Bayern kontra Lewandowski: nowa odsłona konfliktu. Obie strony wytoczyły medialne działa

2022-05-24, 14:02

Bayern kontra Lewandowski: nowa odsłona konfliktu. Obie strony wytoczyły medialne działa
Robert Lewandowski wkroczył na "wojenną ścieżkę" z Bayernem Monachium. Foto: Revierfoto / ddp images / Forum

Wszystko wskazuje na to, że Robert Lewandowski nie zamierza już negocjować z Bayernem warunków nowej umowy i robi wszystko, by zmienić klub. Bawarczycy nie zamierzają jednak wypuścić swojej gwiazdy przed zakończeniem obecnego kontraktu. Obie strony "okopały" się na swoich pozycjach i prowadzą "ostrzał" za pomocą ostrych wywiadów, oświadczeń, kontrolowanych przecieków i sugestywnych zdjęć.

Bayern Monachium kontra Robert Lewandowski: nowa odsłona konfliktu. Obie strony wytoczyły medialne działa

Bardzo możliwe, że to był mój ostatni mecz w barwach Bayernu. Nie mogę tego powiedzieć na sto procent, ale jest prawdopodobne, że tak było - oświadczył Lewandowski po zamykającym sezon meczu z Wolfsburgiem (2:2). Po enigmatycznej wypowiedzi piłkarza "zimna wojna", jaką dotychczas toczyły obie strony, przybrała formę otwartego konfliktu.

Zahavi przerywa milczenie

Oliwy do ognia w poniedziałek dolał agent Polaka Pini Zahavi, który ujawnił szczegóły spotkania z prezydentem Bayernu Oliverem Kahnem i dyrektorem sportowym "Die Roten" Hasanem Salihamidziciem. Pełnomocnik "Lewego" twierdzi, że "przez pierwsze 45 minut spotkania nazwisko Lewandowskiego nie padło ani razu". - Przebyłem całą drogę do Monachium po to, by delektować się lunchem w miłej atmosferze z władzami Bayernu? To miłe, pomyślałem. Tak siedzieliśmy, a oni cały czas mówili o pogłoskach transferowych i pogodzie - irytował się agent.

Zahavi nie usłyszał żadnych konkretów i zakomunikował, że dalsze negocjacje nie mają sensu. - Robert i jego rodzina zdecydowali się opuścić Bayern. Po tym spotkaniu było dla mnie jasne: to czas na zmiany. I nie chodziło wcale o pieniądze - zakończył.

Kontrofensywa Bayernu

Karty rozdaje jednak Bayern, który konsekwentnie przypomina, że kontrakt Lewandowskiego z klubem obowiązuje jeszcze przez rok. Władze klubu zrobiły to po raz kolejny w stanowiącym odpowiedź na zarzuty Zahaviego oświadczeniu. "Bayern nie będzie komentować doniesień dotyczących poufnych ustaleń ani żadnych zarzutów, które ich dotyczą" - podsumowano.

O ile klubowy komunikat był raczej lakoniczny i pozbawiony emocji, o tyle honorowy prezes klubu Uli Hoeness nie dbał o konwenanse. - Nie ma w tej chwili w Bayernie nikogo, kto pozwoliłby teraz Robertowi Lewandowskiemu odejść. (...) Nie mamy jego następcy, więc sprawa jest jasna - musi zostać - skwitował.

Kibice podzieleni

Wśród kibiców Bayernu panują mieszane nastroje. Fani "Die Roten" z jednej strony chcieliby oglądać w swojej drużynie jednego z najlepszych napastników w historii Bundesligi jak najdłużej, natomiast z drugiej są zniecierpliwieni przedłużającymi się negocjacjami i mnożącą się w nieprawdopodobnym tempie liczbą często sprzecznych doniesień ws. Polaka.

Podobne głosy słychać również wśród kibiców i dziennikarzy nad Wisłą. Wśród szczególnie "zaangażowanych" w transfer Lewandowskiego emocje zaczyna budzić nawet fakt, że piłkarz zmienił zdjęcie profilowe na Instagramie, a jego żona uczy się języka hiszpańskiego. Wszystko zaczyna być traktowane jako "wskazówka" ws. przyszłości kapitana reprezentacji Polski.

Kolejna saga transferowa

Chcąc nie chcąc, słynący z profesjonalizmu i nieposkromionej woli zwycięstwa Lewandowski wpisuje się w klimat popularnych w środowisku futbolowym sag transferowych. Poznaliśmy już finał przydługich "seriali" nt. Erlinga Haalanda i Kyliana Mbappe, lecz trzeba przyznać, że pod koniec oba przybrały formę groteski. Oby wymiana ciosów na linii Bayern - Lewandowski dobiegła końca znacznie szybciej, bowiem na medialnej "naparzance" tracą obie strony.

Czytaj także:

bg

Polecane

Wróć do strony głównej