NBA: Boston Celtics pokonują Golden State Warriors i wysuwają się na prowadzenie w finale
Koszykarze Boston Celtics wygrali we własnej hali z Golden State Warriors 116:100 i objęli prowadzenie 2-1 w finałowej serii NBA. Do tytułu potrzeba łącznie czterech zwycięstw. W kolejnym meczu "Celtowie" ponownie zagrają u siebie.
2022-06-09, 09:28
Kibice dodali "Celtom" skrzydeł
Pierwszy od 2010 roku mecz finału NBA w Bostonie oglądało 19 156 widzów. Ich gorący doping z pewnością pomógł zespołowi zaprezentować się tak dobrze, jak do tej pory w play-off zazwyczaj czynił to na wyjazdach.
"Przez cały play-off Celtics grali najlepszą koszykówkę poza domem. Już nie" - rozpoczęła relację z TD Garden stacja ESPN.
Prowadzenie różnicą 11 punktów po pierwszej kwarcie, 10 pkt przewagi do przerwy, przestój w trzeciej odsłonie, gdy rywale zbliżyli się na dystans czterech po... pięciopunktowej akcji Stephena Curry'ego - był faulowany przy celnym rzucie "za trzy" i trafił dwa dodatkowe wolne, oraz całkowita supremacja w ostatnich 12 minutach.
- Zasłużyli na wygraną. Od początku postawili nas pod ścianą, wywierali presję, z którą nie mogliśmy sobie poradzić. Od początku mieliśmy pod prąd i tak już zostało - skomentował porażkę trener "Wojowników Steve Kerr.
Liderzy nie zawiedli
W ekipie z Bostonu świetnie spisali się liderzy. Jaylen Brown zdobył 27 punktów, Jayson Tatum uzyskał 26 oraz dziewięć asyst i sześć zbiórek, a Marcus Smart do 24 punktów dodał ogromną pracę w defensywie, która zaowocowała zatrzymaniem gości na 11 pkt w czwartej kwarcie, co jest trzecim najniższym osiągnięciem w finale, od kiedy wprowadzono 24-sekundowy czas rozegrania akcji.
- W drugim meczu Warriors stłamsili nas w defensywie, co nas zabolało, bo obrona i fizyczna walka to nasza domena. Musieliśmy zareagować - przyznał Smart.
Curry z dorobkiem 31 pkt był najskuteczniejszy wśród pokonanych, ale mecz kończył kulejąc po tym, jak na jego nogę upadł Al Horford. - Jutro pewnie trochę będzie boleć, ale nie czuję, żeby to było coś groźnego - zaznaczył snajper "Wojowników", którzy zdecydowanie (31-47) przegrali walkę pod koszami.
- Jeśli pozwolisz przeciwnikowi poczuć się komfortowo, szczególnie we własnej hali, przed swoimi kibicami, to bywa ciężko - zaznaczył skrzydłowy zespołu z San Francisco Draymond Green.
Dwa kroki do tytułu
"Celtom" brakuje dwóch wygranych, by zdobyć pierwszy od 2008 roku i 18. w historii tytuł, dzięki czemu zostaliby samodzielnie najbardziej utytułowaną drużyną w historii. Teraz to miano dzielą z Los Angeles Lakers. Warriors walczą o siódme mistrzostwo, ostatnio cieszyli się z niego w 2018 roku.
Statystyka przemawia za bostończykami. Jak wyliczono, w 39 poprzednich finałach NBA drużyna, która przy remisie 1-1 wygrywała trzecie spotkanie 32-krotnie, czyli w 82-procentach przypadków, triumfowała w rywalizacji do czterech zwycięstw.
Wynik środowego meczu finału koszykarskiej ligi NBA:
Boston Celtics - Golden State Warriors 116:100
(stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 2-1 dla Celtics)
REKLAMA