Studencki Teatr Satyryków. "Myślenie ma kolosalną przyszłość"

Ostatnia aktualizacja: 27.02.2014 08:00
- STS powstał, ponieważ jego twórcy nie mogli założyć gazety. To była jedyna droga wypowiedzi dostępna młodym ludziom. Władza myślała: cóż nam mogą zrobić amatorzy... - mówił o założonym 60 lat temu STS-ie Paweł Szlachetko, badacz tego fenomenu.
Audio
  • Studencki Teatr Satyryków. "Myślenie ma kolosalną przyszłość" (Teatralna loża Andrzeja Matula/Dwójka)
Fragment jednego ze spektakli Studenckiego Teatru Satyryków. Warszawa, 1971
Fragment jednego ze spektakli Studenckiego Teatru Satyryków. Warszawa, 1971Foto: PAP/CAF/Ireneusz Radkiewicz

- Ci "amatorzy" szybko okazali się twórcami rzeczy wybitnych, które trafiły do encyklopedii polskiej kultury narodowej - podkreśliła prof. Barbara Osterloff.

STS działał w Warszawie w latach 1954-1975. Bardzo szybko stał się znaczącym głosem młodej inteligencji, wyprowadzającej rodaków z dna beznadziei stalinizmu. Trzon zespołu stanowili młodzi ludzie piszący teksty: Andrzej Jarecki, Agnieszka Osiecka, Jarosław Abramow, Ziemowit Fedecki, Stanisław Tym; tworzący muzykę: Marek Lusztig, Edward Pałłasz, Maciej Małecki; reżyserujący: Jerzy Markuszewski, Wojciech Solarz, Olga Lipińska i występujący: Ryszard Pracz, Kazimiera Utrata, Henryk Malecha, Stanisław Mireński, Jan Tadeusz Stanisławski. Specjalnością STS-u stały się tzw. rewie satyryczne. Teatr dał 55 premier i 3210 przedstawień: pierwsze - 2 maja 1954, ostatnie - 14 marca 1975.

Warto zwrócić uwagę, że STS narodził się dwa lata przed odwilżą październikową. - Mówi się, że studenci założyli teatr, bo "było wolno". Otóż to nie do końca prawda. Na początku lat 50. pojawiło się przecież kilka podobnych inicjatyw, które jednak zostały zduszone w zarodku - podkreślił profesor Lech Śliwonik. - STS mógł zaistnieć dzięki 1-majowemu zobowiązaniu zawodowego Teatru Satyryków. Obiecali oni zająć się amatorską grupą satyryków i trzeba było taką grupę znaleźć... - wyjaśnił.

Henryk Malecha, aktor i wieloletni dyrektor STS-u, przyznał, że teatr zaistniał dzięki wsparciu Jerzego Jurandota. Ale jego twórcy podjęli pierwsze sceniczne działania już wcześniej - podczas praktyk studenckich w... brygadzie żniwnej w 1953 roku. A skąd w gronie tak młodych ludzi pojawiła się tak dojrzała inicjatywa?

- Przedstawiciele tego pokolenia wychowali się w czasie wojny i szybciej musieli dokonywać dojrzałych wyborów. Rozpoczynając studia, mieli już wyrobiony światopogląd. Dziś w tym wieku ludzie dopiero poszukują, czego chcą - wyjaśnił Paweł Szlachetko.

Więcej o fenomenie Studenckiego Teatru Satyryków - o jego najważniejszych twórcach, różnorodności poetyk, etosie inteligenckim oraz zbiorze wywiadów Pawła Szlachetki, który ukaże się wkrótce z 30-letnim opóźnieniem - w nagraniu "Sezonu na Dwójkę". Audycję przygotowali Andrzej Matul i Konrad Szczebiot.

mm/jp

Czytaj także

Krystyna Janda: repertuar Hübnera miał w sobie "coś z ryb"

Ostatnia aktualizacja: 17.01.2014 08:50
- Był szlachetny, zimny, skandynawski. Nawet jeśli to był literacki wybór na niższym poziomie, to uszlachetniony, bardzo często tłumaczony na nowo - podkreślała Krystyna Janda, wspominając na antenie Dwójki zmarłego 25 lat temu Zygmunta Hübnera, wielkiego reżysera, aktora, pisarza i pedagoga.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Teatr pod piórem Jerzego Koeniga

Ostatnia aktualizacja: 22.01.2014 09:00
"Chcemy tego czy nie, musimy nauczyć się robić teatr zwykły w czasach nijakich.”– pisał Jerzy Koenig, jeden z najważniejszych powojennych krytyków teatralnych. W "Sezonie na Dwójkę" omówiliśmy jego najważniejsze teksty zebrane w książce "Kto ma mieć pomysły".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Paweł Łysak: w Polsce brakuje dialogu

Ostatnia aktualizacja: 12.02.2014 19:00
- Czy dyrektor teatru bierze pieniądze za manifestowanie czegoś, co jest dla publiczności niezrozumiałe? Moim zdaniem raczej za dialog i prowadzenie widzów - mówił w "Sezonie na Dwójkę" zwycięzca konkursu na stanowisko dyrektora artystycznego Teatru Powszechnego w Warszawie.
rozwiń zwiń