Ryszard Czarnecki

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail

Ryszard Czarnecki - gość Michała Karnowskiego

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty
+

- Ryszard Czarnecki z Samooobrony, poseł do Parlamentu Europejskiego. Pan poseł z Brukseli. Dzień dobry.

- Witam Pana. Witam Państwa.

- Panie pośle, czytam dzisiaj w prasie, że Wy tam w Brukseli zajmujecie się Panowie oglądaniem filmików przedstawiających polityka PiS, Przemysława Gosiewskiego, w rozmaitych, niezbyt zręcznych sytuacjach. Czy to prawda?

- Oczywiście po godzinach pracy, każdemu wolno robić to, co uważa za stosowne. Zazdroszczę ministrowi Gosiewskiemu, że jest bohaterem licznych etiud filmowych i filmików. Moja zazdrość jest tak wielka jak Ocean Atlantycki. Myślę, że to nic złego, jak śmiejemy się z polityków. Ja też - mam nadzieję - potrafię śmiać się z dowcipów na mój temat.

- A co śmieszy Pana w panu Gosiewskim?

- Pan minister Gosiewski jest człowiekiem bardzo pracowitym, dobrze zorganizowanym. I więcej takich. Czasem chyba ma poczucie jakiejś dziejowej misji, gdy chodzi o siebie. Może czasem mniej należy chodzić na koturnach, ale w sumie jest na pewno mocnym punktem tego rządu, człowiekiem dobrze zorganizowanym - tak trzymać.

- Jeden z tych filmików pokazuje scenę, podczas której najpierw pan Gosiewski udziela telewizji obszernej wypowiedzi na temat rozmów koalicyjnych, by za chwilę podejść do swojego asystenta i prosić go, by sprawdził o co w tych rozmowach chodzi. Przejdźmy do spraw poważnych. Ta małpa w czerwonym to obraza, wpadka, pieszczota?

- Myślę, że na pewno niezręczność. Na pewno prezydent Lech Kaczyński nie powinien tego powiedzieć. Z drugiej strony, miej proporcje mocium panie. Myślę, że jeżeli to będzie jedyna, czy główna wpadka polskiego prezydenta w czasie jego kadencji, to Bogu dzięki. Uważam bardzo dobre zachowanie dziennikarki, którą to spotkało, która odmówiła np. wywiadu dla telewizji rosyjskiej czy innych mediów, które czyhały jak myśliwy na taką wpadkę prezydenta Kaczyńskiego i chciały z tego zrobić jakąś wielką story. Jak widać ten wątek nie został pociągnięty. Myślę, że to dobrze o niej świadczy.

- Bo to bardzo dobra dziennikarka. Bardzo ceniona i lubiana.

- To prawda.

- Czy w PE, czy w ogóle w Brukseli, tego typu wpadki, wypowiedzi zdarzają się też innym politykom? Czy to my jakoś jesteśmy skazani na niezręczności?

- PE jest chyba bardziej nudny niż parlament polski. Przewodniczący Borrell nie klnie jak kiedyś marszałek Sejmu RP Zych. PE jest bardziej sztampowy. Natomiast pewnemu bardzo wybitnemu politykowi europejskiemu, liderowi jednego z ugrupowań, zdarzało się występować w PE po paru głębszych. Ale nomina sunt odiosa - nie mówmy o nazwiskach. Nie był to Polak. Był deputowany wybrany z kraju naszego sąsiada.

- To o Polakach i to tych wszechpolskich. Teraz LPR odcięła się od Młodzieży Wszechpolskiej. To dobry ruch Romana Giertycha?

- Tak. Dobry ruch. Należy go za to pochwalić. Aczkolwiek jak ćwierkają wróbelki warszawskie na salonach, ten ruch wymusił na nim premier Jarosław Kaczyński. To też dobrze świadczy o realizmie polskiego premiera. Też nie miejmy złudzeń - to nie jest tak, że nagle żaba wszechpolska przeistoczyła się w królewnę. W dalszym ciągu jest to relacja kontrolowana przez ludzi Romana Giertycha. Co z tego wyniknie? Zobaczymy. Giertych paradoksalnie ma trochę racji, mówiąc wczoraj publicznie, że łobuzy poprzez pobyt w MW wyszły na porządnych ludzi. W pewnym sensie na pewno w wielu przypadkach tak było. Co będzie teraz? Zobaczymy.

- Czy ktoś wyszedł porządny, a był łobuzem z organizacji młodzieżowej Samoobrony?

- Myślę, że w tej organizacji, jak w wielu innych organizacjach młodzieżowych partii politycznych w Polsce było bardzo wiele - myślę, że nawet większość porządnych ludzi - sam takich znałem - były to osoby w naszym przypadku były to osoby często ze środowisk wiejskich, z małych miasteczek, które były bardzo otwarte na wiedzę, na pogłębianie swoich wiadomości.

- A tam został wpuszczony i buszował poseł Łyżwiński, a więc spotkały się chyba nie z procesem wychowawczym. Czy odcięcie się Andrzeja Leppera od pana posła Łyżwińskiego wystarczy, by zamknąć tę sprawę?

- Ten ruch był oczywisty ze strony pana premiera Leppera. Wczorajsza ekspiacja publiczna, a więc pielgrzymka do Częstochowy, takie mocne uderzenie się w piersi tak, że było słychać w całej Polsce też jest sygnałem, że szef Samoobrony widzi, że działy się rzeczy złe, że należy za to Pana Boga i ludzi przeprosić. I nie był to gest teatralny, bo np. wczorajsze media, np. "Wiadomości" TVP zwracały uwagę na MW, a nie ma pielgrzymkę Samoobrony.

- Dlaczego?

- Może właśnie dlatego, że uznały, że jest to sprawa bardziej z natury religijnego rachunku sumienia, a nie jest to jakiś polityczno-teatralny gest.

- Andrzej Lepper mówił: przyrzekamy wypowiedzieć walkę lenistwu i lekkomyślności, pijaństwu i rozwiązłości. Pan te słowa odbiera - jak rozumiem - jako przyznanie się do tego, że nie wszystko było w porządku? Bo takich słów do tej pory jednak nie słyszeliśmy.

- To dobrze, że one padły. To też dobrze świadczy o premierze Lepperze, który potrafi zobaczyć, że były rzeczy złe, jak tydzień temu. Powiedziałem, że nie na media powinniśmy zwalać winę, że politycy byli winni, to niektórzy moi koledzy partyjni mięli do mnie do mnie dosyć cierpkie uwagi. Wychodzi na moje. W moim przekonaniu, każdy powinien bić się we własne piersi. Wy dziennikarze, też czasami zdarza się, że przesadzacie. Natomiast jeżeli politycy robią coś złego, powinni o tym powiedzieć - to Samoobrona zrobiła.

- Tylko, czy to był tylko jednostkowy wypadek? I czy już można go zamknąć? Jednak zarzuty wobec pana Franciszka Irzyka, który był asystentem posła Łyżwińskiego, zarzuty prokuratorskie za podrzeganie do składania fałszywych zeznań świadczą, że ten proceder mógł być szerszy, że to nie był tylko jeden poseł Łyżwiński.

- To oczywiście zobaczymy. Mogę tylko powiedzieć, że mam nadzieję - nadzieja, cnota chrześcijańska - źe nie będzie tutaj więcej oskarżonych. Trudno, żeby politycy w tej chwili wyręczali wymiar sprawiedliwości. To śledztwo trwa. Cieszę się, że premier Kaczyński bardzo wyraźnie - zresztą mówił o tym w swoim wywiadzie dla sobotniej "Rzeczpospolitej" - bardzo wyraźnie naciska, aby to śledztwo było jak najszybsze, chyba w interesie wszystkich.

- A nie uważa Pan, Panie pośle, że żeby takie sytuacje się nie powtarzały należałoby trochę zmienić Samoobronę wewnątrz? Ona powinna chyba więcej demokracji dostać. Mniej wodzowska, dyktatorska to powinna być partia, bo właśnie w takich strukturach patologie rozkwitają najlepiej.

- Czytałem interesujący wywiad pani Joanny Lichockiej z panem prof. Pawłem Śpiewakiem z PO, który też domaga się demokratyzacji z kolei PO. Myślę, że więcej demokracji przyda się na pewno wielu partiom politycznym w Polsce.

- Naprawdę Pan nie widzi różnicy między PO a Samoobroną?

- Dostrzegam wiele różnic, nie tylko formalnych.

- Ale ja pytam o te wewnętrzne, o tę demokrację wewnętrzną.

- PO staje się partią coraz bardziej wodzowską. Natomiast Samoobrona partią wodzowską w pewnym sensie jest o tym mówi sam przewodniczący Lepper. Na pewno odpowiedzią wielu partii politycznych w Polsce w tej chwili na to, że jest partia rządząca o silnym przywództwie jakim jest PiS, jest też pójście w kierunku wodzowskim. Z tym, że w PiS-ie jest to chyba bardziej kwestia autorytetu moralnego. Jakie jest PO, trudno mi powiedzieć. Mówiąc o Samoobronie, bo nie chciałbym uciekać od tego tematu, na pewno mamy do czynienia z bardzo silnym przywództwem Andrzeja Leppera, który jak widać pokazał, że dalej nie dzierży po tych ostatnich wydarzeniach.

- Czy Jan Tombiński, dotychczasowy ambasador RP w Paryżu będzie dobrze reprezentował Polskę przy UE? Bo premier Jarosław Kaczyński w dziejszym wywiadzie dla "Naszego Dziennika" sugeruje takie rozwiązanie.

- Myślę, że nie tyle dobrze, co świetnie będzie reprezentował Polskę w UE. Jest to bardzo wytrawny dyplomata. Człowiek, który znakomicie biegle zna nie tylko niemiecki, bo skończył germanistykę, ale także francuski i angielski - był ambasadorem RP w Paryżu. Jest człowiekiem, którego na pewno nie można uznać za człowieka którejkolwiek z partii rządzących - jest przede wszystkim państwowcem. Mogę o nim powiedzieć same dobre rzeczy, miałem wielokrotnie z nim kontakt. Jest to bardzo dobry kandydat. I ci, którzy martwili się, że będzie jakiś człowiek partii politycznej nas reprezentował, w tej chwili powinni uderzyć się w piersi. To jest świetny kandydat na ambasadora Polski przy UE.

- A czym powinien zająć się w pierwszej kolejności, jak już zostanie obsadzony?

- Tak naprawdę przecież tutaj cały czas jest pan Michał Wojtczak i oczywiście kontynuacją pracy. Natomiast przede wszystkim powinien pokazywać, przekonywać naszych szacownych partnerów z UE, że Polska jest krajem takim, jak inne kraje UE. Takim, to znaczy w którym walczy się o interes narodowy, a jednocześnie jest się otwartym na współpracę, współdziałanie z innymi krajami w UE - to jest rzecz normalna. I trochę brakowało tego w polskiej polityce ostatnich lat. Myśmy za mało mówili o naszym, własnym interesie narodowym, a za bardzo byliśmy otwarci na różne podszepty, podpowiedzi, sugestie ze strony naszych większych czy mniejszych partnerów. W tej chwili czas na politykę interesu narodowego. Ale właśnie z podkreślaniem, że jesteśmy otwarci na inicjatywy unijne. Ostatnio, że jak mięliśmy spotkanie w grupie posłów UE z Hansem Gertem Peteringiem, on będzie nowym przewodniczącym PE już od stycznia, to jest Niemiec, to on właśnie niespodziewanie nawiązał do inicjatywy polskiego rządu tworzenia europejskiej armii. Czy ta inicjatywa jest realna dzisiaj, pewnie jeszcze nie, to jest melodia przyszłości. Ale to świadczy o tym, że Polska potrafi przedstawiać własne pomysły, idee i z takim europejskim partnerem - Polską - inne państwa europejskie powinny się liczyć. Walka o własny interes narodowy, a jednocześnie pokazywanie, że w ramach tej wspólnej Europy ma się coś do powiedzenia.

- A czy do czasu, kiedy pan Tombiński pojawi się na swoim stanowisku, ten spór z Rosją zostanie zażegnany? Jak Pan myśli? W jakim kierunku to zmierza?

- Zmierza to jednak w kierunku happy endu. Mówiąc językiem potocznym, warto było stawiać się, warto było jednak pójść w kierunku weta. To weto nie powinno być przez Polskę nigdy nadużywane, żeby nie było inflacji. Ale powinno ono być instrumentem polskiej polityki. W tej chwili UE zrozumiała, że nie da się robić polityki Moskwa-Bruksela, czy też bardzo często Moskwa-Berlin, Moskwa-Londyn. Moskwa-Paryż ponad głowami Polski. Musi to być polityka całej UE, w tym Polski z Moskwą.

- Wczoraj Aleksander Szczygło mówił w Polskim Radiu w Programie III właśnie, że Rosja gra na rozbicie UE w tej sprawie. Że próbuje wskazywać dogodnych partnerów i tych partnerów mniej wartościowych, takich jak Polska. Pan potwierdza tę analizę?

- Minister Szczygło ma rację, aczkolwiek Ameryki nie odkrył. To jest stara polityka rosyjska. Proszę zwrócić uwagę, jak Rosjanie inwestowali w stosunki personalne Putina ze Schroederem, Putina z Berlusconim, Putina z Blairem, a więc z politykami zarówno lewicowymi, jak i prawicowymi. Generalnie Moskwa grała na to, aby stosunki Federacji Rosyjskiej z UE, to były stosunki z czteroma największymi państwami i ewentualnie jeszcze z niektórymi innymi, zwłaszcza w wymiarze ekonomicznym tak, żeby nie było tutaj możliwości, aby nowe kraje członkowskie UE, zwłaszcza 8 państw z naszego regionu Europy, zwłaszcza państwa bałtyckie i Polska, ta czwórka, która się najbardziej Rosji nie podoba, żeby były tutaj w relacjach partnerskich w ramach UE odnośnie w kontekście Rosji.

- Gdyby pan minister Szczygło odkrył Amerykę, to Polacy nie musieliby wyjeżdżać do Irlandii. Czy uda nam się zdobyć EXPO? Wrocław, Pana miasto, walczy o tę prestiżową wystawę. Ma szanse?

- W tej chwili walczy o wystawę tematyczną. Już nie o całe EXPO. Wrocław walczy w tej chwili na dwóch frontach. Walczy również o to, żeby - i to jest walka także rządu polskiego, za co rządowi należy podziękować - aby siedziba, jedna z, mówiąc ściśle, jadna z siedzib Europejskiego Instytutu Technologicznego, a więc agendy unijnej, bardzo istotnej z punktu widzenia technologii IT była właśnie w Polsce, we Wrocławiu. Na to mamy szanse, według komisarza Jana Figela, Słowaka.

- Czy mamy szanse na EXPO?

- Tak. Mamy szanse na EXPO. Trzeba w to wierzyć. Podobnie, jak na Euro 2012, gdy chodzi o piłkę nożną.

- Dziękuję bardzo. Ryszard Czarnecki z Brukseli.

- Dziękuję bardzo.

Polecane