Jerzy Kukuczka nie był drugi, był wielki

2024-03-24, 05:48

 Jerzy Kukuczka nie był drugi, był wielki
Jerzy Kukuczka (z prawej) i Andrzej Czok. Foto: zdjęcia z archiwum Jerzego Kukuczki www.jerzykukuczka.com

- Bawią mnie góry, ciągnie mnie wyczyn sportowy, a przede wszystkim te nieprzetarte szlaki, a w Himalajach jest ich jeszcze dużo - mówił Jerzy Kukuczka. - Mnie nie wystarczy być tylko w górach, być na wyprawie. Uważam, że jeżeli się podchodzi pod górę, to z jakimś celem, a tym celem jest wejść na tę górę - dodawał.  

  • Legendarny himalaista urodził się 24 marca 1948 roku
  • Korona Himalajów i Karakorum to 14 szczytów o wysokości ponad 8000 metrów
  • 18 września 1987 roku Kukuczka, jako drugi człowiek na świecie po Reinholdzie Messnerze, zakończył z sukcesem zdobywane Korony Himalajów i Karakorum
  • Jerzemu Kukuczce zdobycie jej zajęło niespełna osiem lat. Przed nim był tylko Reinhold Messner, ale Włoch na skompletowanie Korony potrzebował ponad dwa razy więcej czasu
  • Jerzy Kukuczka w 1989 roku postanowił jeszcze raz wrócić na Lhotse (pierwszy szczyt, który zdobył w 1979 roku), próbował osiągnąć coś wielkiego, coś, czego nie dokonał wówczas nikt inny. Chciał zdobyć Lhotse od południa - przechodząc legendarną południową ścianę. Ścianę, która zabiła tak wielu. Decydując się na wyprawę w 1989 roku, pomimo szeregu przeciwności i niepewności, w swoim dzienniku napisał: "Postanowiłem zrobić to tak, jak robiłem wielokrotnie, poszedłem za podszeptem czegoś wewnętrznego, teraz albo nigdy!"
  • Zginął 24 października 1989 roku - odpadł od ściany na wysokości ok. 8200 m; lina nie wytrzymała obciążenia i pękła, a on spadł w dwukilometrową przepaść. Polski himalaista miał 41 lat

"Zaliczanie" kolejnych szczytów nie było dla Jerzego Kukuczki najważniejsze. Najbardziej wartościową cechą dokonań w górach wysokich tego legendarnego wspinacza było pionierskie i nowatorskie podejście do himalaizmu. Spośród czternastu szczytów ośmiotysięcznych stanowiących Koronę Himalajów i Karakorum na dziesięć wszedł nowymi drogami, cztery szczyty zdobył jako pierwszy zimą, trzynaście bez tlenu, siedem w stylu alpejskim, a jeden samotnie. Wszystkie szczyty zdobył w czasie o połowę krótszym niż jego poprzednik - Reinhold Messner. Jerzemu Kukuczce ten wyczyn zajął 7 lat, 11 miesięcy i 14 dni, Messner był pierwszy, ale do sukcesu dążył ponad 16 lat.

Powiązany Artykuł

Kukuczka_artykolowka.jpg
SERWIS SPECJALNY - JERZY KUKUCZKA

Żaden inny zdobywca wszystkich ośmiotysięczników nie może pochwalić się takim osiągnięciem - Kukuczka jest jedyny. Podziw wzbudza też fakt, że na sześciu szczytach ośmiotysięcznych stanął w ciągu niespełna dwóch lat (pomiędzy 21 stycznia 1985 r., a 10 listopada 1986 r.).

Nikt się tego nie spodziewał

W 1987, kiedy Kukuczka stanął na szczycie swojego ostatniego w kolekcji ośmiotysięcznika Sziszapangmie, był już wielką postacią himalaizmu, znanym nie tylko w Polsce. Zupełnie inaczej sytuacja wyglądała, gdy Polak zaczynał - wówczas nikt nie spodziewał się, że właśnie on dokona w górach najwyższych rzeczy tak niezwykłych. Że będzie walczył z Messnerem o Koronę Himalajów i Karakorum. 

Kukuczka nie miał bowiem na początku swojej wspinaczkowej drogi opinii wspinacza, który poradzi sobie w ekstremalnych warunkach, czyli powyżej 8 000 tysięcy metrów. Podczas wyprawy na Alaskę w 1974 roku doznał bardzo poważnych odmrożeń. Po wspinaczce na Mount McKinley trafił do szpitala. Leżącemu na łóżku Kukuczce zrobiono wówczas zdjęcie, jak oczekując na amputację stopy (ostatecznie stracił nie stopę, lecz tylko palec), czyta "Playboya". W Polsce zaczęto plotkować - środowisko alpinistów orzekło, że Kukuczka jest zbyt słaby na to, by zdobywać najwyższe góry. On jednak lepiej wiedział, na co go stać, miał charakter, zdrowie, odwagę, zawziętość i marzenia, te największe zaczął spełniać pięć lat po wydarzeniach na Alasce. 

Jego pierwszym ośmiotysięcznikiem był Lhotse. Zdobył go 4 października 1979 roku z Andrzejem Czokiem, Andrzejem Heinrichem i Januszem Skorkiem w stylu alpejskim, bez tlenu. Gdy Kukuczka przełożył pierwszy paciorek w swoim himalajskim różańcu, Messner był już na półmetku drogi do zdobycia 14 najwyższych szczytów.

Powiązany Artykuł

Everest 1980 baner zdjęcie 1200.jpg
SERWIS SPECJALNY - JAK POLACY ZDOBYLI EVEREST w 1980

Po zdobyciu Lhotse Kukuczka szybko mógł pójść za ciosem i niemal tuż po powrocie do Polski zacząć pakować się na kolejny wyjazd. Andrzej Zawada zaprosił go na zimową wyprawę na Everest. Kukuczka jednak odmówił, czekał na narodziny syna. Został w kraju, ale już kilka miesięcy po wielkim osiągnięciu Polaków, którzy 17 lutego 1980 roku stanęli zimą na najwyższym szczycie Ziemi, pojechał na Everest wiosną. Szczyt zdobył 19 maja 1980 roku.   

Potem były kolejne wyprawy, których zorganizowanie wymagało nie lada umiejętności. Messner miał sponsorów i bez problemu sięgał na półkę po paszport. Kukuczka, aby gdzieś wyjechać, musiał pomalować kilka kominów i grzecznie poprosić pracodawcę, oraz władzę, o zgodę na wyjazd. 

Czytaj także: 

Kto wymyślił wyścig?

Rywalizacja pomiędzy Messnerem a Kukuczką była faktem, ale kto o niej zaczął mówić pierwszy, tego nikt nie wie, co więcej żaden z himalaistów nie przyznał się nigdy otwarcie, że się w ogóle ściga. Jednak gdy Messner zdobył ostatnie dwa szczyty Korony Himalajów i Karakorum (w 1986 roku dostał dwa pozwolenia - na wspinaczkę na Manaslu i Lhotse) Kukuczka, który był wówczas w bazie pod Manaslu, zapisał w swoim dzienniku:

"Ten moment wisiał nade mną cały czas. Wiedziałem przecież, że Reinhold jest na Makalu, że ma zezwolenie na Lhotse. Wiedziałem, że nie będzie miał żadnych problemów z przenoszeniem się, bo w takich sytuacjach korzysta z helikoptera. I wiedziałem, że nic mu nie stanie na przeszkodzie w dokończeniu swojej kolekcji. Wchodzi na ośmiotysięczniki z reguły normalną drogą, jest znakomitym alpinistą, musiałby mieć pecha, by nie osiągnąć celu, który ma swoją ogromną wartość nie tylko sportową. Czekałem na tę wiadomość, ale teraz, kiedy nadeszła, mimo wszystko robi mi się smutno. Jednak on jest tym pierwszym. Równocześnie odczuwam w sobie odcień pewnej ulgi. Wreszcie ta wrzawa wokół naszego wyścigu się skończyła" - zapisał Kukuczka, po czym mimo trudnych warunków zaatakował szczyt Manaslu.

Powiązany Artykuł

Reinhold Messner  1200.jpg
Everest 1980. Zimą pierwsze skrzypce zagrali Polacy. Potem Messner wykonał imponujące solo bez tlenu

Pierwszy atak był nieudany. Kukuczka jednak nie poddał się, wraz z Arturem Hajzerem i Carlosem Carsolio postanowił wspinać się dalej. Zmienił drogę i zaatakował po raz drugi, nie chcąc wracać bez zdobyczy. I udało się. Kukuczka i Hajzer stanęli na szczycie Manasu. Po sukcesie wspinacze zeszli do bazy, gdzie czekali na nich inni członkowie wyprawy i pies, którym opiekowali się wspinacze z Kolumbii.

- Wiesz, jak się nazywa? - pytają Kukuczkę.

- Nie - odpowiada wspinacz. 

- Messner - wyjaśniają Kolumbijczycy. - Ale jak zdobędziesz wszystkie ośmiotysięczniki, nazwiemy go: Kukuczka. 

Dokończyć dzieła

Po Manaslu Kukuczka dostał, jak to się mówi, kopa. Szybko chciał dokończyć dzieła. Okazało się nawet, że jest szansa, aby nie wracał do Polski, tylko od razu ruszył na Annapurnę. Niemal tak się stało, jednak ostatecznie wspinacz wrócił do kraju. W Polsce sprawy potoczyły się znów nieoczekiwanie. Kukuczka przejął od Kluby Wysokogórskiego z Warszawy pozwolenie na zdobywanie Annapurny oraz zgodę Polskiego Związku Alpinistycznego, pojawiły się też nagle pieniądze, bo wyprawę postanowił wesprzeć mieszkający i pracujący dla "La Gazetta dello Sport" dziennikarz Jacek Pałkiewicz. W sylwestra 1986 roku znów był w samolocie lecącym do Nepalu. Towarzyszyli mu Artur Hajzer, Krzysztof Wielicki i Wanda Rutkiewicz. 

Celem była Annapurna, góra wyjątkowa, pierwszy ośmiotysięcznik zdobyty przez człowieka. 3 czerwca 1950 roku na szczycie stanęli Maurice Herzog i Louis Lachenal, w czasie ataku szczytowego mieli wspomagać się amfetaminą. Ulegli ślepocie śnieżnej oraz poważnym odmrożeniom (Lachenalowi amputowano palce stóp, a Herzogowi palce dłoni) i tylko pomocy pozostałych członków wyprawy zawdzięczają uratowanie życia.

Kolejnego wejścia dopiero w 1970 roku, a więc po 20 latach, dokonała brytyjska wyprawa pod kierownictwem Chrisa Boningtona. Południową ścianą na szczyt weszli Dougal Haston i Don Whillans. Była to pierwsza wyprawa na Annapurnę, która nie wspomagała się tlenem z butli.

Annapurna uchodzi za jedną z najniebezpieczniejszych gór. Jak się wiele razy wcześniej i później okazywało, dla himalaistów wyzwaniem było już samo dotarcie do bazy. Tak też było w 1987 roku. Gdy ekipa z Polski pojawiła się w Katmandu, okazało się, że pozwolenie jest jednak już nieaktualne. Wówczas niezastąpiona okazała się Wanda Rutkiewicz, która sprawnie rozwiązała problem. Wspinacze do bazy dotarli 20 stycznia 1987. Hajzer i Kukuczka mieli aklimatyzację z Manaslu, nie musieli jej stopniowo zdobywać, dlatego działali sprawnie i szybko. W swoich zapiskach Kukuczka notował, że właściwie nie mieli jeszcze dobrze urządzonej bazy, a założyli już obóz trzeci. Na szczycie stanęli 3 lutego. Było to pierwsze w historii zimowe wejście i trzynasty ośmiotysięcznik w kolekcji Kukuczki.

- Wyprawa na Annapurnę była najszybszą zimową ekspedycją. Już w szesnastym dniu po założeniu bazy udało nam się wejść na szczyt - mówił Kukuczka po powrocie do kraju.  

Sziszapangma - ostatni paciorek himalajskiego różańca

Ta góra jest jedynym z ośmiotysięczników, który leży w całości na terenie Chińskiej Republiki Ludowej. Chińczycy długo nie  wpuszczali na swój teren gości. Tybet był zamknięty. Gy na początku lat osiemdziesiątych otworzyli dla wspinaczy granicę, za pozwolenie na wejście na szczyt trzeba było płacić astronomiczne sumy. Dla Polaków kwota 50 tysięcy dolarów była zaporą nie do przejścia. Kukuczce jednak zależało na tym, aby postawić kropkę nad i.

Okazało się, że nawiązanie kontaktu z ministrem spraw zagranicznych jest dobrym pomysłem. Wspinacza ze swoim odpowiednikiem w Chinach kontaktuje Marian Orzechowski. Kukuczka dostał wówczas zaproszenie do Chin na rozmowy w sprawie pozwolenia na Sziszapangmę. Do Azji poleciał  wraz z Januszem Majerem. W Pekinie polscy wspinacze wynegocjowali wymianę - nie stać ich było na zapłacenie za pozwolenie na Sziszapangmę 45 tysięcy dolarów - taką sumę podała chińska strona. Ale znaleźli wyjście, zaprosili Chińczyków do Polski, a w zamian ci mieli obniżyć koszty za wyprawę. Tylko dzięki takiemu rozwiązaniu Kukuczkę stać było na wyjazd. 

Powiązany Artykuł

Everest Chiny wyprawa 1200 f.jpg
"Strategiczna myśl partii i siła ludu - tak zdobyliśmy Everest". Chiny świętują, świat im nie uwierzył

Na wyprawę oprócz Kukuczki i Janusza Majera pojechał Artur Hajzer, Wanda Rutkiewicz, Ryszard Warecki, lekarz Lech Korniszewski, a także Carlos Carsorio oraz wspinacze z USA, Ekwadoru, Anglii i Francji - iście międzynarodowy skład. 

Przed wylotem Kukuczka w rozmowie z Polskim Radiem powiedział, że Sziszapangma to stosunkowa łatwa góra. Szybko okazało się, że problemy ekipa miała już w drodze do bazy, bo tragarze poinformowali, że źle działa na nich wysokość i nie mogą iść dalej. Zastrajkowały także jaki. Himalaiści musieli radzić sobie więc sami, dodatkowo zerwała się droga. Potem swoje zrobiło jeszcze załamanie pogody, w efekcie czego ekipa drżała o pozwolenie, bo przedłużający się brak pogody zmusił do przedłużenia zgody. Zmotywowany możliwością zdobycia czternastego ośmiotysięcznika Kukuczka wszystko jednak załatwił, a co więcej, dokonał jeszcze jednej wyjątkowej rzeczy.    

Na wyprawę Kukuczka zabrał ze sobą narty ze specjalnie przygotowanymi wiązaniami. Himalaista wraz z Arturem Hajzerem, w ramach aklimatyzacji przed atakiem na Sziszapangmę, wszedł na nich na położony nieopodal ośmiotysięcznika dziewiczy szczyt Yebokalgan (7200 m).

18 września na Sziszapangmie pierwsi stanęli Warecki i Rutkiewicz, ale duet ten wchodził drogą normalną. Kukuczka i Hajzer wybrali nową drogę, weszli jako kolejni, a potem zjechali ze szczytu na nartach. - Robiliśmy z Arturem nową drogę i nie było możliwości nieść jeszcze nart. Dlatego Rysiek Warecki podjął się wniesienia nart drogą normalną. I spotkaliśmy się na szczycie, a z samego szczytu ja zjeżdżałem na nartach - powiedział Kukuczka w rozmowie z Polskim Radiem na lotnisku po powrocie z Chin.  

Kluseczki z miseczki

Po powrocie do bazy na Kukuczkę, zdobywcę Korony Himalajów i Karakorum, czekały kluski śląskie - czternaście smakowitych kuleczek, a w każdą wbita flaga z nazwą ośmiotysięcznika.

Telegram

Jerzemu Kukuczce nie zapomniał pogratulować ten pierwszy, Reinhold Messner. Na polskiego wspinacza w domu czekał telegram: Nie jesteś drugi. Jesteś wielki - napisał Włoch. 

Dlaczego kończyć, skoro tak dobrze idzie?

Posłuchaj

Rozmowa z Jerzym Kukuczką przed wyjazdem w 1989 na Lhotse (Polskie Radio) 3:13
+
Dodaj do playlisty

 

Po zdobyciu ostatniego szczytu w Koronie podjął kolejne wyzwanie.

- Dlaczego kończyć, skoro tak dobrze idzie - mówił Kukuczka przed ekspedycją na Lhotse, która zakończyła się tragicznie. Kukuczka chciał wytyczyć nową drogę na południowej ścianie tego sąsiadującego z Everestem ośmiotysięcznika. W październiku 1989 roku na wyprawę ruszył wraz z Ryszardem Pawłowskim.

Powiązany Artykuł

Ryszard pawłowski _1200x660.jpg
Ryszard Pawłowski ostatni wspinał się z Jerzym Kukuczką. "Koledzy dostrzegli jednego człowieka. Myśleli, że schodzi Jurek"

24 października 1989 roku, podczas wspinaczki nową drogą na Lhotse Kukuczka odpadł ze ściany na wysokości ok. 8200 m; lina nie wytrzymała obciążenia i pękła, a on spadł w dwukilometrową przepaść. Polski himalaista miał 41 lat.

W Archiwum Polskiego Radia znajduje się wywiad, którego Jerzy Kukuczka udzielił przed swoją ostatnią, tragiczną wyprawą.

- Ta ściana pociąga mnie tak samo mocno, jak każdy inny ośmiotysięcznik. Jest taki moment, kiedy człowiek ma dość cywilizacji, dość miasta i po prostu jedzie w góry - mówił przed wylotem. - Bawią mnie góry, ciągnie mnie wyczyn w górach, wyczyn sportowy, a przede wszystkim te nieprzetarte szlaki, a w Himalajach jest ich jeszcze dużo... 

Jerzy Kukuczka i Jego Korona Himalajów i Karakorum:

Lhotse, 4 października 1979 r. Jerzy Kukuczka, Andrzej Czok, Zygmunt Andrzej Heinrich i Janusz Skorek
Mount Everest, 19 maja 1980 r. Jerzy Kukuczka, Andrzej Czok
Makalu, 15 października 1981 r. Jerzy Kukuczka
Broad Peak, 30 lipca 1982 r. Jerzy Kukuczka, Wojciech Kurtyka
Gasherbrum II, 1 lipca 1983 r. Jerzy Kukuczka, Wojciech Kurtyka
Gasherbrum I, 23 lipca 1983 r. Jerzy Kukuczka, Wojciech Kurtyka
Dhaulagiri, 21 stycznia, 1985 r. Jerzy Kukuczka, Andrzej Czok
Chu Oyu, 13 lutego, 1985 r. Jerzy Kukuczka, Zygmunt Andrzej Heinrich
Nanga Parbat, 13 lipca 1985 r. Jerzy Kukuczka, Carlos Carsolio, Zygmunt Andrzej Heinrich i Sławomir Łobodziński
Kanghenjunga, 11 stycznia, 1986 r. Jerzy Kukuczka, Krzysztof Wielicki
K2, 8 lipca 1986 r. Jerzy Kukuczka, Tadeusz Piotrowski
Manaslu, 10 listopada, 1986 r. Jerzy Kukuczka, Artur Hajzer
Annapurna, 3 lutego, 1987 r. Jerzy Kukuczka, Artur Hajzer
Shisha Pangma, 18 września, 1987 r. Jerzy Kukuczka, Artur Hajzer

Aneta Hołówek, PolskieRadio24.pl

W materiale wykorzystano zdjęcia z archiwum Jerzego Kukuczki www.jerzykukuczka.com

Czytaj także:

Polecane

Wróć do strony głównej