Wygrana z Legią punktem zwrotnym Stali Mielec? Ojrzyński: chcemy by Ekstraklasa została na Podkarpaciu [WYWIAD]

2020-12-25, 10:00

Wygrana z Legią punktem zwrotnym Stali Mielec? Ojrzyński: chcemy by Ekstraklasa została na Podkarpaciu [WYWIAD]
Leszek Ojrzyński jako trener Stali Mielec. Foto: PAP/Darek Delmanowicz

Stal Mielec na koniec roku pokonała w Warszawie Legię w 14. kolejce piłkarskiej Ekstraklasy. Była to druga wygrana beniaminka i pierwsza na wyjeździe. - Powiedzieliśmy sobie, że prawdziwych mężczyzn poznaje się po tym, nie jak zaczynają, ale jak kończą. To był nasz ostatni mecz w tym roku w Ekstraklasie. Do tej pory drużyna Stali nie wygrała na wyjeździe, więc można było dodatkowo pokusić się o takie zwycięstwo - mówi w rozmowie z PolskieRadio24.pl Leszek Ojrzyński, nowy trener mielczan. 

Mateusz Brożyna (PolskieRadio24.pl): Gratuluję zwycięstwa na Łazienkowskiej. Co Pan powiedział zawodnikom w szatni przed meczem z Legią?

Powiązany Artykuł

ekstraklasa 1200.jpg
Ekstraklasa: kto największym wygranym jesieni? "Zmiana ról może nastąpić szybko" [KOMENTARZ]

Leszek Ojrzyński (trener Stali Mielec): Dziękujemy za gratulacje. Powiedzieliśmy sobie, że prawdziwych mężczyzn poznaje się po tym, nie jak zaczynają, ale jak kończą. To był nasz ostatni mecz w tym roku w Ekstraklasie. Do tej pory drużyna Stali Mielec nie wygrała na wyjeździe, więc można było dodatkowo pokusić się o takie zwycięstwo. Wiedzieliśmy z kim gramy, drużyna Legii Warszawa to przecież lider tabeli i aktualny mistrz. Zadanie było ciężkie i powiedzieliśmy sobie, że nadarzające się okazje trzeba wykorzystać. Nie tak jak z Lechem Poznań, gdzie mieliśmy na 2:0, a potem straciliśmy bramkę i komplet punktów. W stolicy mieliśmy więcej szczęścia. Zdobyliśmy trzy bramki, które dały nam upragnione trzy punkty i pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w lidze.

Trzy gole i wszystkie po rzutach karnych. Miał już trener w przeszłości taką sytuację?

Nie. Pierwszy raz takie coś mi się zdarzyło. Jeszcze dodatkowo trzy karne na jednym zawodniku. Faulowany cały czas był "Zjawka" [Łukasz Zjawiński – przyp. red.] i to on te jedenastki nam gdzieś zagwarantował swoim ustawieniem i umiejętnościami. Wiemy też, że to dawny legionista – sześć lat w Legii. Ten mecz mu wyszedł bardzo dobrze i z tego się oczywiście cieszymy.

Wspominał trener o meczu z Lechem Poznań. Remis z "Kolejorzem", wygrana z Jagiellonią i Legią - co w tak krótkim czasie pracy w Mielcu udało się przekazać piłkarzom, że zapunktowaliście z trudnymi rywalami?

Sytuacja nas do tego zmuszała. Byliśmy praktycznie na samym dnie tabeli. Drużyna mało kiedy cieszyła się po meczach, bo te punkty zostawały u przeciwnika. Trzeba było szybko zmienić morale zespołu, odwagę i pewność tych zawodników, żeby bardziej uwierzyli w swoje umiejętności. Przede wszystkim chodziło o to, żeby czuli się jak drużyna, która może wygrać z każdym. To staraliśmy się wraz ze sztabem szybko wpajać, ale wiemy, że jest to proces długofalowy. Tym razem jednak te punkty zdobywaliśmy grą do upadłego, grą jako drużyna. Szczęście w odpowiednim momencie też było przy nas i dlatego tych punktów trochę sobie dodaliśmy. Zawsze też mówimy sobie, że dopóki piłka w grze i nic nie jest zapewnione, to wszystko się może zdarzyć. Na pewno na etapach, które są przed nami, by zapewnić sobie byt ekstraklasowy na kolejny sezon, mecze trzeba rozegrać w podobny sposób.

Stal Mielec po ponad dwóch dekadach wróciła do Ekstraklasy. Trener od niedawna pracuje na Podkarpaciu. Jak po pierwszych tygodniach ocenia Pan klub, infrastrukturę i całą otoczkę wokół klubu? Będzie to dłuższa przygoda z Ekstraklasą?

Powiązany Artykuł

Ojrzyński 1200.jpg
Ekstraklasa: Legia - Stal. Leszek Ojrzyński dumny z podopiecznych. "Rzuty karne utrzymały nas przy życiu"

Najważniejszy jest aspekt sportowy. Mamy stadion. Niektóre kluby grają w Ekstraklasie i nie mają własnego obiektu. U nas nawet jeden klub walczy o mistrzostwo, a nie ma swojego stadionu. My mamy i to już jest plus. Tak to wygląda. Jeżeli chodzi o infrastrukturę treningową, to tu musimy się szybko poprawić, żeby mieć podgrzewaną naturalną płytę treningową, a taka jest tylko główna. Taki jest wymóg licencyjny. Ubolewam nad tym, bo to już dawno powinno być zrobione. Przynajmniej kilka lat temu jak pracowałem w Ekstraklasie, to było zapisane, a potem gdzieś zniknęło i lata mijają. My przed meczem z Legią w sumie byliśmy trzy razy na płycie sztucznej, bo nie mogliśmy trenować z powodu zamarzniętej ziemi. Tak nie powinno być. Musimy dbać o zdrowie zawodników i przede wszystkim o jakość gry. Jak trenujesz w podobnych warunkach i przyjdzie ci grać, to wtedy można podnosić jakość. Jak tego nie ma, to masz utrudnione zadanie. Ja zawsze pracowałem w klubach, gdzie nie było takiego boiska i przygotowanie formy było trudniejsze. Jak wrócimy z obozu w Turcji, to trzeba się będzie modlić, żeby kilka dni przed startem rozgrywek była odwilż, abyśmy mogli przygotowywać się na naturalnej nawierzchni. W innym przypadku będziemy sobie tak skakać ze sztucznej na naturalną. Wiem z doświadczenia, jakie są z tym problemy, a chcemy, żeby było ich jak najmniej.

A jak pierwsze wrażenia po przyjeździe do Mielca?

Pozytywne. Jestem tutaj, żeby pracować, a nie zwiedzać miasto czy doświadczać jego uroków. Ludzie mi zaufali, powierzyli klub. Wraz ze swoim sztabem i chłopakami musimy zrobić wszystko, żeby Ekstraklasa została na Podkarpaciu. W najwyższej klasie rozgrywkowej Mielec jest chyba najmniejszym miastem, powiedzmy ekstraklasowym. Nie grają budżety czy ilość mieszkańców, a przede wszystkim drużyna. Musimy godnie reprezentować Mielec, by ta Ekstraklasa pozostała tutaj na dłużej. Wiemy, że kibice czekali na to 24 lata, a teraz nie mogą nas oglądać ze względu na obecną sytuację na świecie. W następnym roku spadają trzy drużyny, a nie jedna i znowu będzie ciśnienie. Wszyscy będą się wzmacniać, dużo się dzieje i musimy zrobić wszystko, by jak najlepiej przygotować się do decydującej rozgrywki.

Powiązany Artykuł

PAP Stal Mielec 1200.jpg
Wyboista droga dwukrotnego mistrza Polski. Stal Mielec nie zardzewiała i znów jest w elicie

Ostatnim miejscem pracy trenera była Wisła Płock. Wtedy jeszcze w innych okolicznościach – z kibicami na trybunach. Jak odbiera Pan widowisko w obecnych warunkach?

Dla mnie lepiej. Mogę szybciej przekazać wskazówki i są one słyszalne. Kibice zagłuszają, gdy są na trybunach, a jak masz nową drużynę, to ta komunikacja jest niezbędna. Zawodnicy mnie poznają. Nie graliśmy żadnego sparingu, tylko od razu był mecz ligowy. Może niektórym te moje okrzyki przeszkadzają, ale innych motywują i stawiają do pionu. Można skorygować pewne rzeczy czy ustawienie. Na tym pewnie korzystamy. Na takiej Legii pewne uwagi by nie docierały, a tak coś tam można zmienić. Ale nie patrzę tylko na siebie. Gra w piłkę jest dla kibiców, a ja jestem za tym, żeby fani jak najszybciej wracali. Wiemy, jaka jest sytuacja i wszystko się musi wyciszyć. Wtedy widowisko jest fajniejsze, a gra się przede wszystkim dla kibiców.

Stal gra już trochę w sposób, jaki trener sobie wyobrażał. Co jeszcze trzeba będzie zmienić do stycznia?

Dużo pracy przed nami. Liczę też na wzmocnienia i na to, że przyjdą tu ludzie, którzy będą pukać do pierwszego składu. Jestem też świadomy, że nie jesteśmy liderem Ekstraklasy, jeżeli chodzi o budżet. To wszystko trzeba zrobić z głową i  stopniowo. Przede wszystkim trzeba mieć dobre warunki do pracy. Czasami zawodnik może nie mieć dobrego CV, ale jest bardzo pracowity i ma dobre nastawienie. W ciągu kilku miesięcy można zrobić z niego bardzo dobrego piłkarza jak na nasze warunki. To jest właśnie praca sztabu szkoleniowego. Potem wszystko przełoży się na grę drużyny. Zobaczymy, na razie nie zrobiliśmy żadnego transferu, tylko podziękowaliśmy niektórym chłopakom. Oni też muszą rozwiązać kontrakty i tym zajmuje się prezes. A to też jest proces długofalowy i tak to wygląda.

Mecz w Warszawie był dla Stali momentem przełomowym?

Myślę, że nie. Spotkanie w stolicy daje nam tylko lepsze święta i lepszy rok. Mamy pozytywną atmosferę w przygotowaniach. Na początku lutego gramy ze Śląskiem Wrocław, a wtedy to już będzie historia, każdy zapomni. Nie można żyć Legią. Gdzieś w historii to zostanie odnotowane, że wygraliśmy w takich okolicznościach. I to tyle. Trzeba się skupić na tym, co tu i teraz. Nastąpi dużo korekt, sporo trzeba poprawić. Musimy pracować nad tym, żeby ta przyszłość była lepsza. Przed nami okres przygotowawczy – bardzo krótki, bo tylko cztery tygodnie. Nigdy nie uczestniczyłem w takim okresie. Fajnie jest grać w styczniu czy lutym, ale dobrze, żeby wszyscy mieli wyrównane szanse, by każda drużyna z Ekstraklasy miała naturalną podgrzewaną płytę treningową. W pierwszej lidze niektóre kluby mają takie boiska. W Ekstraklasie jak byśmy zrobili przegląd, to połowa drużyn boryka się z takimi problemami. Automatycznie te szanse nie są wyrównane, jeśli chodzi o zaplecze.

Powiązany Artykuł

PAP Dariusz Marzec 1200.jpg
Stal Mielec wróci na salony? "To niecodzienna sytuacja" [NASZ WYWIAD]

W ostatnich dniach znów w Ekstraklasie ruszyła karuzela trenerska. Zaczyna się od zwalniania szkoleniowca i w tym upatruje się głównego i często jedynego problemu drużyny. Jak Pan podchodzi do tego?

My i tak dobrze już wyglądamy. Kiedyś było dużo zmian. Sam tego doświadczyłem. Zostałem zwolniony już po trzeciej kolejce, a kolega przede mną już w drugiej. To było dopiero coś śmiesznego i kuriozalnego. Teraz te zmiany następują po większej dawce cierpliwości. Można popatrzeć wcześniej na Kostę Runjaicia czy Michała Probierza, gdzie tych porażek było sporo, a cierpliwość była o wiele dłuższa. Teraz niektórzy trenerzy pracują po dwa, trzy sezony, a kiedyś to był wyjątek. Zmiany zawsze będą występować. U nas nie jest tak źle w porównaniu z innymi ligami. Teraz temu wszystkiemu sprzyja regulamin. Jedna drużyna spada, nie ma górnej i dolnej ósemki, więc ta gra jest spokojniejsza. Jakby było tak jak w poprzednim sezonie to pewnie jedna czy dwie zmiany byłyby dużo wcześniej. Jestem trenerem i na pewno fajniej by było, gdyby szkoleniowcy dostawali więcej czasu. Pamiętajmy jednak, że każda historia jest inna, każdy klub walczy o swoje cele i wszystko jest sprawą indywidualną podlegającą różnej ocenie.

Przed podjęciem pracy w Mielcu oglądał trener spotkania, drużynę. Spodziewał się Pan telefonu z beniaminka?

Nie wiem, czy się spodziewałem. Trzeba liczyć się ze wszystkim. Oglądałem i analizowałem mecze. W niektórych klubach lepiej znałem zawodników, w innych gorzej. Na Podkarpaciu jeszcze nie było mi dane pracować. Ostatnie moje kluby grały w Ekstraklasie, a Stal dopiero teraz rywalizuje, po tak długiej przerwie. Mniej znałem tych chłopaków, ale taka praca, że jeżeli dochodzisz do porozumienia z włodarzami, to przejmujesz stery i robisz wszystko, żeby było lepiej. Teraz mamy przerwę, ładujemy akumulatory, odpoczywamy od siebie, a potem dopiero zacznie się zabawa. Trzeba pokazać charakter, umiejętności, a przede wszystkim spryt, by te punkty częściej zostawały przy nas.

Dziękuję za rozmowę i życzę Wesołych, Spokojnych Świąt i dużo zdrowia.

Również dziękuję. Wzajemnie, Wesołych Świąt.

 

Rozmawiał Mateusz Brożyna

Polecane

Wróć do strony głównej