90 lat temu urodził się Ireneusz Paliński
Ireneusz Paliński, ciężarowiec, zdobywca dwóch medali olimpijskich.
2022-05-13, 05:02
Pierwszy złoty siłacz w historii Polski
Na XVI olimpiadzie rozegranej w 1956 roku w australijskim Melbourne zdobyliśmy pierwszy medal w podnoszeniu ciężarów. Brązowy krążek wywalczył Marian Zieliński. Dokonał tego w wadze piórkowej, do 60 kilogramów. To spowodowało, że w naszym kraju zwrócono baczną uwagę na tę dyscyplinę sportu. Stała się ona bardzo popularna. Młodzież masowo szturmowała kluby gdzie można było dźwigać ciężary. Władza komunistyczna także uznała, że warto zainwestować pieniądze w jej rozwój. Jednym z wyjątkowo zdolnych zawodników w tamtym czasie był Ireneusz Paliński. Jego marzeniem był występ na XVII igrzyskach w stolicy Włoch Rzymie.
- W roku 1959 odbyłem 205 treningów ze sztangą i 60 w terenie, razem podniosłem 3482 tony. Rok olimpijski 1960 był najtrudniejszy. Miałem dużą nadwagę i musiałem „zdusić” 22 kg. Odbyłem 202 treningi w sali i 63 w terenie, podniosłem 4237 ton ciężaru. Ustanowiłem w tym okresie 11 rekordów Polski i 3 rekordy świata - wspominał wybitny ciężarowiec.
Te osiągnięcia nie pozostały bez echa. Został członkiem naszej 7 osobowej ekipy desygnowanej do wyjazdu na Półwysep Apeniński. W wadze półciężkiej do 82,5 kilo wystąpiło dwóch naszych reprezentantów. Poza Palińskim w rywalizacji brał udział Jan Bochenek. W wyciskaniu, konkurencji otwierającej zmagania, bezkonkurencyjny był Amerykanin Jim George. Podniósł 132,5 kilogramów. Obaj nasi zawodnicy uzyskali o 2,5 kg mniej. W rwaniu Paliński i zawodnik z USA osiągnęli po 132 kg. Bochenkowi udało się tylko zaliczyć 120 i odpadł z rywalizacji o najwyższy laur olimpijski. Wszystko miało się rozstrzygnąć w podrzucie.
REKLAMA
- Rozpoczyna się przemyślana, taktyczna walka o najwyższy wynik i złoty medal! George po raz pierwszy podchodzi do 165 kg i próbę ma nieudaną. Zalicza ten sam ciężar dopiero za drugim razem (trzecią próbę na 170 kg spalił przyp. red.). Paliński czeka (…) Podchodzi pierwszy raz do podrzucenia sztangi, kiedy jest na niej 175 kg. Cóż to były za emocje! Czysty bój! I... tak narodził się pierwszy złoty medal polskiego ciężarowca na igrzyskach olimpijskich (…) Paliński poprosił na sztangę 180 kg (rekord świata wynosił 178,5 kg). W drugim podejściu się nie udało, ale w trzecim 28-letni Polak podrzucił 180 kg, pobił rekord świata i pokonał Amerykanina aż o 12,5 kg! - relacjonowała rodzima sportowa prasa.
Krążek z najcenniejszego kruszcu zawisł na szyi naszego reprezentanta, który w wieloboju uzyskał 442,5 kg. Amerykanin wywalczył srebro z rezultatem 430 kg. Brąz zdobył Bochenek podnosząc 420 kg.
- Sukces to ogromny, tym radośniejszy, że speszeni nieco ostatnimi niepowodzeniami, nie śmieliśmy na tak pomyślny obrót rzeczy liczyć, choć były ku temu podstawy - stwierdził ówczesny redaktor Przeglądu Sportowego Jerzy Zmarzlik.
Naszego bohatera witały tłumy kibiców. Do Ciechanowa, w którym mieszkał wjechał w asyście 50 motocyklistów. Na lokalnym stadionie powitało go 5 000 mieszkańców. Wiwatom nie było końca.
REKLAMA
Cztery lata później Paliński wystartował w wadze średniej do 90 kg. Na XVIII igrzyskach w japońskim Tokio stanął na najniższym stopniu podium. Musiał uznać wyższość mistrza olimpijskiego Rosjanina Władimira Gołowanowa oraz reprezentanta Wielkiej Brytanii Louisa Martina.
Genialny samouk
Nużewo to malutka wioska leżąca w centralnej Polsce oddalona o 5 kilometrów od Ciechanowa. Tam 13 maja 1932 roku przyszedł na świat Ireneusz Paliński. Od najmłodszych lat wszystko podnosił. Z biegiem czasu zaczął dźwigać coraz cięższe rzeczy. Zaczynał od metalowych rurek, później były to znalezione zaraz po zakończeniu II wojny światowej elementy pojazdów wojskowych, koła zębate i temu podobne. Był najstarszym z siedmiu braci i musiał pomagać ojcu na roli. Dzięki temu był bardzo silny. Startował we wszystkich wiejskich konkursach dla siłaczy. Zwykle je przegrywał co powodowało w nim chęć rozwijania swoich umiejętności. Sam, dla własnej przyjemności, przygotowywał sobie treningi. Jednak o profesjonalnym sporcie nawet nie marzył. Zmieniło się to w momencie kiedy został powołany do wojska. Trafił do Wrocławia. Zauważył do szkoleniowiec miejscowej Gwardii i natychmiast zaangażował go w różnego rodzaju armijne zawody podnoszenia ciężarów. Uparty młodzian brał w nich udział i nawet kilka wygrał, jednak postawił warunek, że sam będzie trenował. Trenerzy się na to zgodzili. Jedynie przekazywali swoje uwagi, które dotyczyły wyłącznie kwestii technicznych. I tak narodził się wielki talent. Po zakończeniu służby wojskowej wrócił do Ciechanowa gdzie zasilił miejscowy klub Mazovię. W jej barwach wystartował na czempionacie globu zorganizowanym w 1957 roku w irańskim Teheranie. Zajął na nim czwarte miejsce. Dwa lata później na mistrzostwach zorganizowanych w Warszawie wywalczył srebrny medal w wadze do 82,5 kg. Złoto zdobył reprezentant ZSRR Rudolf Plukfieldier. Trzeci start na zawodach o prymat na świecie zorganizowany w stolicy Austrii Wiedniu w 1961 r. zakończyły się jego tryumfem. Po wyciskaniu przewodził stawce. Zaliczył 147,5 kg. Miał 2,5 kg przewagi nad rywalami. Utrzymał ją także po rwaniu.
- Walka o tytuł miała się rozstrzygnąć w podrzucie. Worobiew (Arkadij reprezentant ZSRR przyp. red.) bój ten zakończył na ciężarze 175 kg i dalsza walka toczyła się między Martinem a mną. Prowadziłem w niej, lecz cały wysiłek skupiłem dopiero na podrzucie 185 kg. Po krótkim odpoczynku i rozluźnieniu mięśni, przy absolutnej ciszy ośmiotysięcznej widowni podrzuciłem ten ciężar. W ten sposób po raz pierwszy zdobyłem tytuł mistrza świata. Zażądałem jeszcze 190 kg na sztangę (…) Na sali panowała cisza, zakłócał ją tylko lekki szmer aparatów filmowych i kamer telewizyjnych. 190 kg podrzuciłem z wielką precyzją, ustanawiając najcenniejszy dla mnie rekord świata w podrzucie i trójboju olimpijskim - wspominał Ireneusz Paliński.
Tym samy został światowym czempionem podnoszenia ciężarów. Złoto olimpijskie poparte krążkiem z tego samego kruszcu w czempionacie globu doprowadziło go na sam szczyt. Docenili to także polscy kibice przyznając mu w plebiscycie Przeglądu Sportowego w 1961 roku tytuł najlepszego sportowca naszego kraju.
REKLAMA
Dalsze losy
Paliński w czasie całej kariery, którą prowadził praktycznie sam, wywalczył jeszcze trzy srebrne medale na czempionatach globu. W mistrzostwach starego kontynentu raz tryumfował a 6 razy stawał na drugim stopniu podium. Raz zdobył brąz. Na krajowym podwórku był niepokonany przez dziewięć lat. Karierę zakończył pod koniec lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku. W późniejszych latach odciął się całkowicie od podnoszenia ciężarów. Próbował swoich sił w polityce, ale nie udało mu się dostać do Sejmu RP. Był członkiem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa.
Na początku lat dziewięćdziesiątych zdiagnozowano u niego chorobę nowotworową.
- Od 1993 roku osiem razy mnie cięto, dwa lata żyłem tylko dzięki kroplówkom, sile woli i staraniom lekarzy. To był rak. Chirurdzy podczas każdej operacji wycinali mi kolejną część jelit i nie mogli wyjść z podziwu, że jeszcze oddycham - wspominał Ireneusz Paliński.
Zmarł 9 lipca 2006 roku w Warszawie.
REKLAMA
Źródła: olimpijski.pl, przegladsprtowy.pl, archiwum.rp.pl, kierunektokio.pl, jwip.pl, pzpc.pl,
AK
REKLAMA