Szkocja - Polska. Kolektyw ze szczyptą jakości. Na kogo Biało-Czerwoni powinni szczególnie uważać?

2022-03-23, 12:38

Szkocja - Polska. Kolektyw ze szczyptą jakości. Na kogo Biało-Czerwoni powinni szczególnie uważać?
Reprezentacja Szkocji zmierzy się z Polską w Glasgow. Foto: PAP/Facundo Arrizabalaga / POOL

Reprezentacja Szkocji, z którą Biało-Czerwoni zmierzą się w środowym meczu towarzyskim w Glasgow, to drużyna, której największą siłą nie są pojedyncze gwiazdy, ale kolektyw. 

Dużą rolę w stworzeniu solidnej ekipy, umiejącej postawić twarde warunki teoretycznie silniejszym rywalom, odegrał selekcjoner Steve Clarke. Nie znaczy to jednak, że w szeregach szkockiej kadry nie ma zawodników dysponujących wysoką piłkarską jakością.

Na Euro 2020 Szkoci wywalczyli wprawdzie tylko jeden punkt i odpadli już w fazie grupowej, ale pozostawili po sobie dobre wrażenie. Wyspiarze potrafili zremisować z Anglią i toczyć znacznie bardziej wyrównane boje z Czechami i Chorwacją, niż wskazywałyby na to wyniki obu spotkań (odpowiednio: 0:2 i 1:3).

Spora w tym zasługa trenera Steve'a Clarke'a, który stworzył zdyscyplinowaną i nieprzyjemną dla rywali drużynę. Szkoci swoją wartość udowodnili podczas kwalifikacji do MŚ 2022, podczas których przegrali tylko raz i potrafili pokonać faworyzowaną Danię oraz Austrię.

Pragmatyczny styl

W obu wspomnianych meczach Szkoci nie próbowali przejmować kontroli nad spotkaniem poprzez posiadanie piłki i długie przebywanie na połowie rywali. Wyspiarze najpierw skupiają się na obronie dostępu do własnej bramki, a dopiero później na ofensywie - tu kluczową rolę odgrywają kontrataki oraz stałe fragmenty gry. W ostatnich sześciu meczach o stawkę Szkoci stracili tylko dwa gole, pięć razy zachowując czyste konto, co wystawia znakomite świadectwo ich defensywie.

W spotkaniu przeciwko Polsce nie będzie mógł zagrać lider szkockiej kadry i jeden z najlepszych lewych obrońców na świecie - Andrew Robertson z Liverpoolu. Absencja popularnego "Robo" nie jest jednak tak wielkim ciosem dla Szkotów, jak można byłoby się spodziewać, jego miejsce zajmie bowiem inna gwiazda kadry - etatowy gracz pierwszego składu Arsenalu Kieran Tierney.

Pozostałych obrońców ekipy trenera Clarke'a nie można określić podobnym mianem, ale to solidni zawodnicy, grający na poziomie Championship, szkockiej ekstraklasy, a nawet Premier League. Na ich tle można wyróżnić Jacka Hendry'ego, który w barwach FC Brugge rozegrał w tym sezonie sześć meczów w Lidze Mistrzów.

Jakość z Premier League

W linii pomocy i w ataku Szkotów nie brakuje jednak graczy o sporych możliwościach i znajdujących się w dobrej formie. Jednym z nich jest wypożyczony z Chelsea do Norwich City Billy Gilmour, który szerszej publiczności swoje umiejętności zaprezentował podczas Euro 2020. Filigranowy rozgrywający jest "wybiegany" i potrafi posłać niesygnalizowane prostopadłe podanie.

O ile 20-letni Gilmour jest raczej "melodią przyszłości", o tyle John McGinn oraz Stuart Armstrong już teraz stanowią o sile swoich drużyn. Pierwszy z nich pełni istotną funkcję w "układance" Stevena Gerrarda w Aston Villi, skrzydłowy Southamptonu zaś pomógł "Świętym" poprawić fatalne wyniki z pierwszej części sezonu. Prawdziwym liderem środka pola reprezentacji Szkocji jest jednak Scott McTominay, który w barwach Manchesteru United rozegrał aż 72 proc. możliwych minut w tym sezonie.

Pod bramką rywali Szkoci najbardziej będą liczyć na Che Adamsa z Southamptonu. Dynamiczny napastnik w 12 występach dla reprezentacji strzelił aż 5 bramek, wspólnie z Lyndonem Dykesem (Queens Park Rangers) przyczyniając się do wywalczenia przez Wyspiarzy miejsca barażowego w el. MŚ 2022.

- Bardzo podoba mi się współpraca Adamsa i Dykesa, mam nadzieję, że będą grali w duecie. Obaj są doskonale przygotowani fizycznie, dobrze sprawdzają się w pressingu i w kontratakach. Szybkość Adamsa i wzrost Dykesa to świetna mieszanka - ocenia w rozmowie z heraldscotland.com Paul Dickov, były napastnik reprezentacji Szkocji i m.in. Arsenalu oraz Manchesteru City.

Barażowe kalkulacje

Nie jest tajemnicą, że dla Biało-Czerwonych, środowy sparing będzie jedynie przetarciem przed kluczowym meczem o awans do katarskiego mundialu z Czechami lub Szwecją, który trener Michniewicz może wykorzystać jako poligon doświadczalny.

Finał baraży będzie moim zdaniem rzeczywistym debiutem trenera Michniewicza. Wszystko, co jest wcześniej, to są próby, treningi i spotkania towarzyskie. Na tym etapie trener szuka korzystnego rozwiązania, by następnie punktować. Dla Michniewicza to nie będzie aż tak ważny mecz. Nikt nie oczekuje od niego, żeby wygrał - ocenia w rozmowie z Polskim Radiem 24 były selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Engel.

Czy podobnie nadchodzące spotkanie potraktuje trener Clarke? Jedno jest pewne - oba zespoły zagrają dla Ukrainy, z którą Szkoci mieli zmierzyć się w półfinale barażowego miniturnieju. Część dochodu ze spotkania zostanie bowiem przeznaczona na rzecz broniącego się od 24 lutego przed rosyjską agresją kraju.

Czytaj także:

Bartosz Goluch/PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej