2 sierpnia 1993 roku. Miał 60 lat.

Od 1996 organizowane jest Grand Prix Sopotu imienia Janusz Sidły. W ten sposób lekkoatleci oddają hołd najwybitniejszemu polskiemu oszczepnikowi.

AK

REKLAMA

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej