Design w PRL-u. "Byliśmy niezrównani w szkle i ceramice"

Ostatnia aktualizacja: 10.03.2020 12:32
- Instytut Wzornictwa Przemysłowego zatrudniał artystów, którzy projektowali nowatorską ceramikę. W 1958 roku, na targach w Brukseli, Czesi pokazali rzeczy prawie takie same jak my. Projektowaliśmy przepiękne rzeczy, które do tej pory przyprawiają kolekcjonerów o szybsze bicie serca - mówiła w Dwójce Katarzyna Jasiołek, autorka książki "Asteroid i półkotapczan. O polskim wzornictwie powojennym". 
Audio
  • Katarzyna Jasiołek o książce "Asteroid i półkotapczan. O polskim wzornictwie powojennym" (Poranek Dwójki)

ballada-o-dziewczynie-z-ewa-frysztak-rozmawia-janusz-gorski-b-iext56437768.jpg
"Ballada o dziewczynie". Historia ilustracji Ewy Frysztak

Katarzyna Jasiołek w swojej książce w sposób pasjonujący opisuje narodziny polskiego wzornictwa przemysłowego. Przywołuje nieznanych projektantów mebli, cytuje filmy, w których design odegrał ważną rolę. - Pisałam ją z myślą, że będzie książką dla każdego. Ktoś, kto nie zetknął się z polskim powojennym wzornictwem, może zorientować się, jak wyglądała produkcja i kto projektował. Przyświecała mi też myśl, by książka była jak najbardziej merytoryczna i ludzie, którzy zbierają tego typu przedmioty, znaleźli też dla siebie coś ciekawego z dziedzin, które są im mniej znane - mówiła autorka.

Z książki możemy się również dowiedzieć, jak to się stało, że w czasach dużego problemu z dostępnością do produktów w kraju prężnie rozwijała się produkcja mebli, szkła czy ceramiki. - Niedobory były dla twórców inspiracją do bardziej kreatywnej pracy. Polscy projektanci nie byli też odcięci od dokonań Zachodu, ponieważ jeździli tam na targi, czasem z Centralą Handlu Zagranicznego zwiedzali fabryki i huty szkła. W latach 60., tworząc meble, inspirowaliśmy się wzornictwem skandynawskim. 


Narzędzia 1200.jpg
"Prawo do naprawy". Sylwia Sikorska: dziś trudno żyć tak, żeby nic nie wyrzucać

Katarzyna Jasiołek dodała, że produkowaliśmy głównie z myślą o eksporcie. Na całym świecie wysoko rozwinięta była wówczas produkcja tworzyw sztucznych, która w Polsce była jeszcze w powijakach. - Do produkcji mebli używaliśmy giętej sklejki, która miała nam zastąpić tworzywa sztuczne. Nikt tych rzeczy nie projektował po to, żeby za dwa lata trzeba było je wymieniać. To byłoby nie na rękę, ponieważ rynek nie nadążałby z produkcją. Teraz meble z litego drewna mogą po odnowieniu służyć kolejne 50 lat w naszych mieszkaniach.


Wystawa "Jak mieszkać w Krakowie". Widoczna reklama Fabryki Mebli S. Manne Wystawa "Jak mieszkać w Krakowie". Widoczna reklama Fabryki Mebli S. Manne

Autorka książki podkreśliła, że pokolenie dzisiejszych trzydziestolatków "najbardziej intensywnie mebluje się rzeczami z lat 60. i 70.". Jej zdaniem przedmioty z epoki PRL-u wracają do łask właśnie ze względu na swoją trwałość, ale nie tylko. Moda ma tutaj również ogromne znaczenie. - To się doskonale wpisuje w ekologiczny nurt ponownego wykorzystania przedmiotów, które już kiedyś zostały użyte. Ale to też nurt wnętrzarski, bo nie chcemy mieszkać w mieszkaniach z taśmy, gdzie wszystkie rzeczy zaprojektowane i wykonane są w fabrykach. Takie wazony czy porcelana z lat 60. sprawiają, że wnętrze ma duszę.


Ekspozycja mebli prezentująca regały, stolik z fotelami Ekspozycja mebli prezentująca regały, stolik z fotelami

***

Audycja: Poranek Dwójki

Rozmawiał: Paweł Siwek

Gość: Katarzyna Jasiołek (autorka książki "Asteroid i półkotapczan. O polskim wzornictwie powojennym")

Data emisji: 10.03.2020

Godzina emisji: 9.30

am/jp

Czytaj także

"Kapitan Żbik". Z kart komiksu na deski Teatru Syrena

Ostatnia aktualizacja: 27.02.2020 08:26
- "Kapitan Żbik" był dydaktyczny w kierunku, w jakim życzyła sobie władza. Pamiętajmy, że nie pojawiły się tam interwencje Milicji Obywatelskiej dotyczące Radomia w 1976 roku czy Wybrzeża w 1970 roku. Wszyscy jednak zgodzimy się chyba z tym, że te komiksy były częścią naszego życia. Warto się jej przyglądać - mówił w "Poranku Dwójki" Wojciech Kościelniak, reżyser spektaklu "Kapitan Żbik i żółty saturator".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Izabela Żukowska: "Dwaj ludzie z szafy" to nawiązanie do sopockiej legendy

Ostatnia aktualizacja: 05.03.2020 07:00
- Kiedy pojawiła się możliwość, by znowu napisać słuchowisko z myślą o wystawieniu na scenie Teatru na Plaży, pomyślałam natychmiast o sopockim symbolu, czyli o filmie "Dwaj ludzie z szafą" Romana Polańskiego - opowiadała w Dwójce Izabela Żukowska.
rozwiń zwiń