KSW 58: Szymon Kołecki - Martin Zawada. "King Kong" na drodze mistrza olimpijskiego
Największa polska organizacja MMA powraca już w sobotę 30 stycznia. KSW 58 będzie pierwszą galą rodzimego giganta w 2021 roku. Kibiców nad Wisłą najbardziej elektryzuje starcie Szymona Kołeckiego z Martinem Zawadą.
2021-01-30, 09:00
Jest rok 2006. Martin Zawada debiutuje w KSW na gali z numerem 6. Debiutuje zwycięsko pokonując przez decyzję sędziowską Łukasza Jurkowskiego. W tym samym roku Szymon Kołecki po 6 latach odzyskuje tytuł mistrza Europy w kat. do 94 kg. Oczywiście w podnoszeniu ciężarów. W MMA zadebiutuje za 11 lat. Czy mimo ogromnej różnicy doświadczenia nasz mistrz olimpijski ma szansę na wygraną w jednej z walk wieczoru nadchodzącej gali?
Po sławę i pieniądze
MMA to prawdopodobnie najszybciej rozwijający się sport na świecie. Niesie za sobą coraz większe możliwości promocyjne, a więc także finansowe. Nikogo zatem nie dziwi napływ do mieszanych sztuk walki zawodników uprawiających dotąd kickboxing, zapasy czy ju-jitsu. Nieco rzadszym, choć nie nowym, trendem są starty sportowców związanych z innymi dyscyplinami. W UFC mamy więc kilku byłych futbolistów amerykańskich, z ostatnim rywalem Marcina Tybury, Gregiem Hardy'm na czele.
W KSW szlaki przecierał rzecz jasna Mariusz Pudzianowski. Jego walka z Marcinem Najmanem na KSW 12 uważana jest za początek nowej ery w polskim MMA. Kariera Pudziana, którego charyzma, rozpoznawalność ale też stale podnoszone umiejętności pozwoliły wypromować nie tylko siebie, ale i całą dyscyplinę nad Wisłą, stanowi przykład pozytywny. Na drugim biegunie jest np. były piłkarz m. in. Górnika Zabrze Jacek Wiśniewski. Jego przygoda ze sportami walki zakończyła się na jednym, przegranym, pojedynku na gali KSW 20.
REKLAMA
Szymonowi Kołeckiemu z pewnością bliżej do statusu "Pudziana", którego zresztą pokonał w swoim debiucie pod sztandarem KSW, niż do "Wiśni". Były sztangista wspomina, że starty w MMA planował na długo przed debiutem:
- Całe życie pracowałem na złoty medal olimpijski. Kiedy go zdobyłem duża część mojej motywacji do uprawiania ciężarów zniknęła. Sportowo byłem spełniony. Już wtedy zacząłem trenować MMA. Adrenalina i chęć ciągłego wygrywania sprawia, że ten sport jest dla mnie tak wciągający.
(Nie)trudne początki
Karierę w MMA Kołecki rozpoczął od trzech wygranych kolejno na galach PLMMA 72, PLMMA 73 oraz UBS 9. Jego rywale nie byli jednak zbyt wymagający, solidarnie legitymując się mocno ujemnym bilansem w poprzednich walkach. Po tym rozpoznaniu bojem nasz mistrz olimpijski zdecydował się na kolejny krok i przejście do raczkującej wówczas federacji Babilon MMA. Swoimi występami uświetnił kolejne gale z numerami 2, 3, 4 i 5.
Ponownie trzy pierwsze walki były dla niego przetarciem. Należy tutaj zauważyć, że wszystkie 6 swoich pierwszych pojedynków Kołecki wygrał w niemal identyczny sposób - przez nokaut techniczny po uderzeniach w parterze, w pierwszej rundzie. Wyraźnie było widać, że czas już na większe wyzwania.
REKLAMA
Takim miał być również niepokonany, bo mogący się pochwalić bilansem 7-0, Michał Bobrowski. Do pojedynku doszło na Babilon MMA 5. Walka była wyrównana, ale zasłużenie wygrał ją Bobrowski, fundując Kołeckiemu pierwszą porażkę w zawodowym MMA. Był to również przełomowy moment dla obu zawodników. Zwycięzca niespodziewanie od tej pory nie pojawił się już w klatce, ogłaszając, że skupia się na trenowaniu młodych zawodników. Zaś pochodzący z Oławy były sztangista uznał, że nadszedł...
Czas KSW
W klatce rodzimego giganta Kołeckiego przywitać miał wspomniany już Pudzianowski. Obaj to legendy innych sportów, ale to po stronie "Pudziana" stało doświadczenie - była to jego 19-sta walka w MMA, z czego 18 stoczył dla KSW. Kołecki do bardziej zaprawionego w boju rywala podszedł bez kompleksów. Od początku było widać, że były strongman nie ma przewagi siły, a przynajmniej nie tak ogromnej, jak nad poprzednimi rywalami. Za to przygotowanie kondycyjne stało po stronie mistrza olimpijskiego z Pekinu.
Przewaga Kołeckiego stawała się coraz większa z każdą kolejną minutą. Walka zakończyła się kontuzją "Pudziana" w końcówce pierwszej rundy, po udanej próbie sprowadzenia do parteru przez przeciwnika. Niezależnie od tego Kołecki pokazał przygotowanie kondycyjne, taktyczne i, co chyba najważniejsze, że jest w stanie jak równy z równym rywalizować z czołowymi zawodnikami największej organizacji nad Wisłą.
Olimpijskie starcie
Kolejnym rywalem Szymona ogłoszono wkrótce innego polskiego medalistę olimpijskiego - Damiana Janikowskiego. Starcie odbyło się w ramach KSW 52, w grudniu 2019 roku i ponownie było jedną z dwóch walk wieczoru. Kołecki miał problemy z zapasami oraz mobilnością przeciwnika. "Damiano" w charakterystyczny sposób kapitalnie operował suplesami, nie umiejąc jednak utrzymać przeciwnika w parterze. Charakterystyczne było to, że brązowy medalista igrzysk w zapasach nie mógł polegać na swoim klinczu, w którym przewagę siły miał Kołecki.
REKLAMA
Z czasem - podobnie jak w walce z "Pudzianem" - Kołecki zaczął też wyraźnie górować nad rywalem kondycyjnie. I choć pierwszą rundę zapewne wygrał Janikowski, to już po niej wydawało się, że to dla niego druga runda będzie trudniejsza. Sprawdziło się to po trzech minutach, gdy zawodnik z Oławy zasypał zmęczonego rywala gradem ciosów w stójce i sędzia Marc Goddard przerwał walkę, choć "Damiano" wciąż utrzymywał się na nogach.
Powiązany Artykuł
KSW 52: nokaut za nokautem w Gliwicach. Khalidov czy Askham, Janikowski czy Kołecki? [WYNIKI]
Czekając na Jurasa?
Martin Zawada nie był od razu przymierzany jako następny przeciwnik dla Kołeckiego. Miał nim być... rywal Zawady sprzed niemal 15 lat - Łukasz Jurkowski. Trudno o większego weterana mieszanych sztuk walki w Polsce niż popularny "Juras". Znany z wielu form aktywności – np. prowadzenia autorskiego programu o MMA oraz komentowania gal UFC i KSW - to bowiem zwycięzca turnieju podczas KSW z numerem 1.
W kontekście planowanej walki ważniejszy był jednak medialny konflikt obu zawodników. Szczególnie wobec dwukrotnego odwołania starcia z powodu kontuzji - raz jednego, raz drugiego. Zwłaszcza Kołecki zarzucał przeciwnikowi unikanie walki. Walki, do której wciąż ma dojść. W oczekiwaniu na nią dostaniemy jednak pojedynek Szymona z dwukrotnym pogromcą Jurkowskiego.
Teraz "King Kong"
Urodzony w Bielsku-Białej "King Kong" jest z pewnością najbardziej doświadczonym z dotychczasowych rywali polskiego olimpijczyka. Czy najbardziej wymagającym?
REKLAMA
- Martin jest dla mnie bardzo dużym wyzwaniem sportowym. Trudno powiedzieć czy największym, bo Damian Janikowski jest też wielkim sportowcem, ale w kontekście MMA jest to najwyżej postawiona dla mnie poprzeczka - mówi Kołecki.
Nazwisko Zawada znają nie tylko fani MMA nad Wisłą. Bratem Martina jest zawodnik UFC - Dawid. Sagat pod banderą KSW pokonywał m. in. Macieja Jewtuszkę czy Michała Michalskiego. Zaś walcząc dla amerykańskiego giganta poddał Abubakara Nurmagomedova - kuzyna słynnego Khabiba. Martin dotychczas stoczył aż 45 pojedynków w MMA. Do KSW wrócił po 11 latach, na wspomniane starcie z Jurkowskim.
Potem była porażka z Michałem Materlą i niespodziewane zwycięstwo nad weteranem UFC - Thiago Silvą. King Kong to przede wszystkim solidność oraz doświadczenie. Ma groźną stójkę, popartą dobrym boksem i obroną przed obaleniami. Nie sposób przy tym nie zwrócić uwagi na już 15 porażek w rekordzie. Zazwyczaj wypomina mu się również wiek - 38 lat. Kołecki to jednak jego rówieśnik.
Po swojej stronie będzie miał – tradycyjnie - siłę oraz ground and pound. Taktyka wydaje się więc dla niego prosta - nie dać się trafić w stójce i dążyć do parteru, gdzie ciosami rozstrzygał większość ze swoich dotychczasowych walk. W kontekście słusznego, oczywiście jak na warunki sportów walki, wieku obu panów wynik ich starcia będzie kluczowy dla dalszej kariery każdego
z nich.
REKLAMA
Powrót mistrza
W drugiej z głównych walk KSW 58 do klatki powróci fenomenalny Salahdine Parnasse. Niepokonany Francuz zmierzy się ze słynącym z efektownego stylu walki Brazylijczykiem Danielem Torresem. Stawką pojedynku będzie pas kategorii piórkowej. Faworytem z pewnością jest Parnasse, który w dotychczasowych występach dla KSW pokazywał wszechstronność i nieprzewidywalność. Ciężko wskazać płaszczyznę, w której to Brazylijczyk będzie miał przewagę. Z pewnością jednak unikalny styl obu zawodników gwarantuje kapitalną walkę.
Przed emocjami najważniejszych walk wieczoru warto zwrócić uwagę na pojedynek dwóch niepokonanych zawodników - Shamila Musaeva i Urosa Juricicia. Zwycięzca będzie poważnym kandydatem do walki o pas kategorii lekkiej. W wadze ciężkiej powraca jeden z najbardziej bezkompromisowo walczących zawodników w KSW - Michał Andryszak. W karcie tradycyjnie nie zabraknie również pojedynków obiecujących zawodników z rodzimej sceny MMA.
Karta walk:
Walka o pas kategorii piórkowej
• 65,8 kg/145 lb: Salahdine Parnasse (14-0-1, 2 KO, 4 Sub) vs Daniel Torres (11-4, 5 KO, 1 Sub)
Karta główna
• 93 kg/205 lb: Szymon Kołecki (8-1, 8 KO) vs Martin Zawada (29-15-1, 18 KO, 5 Sub)
• 77,1 kg/170 lb: Michał Michalski (8-4, 4 KO, 1 Sub) vs Aleksandar Rakas (16-7, 8 KO, 6 Sub)
• 120,2 kg/265 lb: Michał Andryszak (21-9, 14 KO, 6 Sub) vs Guto Inocente (8-5, 4 KO, 3 Sub)
• 77,1 kg/170 lb: Shamil Musaev (13-0, 8 KO, 2 Sub) vs Uroš Jurišić (11-0, 5 KO, 5 Sub)
• 61,2 kg/135 lb: Paweł Polityło (5-2, 1 KO) vs Dawid Martinik (4-1, 1 KO, 2 Sub)
• 68 kg/150 lb: Robert Ruchała (4-0, 2 Sub) vs Daniel Bažant (5-1, 5 KO)
• 70,3 kg/155 lb: Bartłomiej Kopera (9-6, 7 Sub) vs Francisco Barrio (7-2, 2 KO, 4 Sub)
Michał Kowalski
- UFC 257: Marcin Prachnio - Khalil Rountree. Polak autorem sensacji. "W końcu to zrobiłem"
- Ryan Garcia jak Terminator - leżał na deskach, ale przetrwał kryzys
- Jan Błachowicz w 2020 wygrał nie tylko pas UFC. "Cieszyński Książę" królem sportów walki
- Fury - Joshua coraz bliżej? Wielcy rywale mają wreszcie stanąć oko w oko
REKLAMA