Kreacja ekscentrycznego Jareda Leto do złudzenia przypomina dwa różne wcielenia Kurta Cobaina. Pierwsza to wersja legendarnego wokalisty Nirvany z koncertu "MTV Unplugged In New York", wydanego potem na płycie i w formie wideo. W części klipu Leto nosi charakterystyczny sweterek, w którym Cobain w listopadzie 1993 wystąpił w nowojorskich studiach MTV. Ujęcia lidera 30 Seconds To Mars grającego na akustyku piosenki Cobaina "Pennyroyal Tea" i "Rape Me" przeplatane są fragmentami, w których Leto wchodzi w rolę w Kurta z jego okresu, gdy był jeszcze nastolatkiem i mieszkał w rodzinnym miasteczku Aberdeen. Cobain kilkakrotnie wtedy znajdował się na granicy bezdomności (przez pewien czas spał nawet pod mostem, potem te trudne doświadczenia przekuł w piosenkę "Something in the Way").
Czemu Leto zdecydował się na ten nietypowy hołd? Artysta wszystko wytłumaczył w opisie klipu umieszczonego w serwisie YouTube: "Nie mogę uwierzyć, że to już 17 lat. Jestem mu wdzięczny za wkład w muzykę i bycie moim źródłem inspiracji. Nie jestem pewien, czy robiłbym to, co robię, gdyby nie on. Dał nam wszystkim pozwolenie, żeby tworzyć, nieważne, jak wiele potrafimy. Przypominał, że spełnienie marzeń jest możliwe. Za to chciałbym mu podziękować. Klip powstał, gdy dowiedziałem się, że na temat jego życia powstaje film. Nigdzie do tej pory nie zanosiłem tego klipu, do żadnego studia filmowego ani producenta. Chciałem po prostu wejść w jego postać i poszerzyć swoje twórcze możliwości, a teraz po prostu podzielić nim z wami...".
(kow)