Polskie filharmonie. Miks klasyki i pop-kultury?

Ostatnia aktualizacja: 08.06.2016 20:00
W audycji "O wszystkim z kulturą" dyskutowaliśmy o tym, jak utrzymać tożsamość filharmonii, które w walce o nowego widza coraz częściej sięgają po muzykę i wydarzenia dotąd niekojarzone z placówkami tego typu.
Audio
  • Polskie filharmonie. Miks klasyki pop-kultury? (O wszystkim z kulturą/Dwójka)
Wizualizacja nowego budynku Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie
Wizualizacja nowego budynku Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w SzczecinieFoto: UMSzczecin/wikimedia/CC BY SA 4.0

Paweł Kotla, dyrektor artystyczny Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku podkreślał, że we współczesnej filharmonii jest miejsce nawet na kabaret, byleby zachować pewne proporcje. - Ważne jest, by słuchacz wiedział, że rzeczy, które się w tym miejscu wykonuje, to przede wszystkim muzyka klasyczna. Ona musi być prezentowana w najbardziej atrakcyjnym czasie - mówił.

Z kolei Dorota Serwa, dyrektor Filharmonii im. M. Karłowicza w Szczecinie, podawała przykład, jak twórczość ambitną można przemycić przy okazji wydarzeń o lżejszym charakterze. - Zrobiliśmy koncert muzyki filmowej, podczas którego prezentowaliśmy kompozycje z filmów Stanley'a Kubricka. Stało się to okazją do wykonania chociażby utworu Krzysztofa Pendereckiego - zaznaczyła.

Goście audycji "O wszystkim z kulturą" zwracali uwagę na specyfikę lokalną. Tomasz Bęben, dyrektor naczelny Filharmonii Łódzkiej, mówił o szczególnym wyzwaniu związanym z położeniem Łodzi.

***

Tytuł audycji: O wszystkim z kulturą

Prowadzi:  Adam Suprynowicz

Goście: Dorota Serwa - dyrektor Filharmonii im. M. Karłowicza w Szczecinie oraz Paweł Kotla - dyrektor artystyczny Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku

Data emisji: 8.06.2016

Godzina emisji: 18.00

bch/mm

Czytaj także

Czy muzyka potrzebuje w Polsce pałaców?

Ostatnia aktualizacja: 26.05.2015 12:00
- Gmach nowej sali koncertowej znakomicie sprawdza się w ulotce wyborczej. Ale nam potrzebna jest raczej edukacja i oddolne inicjatywy - ocenił pisarz Jacek Dehnel.
rozwiń zwiń