KSW 60: Phil de Fries przywrócił blask kategorii ciężkiej. Narkun zdetronizuje Anglika?
Już w najbliższą sobotę, w łódzkim klubie Wytwórnia trzecia w tym roku gala polskiego giganta. Głównym wydarzeniem będzie walka dwóch mistrzów o pas, który długo nie mógł znaleźć prawowitego właściciela.
2021-04-22, 15:56
Czołówka odjeżdża
Kiedy dochodzi do rewanżowego pojedynku, zawsze trzeba się zastanowić jakie okoliczności uległy zmianie, że ponowne spotkanie obu zawodników ma sens. Rezultat pierwszego starcia De Friesa z Narkunem nie pozostawił bowiem złudzeń i nie był kontrowersyjny – każdy z trzech sędziów wypunktował wszystkie rundy na korzyść Anglika.
Powiązany Artykuł
KSW: Mariusz Pudzianowski ogłosił kolejną walkę. Kim jest "Orzeszek”?
Mistrzowie dwóch najcięższych kategorii spotkają się ponownie po 737 dniach. W tym czasie obaj dwukrotnie z sukcesem bronili swoich pasów. Na tym podobieństwa się nie kończą – nie jest bowiem tajemnicą, że zarówno dla De Friesa jak i Narkuna w KSW brakuje wyzwań. Ich pracodawca to gigant jak na polskie warunki, ale długoterminowe kontrakty ma podpisane z zaledwie kilkoma zawodnikami z każdej wagi. To znacznie ogranicza dobór pretendentów, zwłaszcza że światowa czołówka walczy w UFC lub marzy by się tam znaleźć.
Martin Lewandowski i Maciej Kawulski ponownie zestawili swoich mistrzów, bo ciężko dziś dla nich o inną walkę mającą sens tak ze sportowego, jak i marketingowego punktu widzenia. Pojedynki „Champion vs Champion” robią furorę nie tylko w MMA, ale też innych sportach walki. Przeglądając krótką listę zatrudnionych w wagach półciężkiej i ciężkiej natkniemy się na zawodników już przez mistrza pokonanych albo o zbyt krótkim stażu w organizacji, by realnie uzasadnić mistrzowskie aspiracje.
REKLAMA
Jednym słowem – prawdziwego pretendenta brak i to w obu wagach. A zatem w tym przypadku od 737 dni nie zmieniło się nic.
Mistrz bez weryfikacji
Ten stan w wadze ciężkiej trwa o wiele dłużej. Wystarczy prześledzić losy mistrzowskiego pasa i jego byłych posiadaczy, by zorientować się, z jaką niemalże loterią mieliśmy do tej pory do czynienia.
Do 2016 mistrzem był Karol Bedorf. Kreowany na prawdziwego dominatora swojej kategorii nie miał jednak na koncie wygranych z naprawdę mocnymi zawodnikami. Włodarze KSW dbali bardziej o medialność jego przeciwników – stąd wśród nich znaleźli się dużo starsi weterani nie tylko MMA – były strongman Oli Thompson, zawodnicy K-1 – James McSweeney i Peter Graham czy kończący karierę legendarny Paweł Nastula.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
UFC 264: bilety na walkę Poirier - McGregor sprzedane w kilka sekund
Brazylijczyk dłużej wychodził niż walczył
Po trzech latach panowania, szczecińskiego "Berserkera" pokonał szerzej nieznany Brazylijczyk Fernando Rodrigues Junior, który walkę wziął w ostatniej chwili na zastępstwo.
Przez kolejne pięć lat Bedorf wygrał tylko z Mariuszem Pudzianowskim. Również jedno zwycięstwo odniósł w tym czasie jego pogromca, przegrywając przy tym pięciokrotnie. Sensacyjnie zdobyty pas stracił pół roku później na rzecz Marcina Różalskiego, który już wówczas nie ukrywał, że kończy przygodę z KSW i wkrótce trofeum zwakował.
Znokautowanie Brazylijczyka zajęło „Różalowi” 16 sekund. Dziesięciu więcej potrzebował Michał Andryszak. Rodrigues dłużej do tych dwóch walk wychodził, niż znajdował się w klatce.
REKLAMA
Debiutant z pasem
O niechciany przez Różalskiego tytuł wkrótce zawalczyli Andryszak z witającym się z KSW De Friesem. Już sama obecność debiutanta w starciu mistrzowskim jednoznacznie wskazuje na brak odpowiednich kandydatów w szeregach organizacji. Wystarczy przypomnieć sobie ile lat zajęła Janowi Błachowiczowi wspinaczka na szczyt UFC, by zobaczyć różnicę.
Nie jest to rzecz jasna winą Anglika, który swoją szansę wykorzystał w 100%, wygrywając w pierwszej rundzie. W premierowej obronie odprawił Karola Bedorfa udowadniając, że jest prawdziwym mistrzem.
Na to zwycięstwo potrzebował niemal pełnych dwóch rund. Do dziś to rekord jeśli chodzi o starcia z polskimi typowymi „ciężkimi”. Michała Kitę skończył w pierwszej minucie drugiej odsłony, a Narkun, podobnie jak teraz, do walki z De Friesem przechodzi z kategorii niżej.
REKLAMA
Prawdziwym testem dla Phila okazał się w Polsce jedynie zwolniony po trzech porażkach z UFC Luis Henrique, z którym wygrał niejednogłośną decyzją. Brazylijczyka nie ma już w KSW. Szkoda, bo byłby dobrą weryfikacją dla Polaków z królewskiej kategorii. Andryszak już taki sprawdzian oblał, przegrywając w maju 2019 roku przez duszenie gilotynowe.
Spokój odnaleziony w Polsce
De Fries, również w przeszłości zwolniony z organizacji Dany White’a, ma u nas komplet pięciu zwycięstw. Nie bez znaczenia dla jego wysokiej formy jest życiowe doświadczenie i spokój, jaki odnalazł w organizacji Lewandowskiego i Kawulskiego.
Powiązany Artykuł
Mateusz Gamrot z pierwszą wygraną w UFC. Świetna walka w wykonaniu Polaka
- Po zwolnieniu z UFC byłem w głębokiej depresji. Byłem gruby i wpadłem w alkoholizm. Pomógł mi mój trener Andrew Fisher, który trenował mnie za darmo – wspomina Anglik.
REKLAMA
Moment rozstania z amerykańskim gigantem to punkt zwrotny w karierze Phila. W 2013 roku w 19 sekund przegrał z Mattem Mitrione. To przesądziło o kilkuletniej tułaczce po mniejszych organizacjach. Bezpośrednio przed angażem w KSW szybko pokonał na gali Bellator 191 dobrze znanego w Polsce Jamesa Thompsona.
Być może to zwróciło na De Friesa uwagę włodarzy największej polskiej organizacji. W KSW udało mu się odnaleźć spokój i stabilizację formy:
- W KSW czuję się świetnie. Tu odnalazłem szczytową formę, jestem w najlepszym momencie kariery. Motywuje mnie to, że wszystko robię dla moich córek – szczerze wyznaje mistrz.
W tygodniu poprzedzającym galę KSW 60 obchodził 35 urodziny i z tej okazji dostał okazały tort zwieńczony mistrzowskim pasem. Organizacja ma nareszcie prawdziwego mistrza i wie, że musi o niego dbać.
REKLAMA
Kto najlepszym ciężkim w historii?
Zachwytów nad zestawieniem De Friesa z Narkunem nie kryje Wojsław Rysiewski:
- Jeśli Phil wygra, to mamy tu najlepszego ciężkiego w historii KSW, który wyczyścił wszystkich i dopiero zaczyna się ból głowy z szukaniem kolejnych wyzwań dla niego. A jeśli Narkunowi udałoby się zdobyć pas i pokonać De Friesa, to bezsprzecznie wskakuje jako numer jeden: najlepszy zawodnik w historii KSW. Całkowicie zdominował swoją kategorię wagową, dodałby do tego drugi pas i ma dwie wygrane nad Mamedem - powiedział dyrektor sportowy KSW w programie „Oktagon live”.
Wątpliwości co do swoich wygranych nie mają też rzecz jasna sami zainteresowani.
REKLAMA
- Uwielbiam rewanże. Wygrałem z Reljiciem i Khalidovem. Rewanż z De Friesem też wygram. W pierwszej walce przegrałem z samym sobą i z kondycją. Przed walką złamałem rękę i nie mogłem normalnie uderzać – wskazuje przyczyny pierwszego niepowodzenia Narkun.
- Nie ma możliwości, żeby Tomek mi czymś zagroził w rewanżu. Będzie ten sam scenariusz albo jeszcze gorszy. Narkun przeżyje ten sam koszmar. Oglądajcie KSW 60, bo zobaczycie znokautowanego Narkuna – zapowiada Anglik.
„Żyrafa” nie do ubicia
Rzeczywiście taka ewentualność byłaby jedyna w swoim rodzaju. „Żyrafa” do tej pory w karierze przegrywał trzykrotnie – dwa razy decyzjami, a jedyna porażka zapisana jako „TKO” to rezygnacja z dalszej walki, w początkach kariery.
REKLAMA
Z dziewiętnastu zwycięstwo zawodnika pochodzącego ze Stargardu tylko jedno – w rewanżu z Mamedem Khalidovem – zostało osiągnięte przez decyzję. Narkun potrafi zarówno nokautować jak i poddawać swoich przeciwników – jak zresztą na przedstawiciela klubu Berserkers Szczecin przystało.
W ten sposób skończył swoich obu – od pierwszego starcia z De Friesem – rywali. Najpierw "gilotyną" poddał w Londynie Przemysława Mysiałę, potem duszeniem zza pleców Ivana Erslana. Parterowy arsenał „Żyrafy” jest bogaty – obejmuje dźwignie na kolano, łokieć, duszenia trójkątne nogami i rękami.
Nic z tego nie zagrało jednak przeszło dwa lata temu z De Friesem. Anglik to wybitny specjalista od ground and pound. W przeciwieństwie do Polaka, po sprowadzeniu do parteru szuka skończenia głównie przez ciosy.
To wydaje się być jedyna nadzieja na spełnienie przepowiedni o znokautowanym Narkunie. W stójce nawet nieco chaotyczny styl Polaka niejednemu sprawił już problemy i trudno spodziewać się, by aktualny mistrz wagi ciężkiej chciał długo męczyć się w tej płaszczyźnie.
REKLAMA
Rewanże i trylogie zamiast powiewu świeżości
Na kolejnych galach organizowanych przez polskiego giganta coraz częściej możemy zobaczyć rewanże czy nawet trylogie. Kreowane na wielkie wydarzenia ponowne spotkania czołowych zawodników wynikają najczęściej jednak ze skromności zasobów organizacji i braku szerszego wachlarzu możliwości.
Czołowi zawodnicy KSW regularnie zasilają szeregi UFC. Nie jest tajemnicą, że marzy o tym także Narkun, a i De Fries ma za oceanem coś do udowodnienia. Zanim jednak zdecydują czy pójść w ślady Jana Błachowicza lub Mateusza Gamrota, w sobotę w Łodzi mogą dać niezapomniane widowisko na miarę nieco przykurzonego pasa królewskiej kategorii.
Początek gali o godz. 20:00.
REKLAMA
Karta walk:
Walka wieczoru - o pas kategorii ciężkiej:
120,2 kg/265 lb: Phil de Fries (19-6, 3 KO, 12 Sub) vs Tomasz Narkun (18-3, 3 KO, 14 Sub)
O pas kategorii lekkiej
70,3 kg/155 lb: Marian Ziółkowski (22-8-1, 6 KO, 12 Sub) vs Maciej Kazieczko (7-1, 4 KO)
Pozostałe:
120,2 kg/265 lb: Izu Ugonoh (1-0, 1 KO) vs Marek Samociuk (2-1)
65,8 kg/145 lb: Michał Sobiech 4-0 (3 KO) vs Patryk Kaczmarczyk (6-0, 1 KO, 2 Sub)
83,9 kg/185 lb: Aleksandar Ilić (12-4, 8 KO, 2 Sub) vs Adrian Dudek (5-1, 4 KO, 1 Sub)
65,8 kg/145 lb: Krzysztof Klaczek (12-6, 3 KO, 4 Sub) vs Vojto Barborik (12-1, 1 KO, 9 Sub)
52,2 kg / 115 lb: Aleksandra Rola (3-1, 1 KO) vs Karolina Wójcik (7-2, 2 KO)
80 kg/176 lb: Kacper Koziorzębski (7-3, 4 KO) vs Ion Surdu (10-3, 7 KO, 1 Sub)
61,2 kg/135 lb: Jakub Wikłacz (10-3-1, 8 Sub) vs Patryk Surdyn (5-1, 1 KO, 2 Sub)
REKLAMA
MK
REKLAMA