Kwiatkowski: nowy selekcjoner powinien najpierw spotkać się z Lewandowskim

Jakub Kwiatkowski, który przez wiele lat był rzecznikiem i team menedżerem piłkarskiej reprezentacji Polski, uważa, że nowy selekcjoner powinien najpierw spotkać się z Robertem Lewandowskim. - I szczerze porozmawiać na temat jego roli w drużynie - dodał obecny szef TVP Sport.

2025-06-16, 07:55

Kwiatkowski: nowy selekcjoner powinien najpierw spotkać się z Lewandowskim
Robert Lewandowski na pierwszym planie w kadrze. Foto: PAP/Leszek Szymański
  • Ostatnie tygodnie przyniosły trzęsienie ziemi w polskim futbolu
  • Najpierw Michał Probierz podjął decyzję o odebraniu opaski kapitana nieobecnemu na zgrupowaniu Lewandowskiemu. W odpowiedzi napastnik Barcelony zapowiedział, że nie zagra w reprezentacji, dopóki będzie w niej Probierz
  • 10 czerwca polscy piłkarze przegrali z Finlandią w Helsinkach 1:2 w eliminacjach mistrzostwa świata, a 33 godziny później Probierz zrezygnował z funkcji selekcjonera


Po tym, jak Michał Probierz zrezygnował z funkcji selekcjonera reprezentacji Polski, Cezary Kulesza jest już po pierwszych rozmowach z potencjalnymi następcami. PZPN ma jeszcze sporo czasu, ale według doniesień decyzja o wyborze nowego opiekuna Biało-Czerwonych ma zapaść do końca miesiąca

Wokół kadry powstało ogromne zamieszanie. Nie brakuje głosów, że tak podzielonej "szatni" w kadrze narodowej już dawno nie było.

"Kadra narodowa jest specyficzną drużyną"

Kwiatkowski pracował jako rzecznik prasowy PZPN 11 lat (a wcześniej krótko za kadencji prezesa Grzegorza Laty), do grudnia 2023 roku. Od czasów trenera Adama Nawałki był też rzecznikiem reprezentacji, a od Jerzego Brzęczka - również team menedżerem.

- Kadra narodowa jest specyficzną drużyną, różniącą się od klubu piłkarskiego. I mając na uwadze, że w ciągu roku rozgrywa tak mało meczów, to z tego względu trudno uwierzyć, żeby któryś z piłkarzy, występując z orłem na piersi raz na kilka miesięcy, grał przeciwko trenerowi. Oczywiście, może zdarzyć się, że jakiś piłkarz nie dogaduje się z trenerem i mówi otwarcie, iż rezygnuje z gry, dopóki dana osoba będzie selekcjonerem, ale to jest zupełnie inny przypadek - powiedział.

Opisując konkretnie przypadek Lewandowskiego, Kwiatkowski również nie zgodził się z opinią, że ten zawodnik "zwalnia" selekcjonerów.

- Patrzymy na to z perspektywy ostatnich lat i skupiamy się głównie na Robercie, który dość jasno i głośno precyzuje swoje myśli i uwagi. Chyba z tego tytułu wzięła się opinia, że to piłkarze, czy głównie Robert, stoją za zwalnianiem trenerów. A wydaje mi się, że nie do końca tak jest - stwierdził.

- Lewandowski przez wiele lat grał w czołowych klubach Europy i pracował z wybitnymi trenerami, jak Juergen Klopp, Carlo Ancelotti, Josep Guardiola czy Hansi Flick. Doświadczył treningów i taktyki na najwyższym poziomie. Jest przyzwyczajony do takiego poziomu, więc gdy przyjeżdża na zgrupowanie kadry, to trudno mu się dziwić, że głośno dzieli się swoimi spostrzeżeniami i potrafi dyskutować z trenerami o taktyce czy treningach. Przy całym szacunku dla naszych szkoleniowców, to jednak jest zupełnie inny poziom. I wydaje mi się, że on w dobrej wierze chce wyartykułować swoje spostrzeżenia. Czasami może się zdarzyć, że zrobi to w bardziej zdecydowany, ale zawsze merytoryczny sposób - dodał.

Czy prawie 37-letni napastnik jest trudny do prowadzenia dla selekcjonerów?

- Zależy, jak na to patrzy trener. Bo co w tym złego, że piłkarz jest wymagający, a wiemy, że Robert wymaga bardzo dużo przede wszystkim od siebie. I często jest tak, że skoro wymagamy od siebie dużo, to oczekujemy też tego od innych. Zapewne wiele osób oglądało serial "The Last Dance", o złotej erze Chicago Bulls. Tam wyraźnie jest taka opinia, że Michael Jordan nie był lubiany, ponieważ wymagał - nie tylko od siebie, ale od wszystkich - absolutnego poświęcenia i zaangażowania. Był tak perfekcyjny i tak dążył do zwycięstw, że dla niego to było naturalne - przypomniał szef TVP Sport.

- Myślę, że to jest analogia do Roberta, który jest świetnym piłkarzem i chciałby dla kadry jak najlepiej. Żeby zwyciężała i wszyscy grali w niej dobrze. Jeżeli taka postawa jest trudna dla trenera, to chyba trener nie pasuje do takiej drużyny, a nie piłkarz - dodał.


Kiedy w ostatnich 10 latach była najlepsza atmosfera w reprezentacji?

- Wiadomo, że najlepszy okres to czas Adama Nawałki. Kibice i piłkarze byli trochę zmęczeni pasmem niepowodzeń, zwłaszcza po przegranym Euro 2012 u siebie. W październiku 2013 roku przyszedł trener Nawałka, choć trzeba pamiętać, że aż do początku eliminacji mistrzostw Europy, które rozpoczęły się we wrześniu 2014, był mocno krytykowany. Pojawiały się nawet głosy, że powinien odejść. Ale przyszły eliminacje i wszystko ruszyło z kopyta. Od razu pojawiła się atmosfera, wyniki. Piłkarze byli cały czas głodni sukcesów, na fali wznoszącej. Euro 2016 odbyło się w najlepszym dla nich momencie. Wszyscy byli zdrowi, grali w klubach i dlatego wyniki na turnieju we Francji były tak dobre - przypomniał ówczesny rzecznik kadry.

Przyznał, że "coś zaczęło się psuć w trakcie kadencji Jerzego Brzęczka".

- To dzisiaj jest w ogóle kuriozalne. Przecież ten selekcjoner zdobył 25 na możliwych 30 punktów w eliminacjach Euro 2020. Może gra nie porywała, ale dzisiaj chyba każdy by chciał, żeby reprezentacja grała tak skutecznie. I tam pojawiły się pierwsze zgrzyty, również pewne problemy na linii kapitan-selekcjoner - powiedział Kwiatkowski.

- Myślę, że wtedy dla trenera Brzęczka najtrudniejszym wyzwaniem była poprzeczka, jaką zawiesił Nawałka. Być może gdyby został selekcjonerem np. po Fernando Santosie, wszyscy by go wychwalali pod niebiosa. Jednak ówczesne okoliczności sprawiły, że na każdym kroku porównywano go do Nawałki. Bezpośrednie wejście w rolę selekcjonera po takim poprzedniku byłoby wymagającym zadaniem dla każdego - dodał.

Po raz kolejny, jak wspomniał, dobra atmosfera panowała w czasie kadencji Paulo Sousy.

- Piłkarze też szybko złapali wspólny język z tym selekcjonerem. On im trochę imponował. To były piłkarz, który dwukrotnie wygrał Ligę Mistrzów. Był w pewnym sensie ulepiony z tej samej gliny co oni. Władał wieloma językami, z każdym mógł porozmawiać po włosku, hiszpańsku czy angielsku. Nie było więc żadnej bariery komunikacyjnej - podkreślił.

- Myślę, że każdy selekcjoner musi mieć takie miękkie kompetencje, które są wykorzystywane, zanim jeszcze zawodnicy w ogóle wyjdą na murawę. Wszystko, co się dzieje poza boiskiem w jego pracy, jest niezwykle istotne. Czasami zgrupowanie trwa tylko tydzień, nawet nie ma kiedy przeprowadzić treningów. Dlatego bardzo istotne, żeby miał umiejętności psychologiczne, umiał dotrzeć do piłkarzy. Po to, aby oni kupili jego słowa i poszli za nim w ogień - dodał.

Były team menedżer reprezentacji zaznaczył, że zaufanie piłkarzy nie powinno kończyć się na trenerze, a musi obejmować także osoby odpowiedzialne za komunikację i budowanie wizerunku kadry na zewnątrz.

- Ostatnia sytuacja z udziałem Lewandowskiego i innych zawodników nie tylko nie uspokoiła nastrojów, ale dodatkowo zaogniła atmosferę wokół reprezentacji. A tego nie da się już zrzucić wyłącznie na barki Michała Probierza. Trener, jeśli chce, może toczyć swoje wojny, ale jeśli prywatne ustalenia i rozmowy trafiają do mediów, to problem sięga znacznie głębiej. Bo w takim układzie traci nie tylko zespół, ale też sam selekcjoner, któremu podcina się skrzydła i odbiera autorytet - zauważył Kwiatkowski.

Lewandowski najlepiej w kadrze grał przy trenerach Nawałce i Sousie. Co takiego mieli, że potrafili go do siebie przekonać?

- Robert kilka razy mówił, chyba też niedawno w wywiadzie dla "Die Welt", że on czuje się dobrze wtedy, kiedy trener mu ufa. Myślę, że zarówno Nawałka, jak i Sousa mieli absolutną pewność, iż posiadają w swoim składzie wyjątkową postać. Wiedzieli, że należy drużynę zbudować wokół niego, bo to przyniesie zwycięstwa - przypomniał szef TVP Sport.

- Podejście do Roberta i zaufanie, jakim ci dwaj selekcjonerzy go darzyli, sprawiało, że tam nie było żadnych niedopowiedzeń, sytuacji pozaboiskowych, o których się dyskutowało. Ale zdarzały się też momenty, kiedy Robert siadał i rozmawiał z tymi trenerami i ze swojej strony sugerował pewne rozwiązania - dodał.

Przy okazji przypomniał niedawną wypowiedź selekcjonera Holendrów.

- Trener Ronald Koeman powiedział, że z najlepszymi zawodnikami nie wchodzi się w konfrontację, bo zawsze trener przegra. A zwłaszcza kiedy ma się takiego jednego zawodnika, taki diament w swojej drużynie, to się na niego chucha i dmucha - wspomniał.

Czy wierzy w to, że to piłkarze obecnej kadry mogli skłonić Probierza do odebrania opaski Lewandowskiemu?

- Nie. Oczywiście mogły pojawić się jakieś głosy niezadowolenia, że Robert zdecydował się nie przyjechać na to zgrupowanie i bardzo ważny mecz. Ale nie wierzę, że poszli do trenera i apelowali o to, żeby Roberta pozbawić opaski - kategorycznie zaznaczył.

Jak dodał, nie wierzy też, że ostatnie wydarzenia stanowią dopełnienie reprezentacyjnej kariery Lewandowskiego.

- To jest cały czas temat otwarty. Po drugie, na długo przed powołaniami byłem przekonany, że mecz z Finlandią będzie dla nas bardzo trudny i może skończyć się źle. Mam w pamięci porażkę 2:3 z Mołdawią sprzed dwóch lat. Ten termin czerwcowy historycznie nam nie odpowiada - odparł.

I kontynuował: - W momencie, w którym Robert ogłosił, że nie przyjedzie na zgrupowanie, chyba nikt nie przypuszczał, że to aż tak wybuchnie. Ale pewnie dzisiaj w ogóle byśmy nie toczyli tej dyskusji, gdyby w tamtym momencie, jeszcze przed ogłoszeniem powołań, PZPN wspólnie z trenerem i Robertem w sposób logiczny, sensowny wyjaśnili opinii publicznej powód jego nieobecności.

Według Kwiatkowskiego Lewandowski miał prawo być zmęczony mentalnie.

- Wiemy, że ta kariera zbliża się ku końcowi. I mając pewnie jeszcze kilka tygodni temu nadzieję na grę w finale Ligi Mistrzów, być może z tyłu głowy kołatała mu myśl, że pojawi się szansa na Złotą Piłkę, co jest jego niespełnionym marzeniem. Te marzenia prysły, bo Barcelona odpadła w półfinale. Dlatego, biorąc pod uwagę ten fakt oraz kilkanaście lat dźwigania oczekiwań polskiego narodu, brania odpowiedzialności za tę drużynę, można poczuć jakieś wypalenie i zmęczenie - powiedział.

Czy nowy trener będzie miał trudne zadanie w szatni reprezentacji?

- Ktokolwiek będzie nowym selekcjonerem, na pewno w pierwszej kolejności musi pojechać i spotkać się z Robertem, porozmawiać szczerze na temat jego roli w drużynie. A później - z pozostałymi piłkarzami. Zostały niespełna trzy miesiące do meczu, a nowy trener będzie miał jeszcze mniej, ale te wakacyjne miesiące musi spędzić, latając po Europie i spotykając się z zawodnikami. Jeszcze zanim oni przyjadą na zgrupowanie, które będzie bardzo krótkie, bo mecz z Holandią jest w czwartek (4 września - przyp. red.) - podkreślił.

Jego zdaniem jeżeli selekcjoner będzie dobrym psychologiem, będzie umiał nawiązać nić porozumienia z zawodnikami i ich słuchać, to ta sprawa zostanie szybko wyjaśniona.

- Potrzebujemy więc trenera, który ma znakomite zdolności interpersonalne, bo do meczu z Holandią przeprowadzi tylko jeden normalny trening. Całe budowanie drużyny czy lepienie jej od nowa będzie odbywać się w pierwszym etapie poza boiskiem, jeszcze przed zgrupowaniem - dodał.

Kwiatkowski nie ma wątpliwości, że Lewandowski powinien do kadry wrócić.

- Żadnych. Przecież gra regularnie w Barcelonie i cały czas mówi, że czuje się młodo. Nas nie stać na to, żeby rezygnować z najlepszego polskiego piłkarza. Nie chcę krytykować zawodników, którzy grali z Finlandią, ale myślę, że Robert wykorzystałby taką sytuację, jaką na początku meczu na spółkę mieli Krzysiek Piątek i Matty Cash - przyznał.

- Po to mamy takiego napastnika, żeby dawał tej drużynie pewność siebie. Przecież Robert, będąc na boisku, automatycznie wzbudza respekt wśród rywali. Inne jest nastawienie obrońców, kiedy mają z nim walczyć. Takiemu piłkarzowi trzeba poświęcić więcej uwagi i np. podwoić krycie, co z kolei stworzy więcej przestrzeni na boisku, którą mogą wykorzystać inni zawodnicy - zakończył Kwiatkowski.

REKLAMA

Czytaj więcej:

Źródło: PAP/PolskieRadio24.pl/ah/k

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej