Powołania, które wywołały kontrowersje. Paweł Janas wywołał szok

„Janas to tego Franka powinien zabrać” - ocenił powołania Kazimierz Górski. 15 lat temu Paweł Janas, selekcjoner polskiej reprezentacji ogłosił skład kadry na mistrzostwa świata w Niemczech.

2021-05-15, 05:00

Powołania, które wywołały kontrowersje. Paweł Janas wywołał szok
Piłka nożna. Foto: pixabay / domena publiczna
  • Era selekcjonera Pawła Janasa rozpoczęła się dużym sukcesem, zakończyła dosyć nieprzyjemnie
  • Pod jego wodzą reprezentacja Polski awansowała na mistrzostwa świata w 2006 roku w Niemczech
  • Powołania na mundial wzbudziły wielkie kontrowersje. Nasza postawa na czempionacie potwierdziła obawy

 

Decyzja Michała Listkiewicza

Pod koniec 2002 roku prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej podjął decyzję o powołaniu na selekcjonera drużyny narodowej Pawła Janasa. Miał on dokończyć eliminacje do Euro rozpoczęte przez Zbigniewa Bońka. Nie udało mu się awansować, ale pozostał na stanowisku. We wrześniu 2004 rozpoczął bój o awans do mundialu w Niemczech. Polacy przeszli eliminacje niczym mocna wiosenna burza. Zmietli wszystkich przeciwników poza jednym. Dwukrotnie ulegli Anglii. Regulamin premiował awansem dwie drużyny, które zajęły drugie miejsca w ośmiu grupach. Te z najlepszym dorobkiem punktowym. Dzięki temu przepisowi bezpośrednio na mistrzostwa awansowała Polska i Szwecja. Janas został pierwszym w naszej historii, który wystąpił na mundialu jako zawodnik i jako selekcjoner.

„Przede mną byli wielcy trenerzy, po mnie przyjdą następni, bo to nie jest funkcja dożywotnia. Cieszy mnie fakt, że stworzyliśmy zespół, który pojedzie na mistrzostwa. To jest ważne” - stwierdził Janas. 

15 maja 2006 roku Janas ogłosił skład na mundial

Niespełna miesiąc przed rozpoczęciem zmagań w Niemczech Janas wybrał reprezentację. Postawił na 23 piłkarzy. Skład zaskoczył opinię publiczną, a także trzech piłkarzy, którzy liczyli na powołanie. Każdy selekcjoner ma prawo do swoich wyborów. Taką rolę mu powierzono. W dodatku sam ponosi konsekwencję swoich decyzji. Tak też było w tym przypadku. Na mundial nie pojechali Jerzy Dudek, Tomasz Kłos oraz Tomasz Frankowski.

REKLAMA

„Gorzej byłoby gdybym ich zabrał i posadził na ławce. Dzięki temu, że ich nie zabrałem, inni dostali szansę. Rozmawiałem z piłkarzami w listopadzie 2005 po tym, jak wywalczyliśmy awans. Powiedziałem im, że wszystko będzie zależało od tego, czy będą grać w swoich klubach” - wspominał Janas. 

Powołania wywołały jednak ogólnonarodowy szok

„Biorę na siebie odpowiedzialność. Taką podjąłem decyzję” - wyjaśnił selekcjoner  podczas konferencji, na której ogłosił skład na mundial.

Opinia publiczna, a przede wszystkim media były bardzo poruszone i co tu mówić, zaskoczone. Jak można na czempionat globu nie zabrać Jerzego Dudka, który pół roku wcześniej był bohaterem finału Ligi Mistrzów. Tego nikt nie mógł zrozumieć.

„Nie oglądałem tych nominacji na żywo. Rodzice tylko mi powiedzieli: Jurek, ciebie naprawdę nie ma.   „To musi być jakiś żart” - odparłem. Ale niestety mnie nie było w składzie. Do teraz jest mi strasznie przykro. Mimo to, z tą strzałą w sercu będę trzymał kciuki za chłopaków” - powiedział Dudek.

REKLAMA

W bardzo podobnym tonie wypowiadał się jeden z naszych najlepszych obrońców Tomasz Kłos.

„Była wściekłość, zadra, ból. Pracowało się całe eliminacje, byłem kapitanem, kręgosłupem drużyny. Nagle dowiedziałem się, że nie jadę na mistrzostwa. Do dziś nie dowiedziałem się dlaczego, nawet nie próbuję dopytywać. Z szacunku do trenera Janasa zawsze podaję mu rękę, ale nigdy w żadne „gadki” nie będę się wdawał”.

Frankowski w eliminacjach do mundialu strzelił siedem z 27 zdobytych przez Polskę bramek

Frankowski nie oglądał konferencji na której Janas ogłosił skład. Uznał, że nie musi. Był pewny, że pojedzie do Niemiec. Miło spędzał czas odpoczywając z rodziną. Nagle zadzwonił telefon. Dowiedział się, że nie został powołany. Nie mógł w to uwierzyć. To miała być wisienka na torcie jego wspaniałej kariery. Jedyny występ na mistrzostwach globu. Mógł zostać gwiazdą tej imprezy.

„Gdy nie dostałem powołania, dziennikarze wydzwaniali jak szaleni. Chcieli pewnie, bym natychmiast słownie zniszczył Janasa. A ja po raz pierwszy w karierze postanowiłem nie rozmawiać z mediami. Przynajmniej tego wieczoru. Co bym nie powiedział i tak pewnie byłoby zasadne, kibice stanęliby po mojej stronie. Ale co z tego? (…) Kto tego nie przeżył, nie zrozumie, co wtedy czułem” - wspominał Frankowski.

REKLAMA

Selekcjoner próbował tłumaczyć swoją decyzję. Z jego punktu widzenia miał podstawy aby tak postąpić.

„Frankowski jest przybity psychicznie i zmęczony sezonem. Od pół roku nie zdobył bramki (…) Oceniłem, że do mistrzostw jest zbyt mało czasu, by Tomek zdołał się odblokować i wrócić do dyspozycji z czasu eliminacji. Pozostawienie w kraju Dudka i Frankowskiego było dla mnie najtrudniejszą decyzją” - ocenił Janas. 

Niestety selekcjoner nie obronił swoich decyzji wynikami na mistrzostwach

Miało być wspaniale, a wyszło jak zawsze. 9 czerwca przegraliśmy z Ekwadorem 0:2. Pięć dni później wydawało się, że uda nam się zremisować z Niemcami. Przegraliśmy 0:1. Jedyne zwycięstwo, które już nic nam nie dawało odnieśliśmy w meczu z Kostaryką. Po dwóch bramkach Bartosza Bosackiego pokonaliśmy ich 2:1. Okazało się, że wybory nie sprawdziły się. Podjęte decyzje były błędne.

„Wstyd, Żenada, Kompromitacja, Hańba, Frajerstwo. Nie wracajcie do domu!” - komentowały media.

REKLAMA

Złego nastroju w całym kraju nie zmieniła decyzja o rozwiązaniu kontraktu z Janasem.

Janas uważa, że podjął odpowiednie decyzje

„Było minęło. Wszyscy pytali, czy trener Antoni Piechniczek przeprosił, że nie zabrał mnie na mundial do Meksyku w 1986 roku. Przecież zostałem wtedy wybrany najlepszym obcokrajowcem ligi francuskiej. 32 lata minęło i ja mam to jeszcze rozpamiętywać?! Mam się na niego gniewać?” wspominał Janas kilka lat temu.

 AK, nowiny24.pl. interia.pl, Super Express, Onet

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej