Grzegorz Napieralski, SLD

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Grzegorz Napieralski, SLD

"Oczywiście, jeżeli trzeba pomóc – pomożemy. Pochylimy się nad tą ustawą, mamy do niej wiele krytycznych uwag, wczoraj dopiero otrzymaliśmy ten dokument, nasi prawnicy, nasi politycy rozbierają go na czynniki pierwsze."

Posłuchaj

+
Dodaj do playlisty
+

Co merytorycznie wynika z najnowszej weekendowej konwencji SLD?

 

Po pierwsze, że mamy program. Po drugie, że jest oferta dla Polaków, inna niż prawicowe partie przedstawiają. Po trzecie, że partia jest już gotowa do kampanii wyborczej, ma swoje listy i ma kandydatów, no i ma cel do osiągnięcia w tych wyborach. I to wynika z tej konwencji.

 

A to, że państwo mają program i są gotowi do wyborów to są nowe informacje? Pytam, czy pojawiło się coś nowego. Czy państwo powtórzyli tylko informacje, które mieliśmy wcześniej?

 

Pojawiło się, oczywiście. Po pierwsze, pokazaliśmy liderów, którzy będą ten program realizować. Powiedzieliśmy, jakiej chcemy Polski w Europie, jakiej chcemy zjednoczonej Europy. Pojawił się manifest, pojawiła się deklaracja programowa. Pojawiło się podsumowanie naszej pracy w Parlamencie Europejskim. I przede wszystkim pojawił się chyba fakt najważniejszy, mówimy Polakom: „szanowni państwo, rodacy, startujemy, mamy swój program, prosimy o głosy”.

 

A co dla pan ugrupowania jest w tej chwili największym problemem? Niskie notowania? Fakt, że dla wyborców Sojuszu twarzami tej partii są Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller, Józef Oleksy? Może dwuwładztwo w partii, które często państwu się wytyka?

 

Nie, dwuwładztwa już nie ma i tak naprawdę nie było. Były to bardziej spekulacje medialne… Jeżeli chodzi o twarze SLD, nie jest to nic złego. Aleksander Kwaśniewski czy Leszek Miller to postacie związane z lewicą i nawet nikt nie chce tego zmieniać.

 

A nie ma nic złego w tym, że przewodniczący partii jest wymieniany przez wyborców dopiero na szóstym miejscu jako twarz partii?

 

Pewnie, że nie ma nic złego. Widziałem kiedyś badania dotyczące PO czy PiS, tam też ciekawie te badania wyglądają. Ale czy Grzegorz Napieralski albo Wojciech Olejniczak mogą się równać z Aleksandrem Kwaśniewskim, który był dwie kadencje prezydentem, drugą swoja kadencję wygrał w pierwszej turze; polityk bardzo znany, rozpoznawalny, mąż stanu. Potrzeba pracy politycznej, żeby dorównać politykom takim jak Aleksander Kwaśniewski. Więc absolutnie się nie martwię tym… A największym problemem Sojuszu jest to, aby dzisiaj pokazać Polakom, że jest alternatywa, że nie musi być tylko ta beznadzieja, że wybieramy między PiS a PO, tylko że oprócz prawicowego obozu (bo PiS i PO to jeden obóz wywodzący się z tego samego środowiska), jest alternatywa lewicy. I ta alternatywa lewicy jest bardziej atrakcyjna, potwierdzona rządami SLD w latach 1993-97 i 2000-2005, czyli naszymi osiągnięciami. Alternatywa w postaci spokojnych rządów i dobrej polityki międzynarodowej. Z tym komunikatem może jeszcze trudno się przebić dlatego, że spór między prezydentem a premierem, między Palikotem a Jackiem Kurskim, między PiS-em a Platformą jest tak wielki, że z merytorycznym komunikatem jest bardzo trudno się przebić.

 

Jak SLD odniesie się do projektu ustawy kompetencyjnej?

 

Mam wrażenie, że ten projekt w dużej części był już prezentowany przez Platformę, już był zapowiadany, już był przelany na papier, więc to nie jest nic nowego.

 

Ale w tej chwili wchodzi tryb procedowania.

 

Tak jest… Po drugie – pytanie jest takie: czy ustawa pomoże? Co to za kraj, który musi pisać ustawę, jakie są kompetencje rządu i prezydenta, żeby nie było sporu między ośrodkami władzy.

 

To, że sytuacja sporu między prezydentem a premierem, zwłaszcza na arenie międzynarodowej, jest problemem, to jasne, natomiast pytanie, jak to w tej chwili rozwiązać? Czy ustawa kompetencyjna to jest ta droga?

 

Ja uważam, że nie. Oczywiście, jeżeli trzeba pomóc – pomożemy. Pochylimy się nad tą ustawą, mamy do niej wiele krytycznych uwag, wczoraj dopiero otrzymaliśmy ten dokument, nasi prawnicy, nasi politycy rozbierają go na czynniki pierwsze – jak pan redaktor dobrze wie, zawsze diabeł tkwi w szczegółach. Chcielibyśmy, żeby to nie był bubel prawny, tylko żeby to była znakomita ustawa.

 

A jakie mają państwo uwagi?

 

 Za chwilę… Natomiast pytanie: czy ona pomoże? Bo to jest najważniejsze pytanie. Moim zdaniem, nie. Zbliża się kampania prezydencka i wiemy dokładnie, że tutaj chodzi o ambicje i Lecha Kaczyńskiego, i Donalda Tuska, i partii politycznych, które za nimi stoją. Te partie zrobią wszystko, aby obrzydzić swojego kontrkandydata, a wynosić na piedestał swojego [kandydata]. Czy zapisem można to zmienić? Nie. Bo jest konstytucja, są przepisy i widzimy, co się dzieje w Sejmie. Pyta pan o szczegóły – przedstawimy swoją propozycję. Nie chcemy być oskarżani o pospieszną pracę. Byliśmy przeciwni takiemu procedowaniu ustawy o finansowaniu partii politycznych, jak to było przed świętami. Chcieliśmy, aby to procedowanie było o wiele spokojniejsze. I dzisiaj jest wiele zarzutów. Nie chcemy być oskarżani o zarzuty, że znowuż cos na szybko. Wczoraj o 18 otrzymaliśmy dokument, marszałek Komorowski zaprosił przewodniczącego klubu parlamentarnego Wojciecha Olejniczaka na spotkanie, przedstawił mu dokument. Ten dokument trafił do analizy. Jeżeli możemy pomóc, pomożemy w tej sprawie, natomiast sceptycznie, czy to daje jakikolwiek rezultat, chcemy dokładnie to przeanalizować. Po naszej analizie będzie komunikat, konferencja prasowa, przedstawimy nasze propozycje. Podobny tryb procedowania jak było z ustawą medialną.

 

W Sejmie ma być dziś pierwsze czytanie właśnie ustawy medialnej. SLD ma jakieś wątpliwości w sprawie ustawy medialnej?

 

Wątpliwości – jak czytamy bądź słyszymy – mają raczej koalicjanci niż SLD. My chcieliśmy nad tą ustawą pracować już dawno. Ona miała być złożona we wrześniu 2008 roku, trafiła do Sejmu, naszego klubu w grudniu 2008, dopiero teraz trafia pod obrady. Zgłosiliśmy szereg swoich poprawek. Dziwimy się bardzo, że Platforma tak dziwnie się zachowuje… no, ale dobrze. Dzisiaj jest pierwsze czytanie – i to jest najważniejsze. Chcemy nad tą ustawą pracować. Po to jest właśnie komisja sejmowa, po to jest pierwsze, drugie czytanie, aby tę ustawę skonstruować jak najlepiej, aby nie było tam żadnych błędów merytorycznych. Dla nas jest kilka sztandarowych i najważniejszych spraw, które powinny w tej ustawie być i o to będziemy walczyć, tego będziemy bronić. Gdyby były jakieś zakusy – miejmy nadzieję, że nie, bo wszystkie negocjacje trwały do tej pory, więc wierzę głęboko, że PO i PSL zachowają się godnie i nie będą robić dziwnych uników.

 

Wspomniał pan, że wątpliwości mają koalicjanci, ale znacznie poważniejsze wątpliwości mają artyści, a także władze publicznych mediów regionalnych. Pada argument niekonstytucyjności nowego projektu. Główny zarzut dotyczy finansowania mediów publicznych z budżetu. Akurat tę część zarzutów podziela także minister kultury Bogdan Zdrojewski. Dlaczego państwo nie zdecydowali się na wprowadzenie stałego podatku, na przykład na niższym poziomie niż abonament, ale idealnie ściąganego?

 

Zaproponowaliśmy pewną formułę finansowania mediów publicznych – abyśmy w naszych zeznaniach podatkowych odpisywali na media publiczne odpowiednią kwotę. Byliśmy do tego bardzo przywiązani. To jest system, który gwarantuje ściągalność, który spowoduje, że będziemy płacili z naszych podatków o wiele mniej, ale skutecznie na media publiczne.

 

A dlaczego to się nie udało?

 

Kiedy się negocjuje, musi być kompromis. Dla nas było najważniejsze, żeby media publiczne miały nowa ustawę, żeby dać szansę mediom publicznym, aby były silne, konkurencyjne, nowoczesne. Więc cofnęliśmy się. Ale być może warto pochylić się dzisiaj z partnerami, czyli z PSL-em i Platformą nad tym wycinkiem finansowania.

 

Finansowanie z budżetu nie jest przesądzone?

 

Myśmy porozumieli się z Platformą i PSL-em. Ale jeżeli faktycznie są zarzuty niekonstytucyjności, to jest dla mnie bardzo poważny zarzut. Zależy mi na tym, żeby ta ustawa była jak najszybciej wprowadzona w życie. Zarzut niezgodności z konstytucją jest poważnym zarzutem, wiec chciałbym te zarzuty poznać i ewentualnie się nad nimi z partnerami pochylić.

 

Anna Fotyga będzie dziś przed sejmową komisją spraw zagranicznych. To jest dobry kandydat na ambasadora?

 

Zły.

 

Dlaczego?

 

Polityka zagraniczna w kadencji pani minister Fotygi wyglądała w sposób słaby. To jest osoba, która nie radziła sobie na arenie międzynarodowej. Dlatego też będzie złym ambasadorem. Ambasador to osoba, która musi być skuteczna, która reprezentuje kraj, jest też osobą, która promuje kraj, która załatwia wiele istotnych rzeczy. W jakimkolwiek państwie pani Fotyga by się nie znalazła, moim zdaniem tej roli by nie odegrała w sposób właściwy.

 

Wojciech Mojzesowicz już nie jest w PiS. W której partii powinien się znaleźć? W której mógłby pana zdaniem?

 

Nie wiem. Ale to duża strata dla PiS, bo osłabia ten nurt związany z wsią, z małymi miasteczkami, z rolnictwem. To pokazuje napięcia w PiS, duży konflikt i słabnącą siłę tej partii, w której partii mógłby się znaleźć, nie wiem. To jest decyzja po pierwsze samego Wojciecha Mojzesowicza – co będzie chciał ze swoim życiem zrobić, czy dalej będzie w polityce aktywny czy też odejdzie z polityki, wróci do swoich dawnych zajęć.

 

A gdyby chciał być aktywny w SLD, przyjąłby go pan?

 

Musiałby najpierw złożyć taki akces, wtedy bym, się zastanowił. Nawet nie myślałem o takiej deklaracji pana Mojzesowicza.

 

Kancelaria Prezydenta złożyła skargę do komisji etyki na Janusza Palikota. Poseł Platformy powinien zostać ukarany?

 

Myślę, że tak. Pewien system uprawiania polityki przez pana posła Palikota został zepsuty. Ja rozumiem spór polityczny. Jeżeli pan Palikot chce atakować prezydenta, chce pokazywać jego wady – niech to robi, jestem jak najbardziej za tym, sam nieraz atakuje prezydenta i premiera i pokazuje wady w ich funkcjonowaniu. Natomiast powinniśmy dbać, aby jakość życia politycznego w Polsce była wysoka. Narzekamy cały czas na to. Moim zdaniem Janusz Palikot przekracza pewne niewidzialne granice, które funkcjonują w polskiej polityce i tym obniża jakość polskiej polityki. Tak nie powinno być. Przypominam, że my w Polsce powinniśmy mieć duży szacunek do każdego urzędu – premiera, prezydenta, ministra, sędziego – takie działania obniżają rangę każdego urzędu. Coś takiego nie zdarza się na przykład w Stanach Zjednoczonych. Można krytykować prezydenta Stanów Zjednoczonych, codziennie są pikiety pod Białym Domem i wszystko jest okej, to jest dozwolone. Natomiast gdzieś ta cienka linia została przez pana Palikota. Uważam, że powinien być ukarany. Dziwi mnie, że wiele takich bardzo negatywnych zachowań, nie zostało pokazanych panu Palikotowi w klubie i nie został on ukarany.

 

Nie pochwalamy przekraczania niewidzialnej granicy, o którym pan wspomniał. Ale może Kancelaria Prezydenta powinna zwyczajnie Januszowi Palikotowi odpowiedzieć na pytania, które zadaje i w ten sposób skrócić tę dalszą drogę, którą idzie?

 

To jest sprawa Kancelarii Prezydenta. Nie jestem doradcą pana prezydenta, więc nie będą podpowiadał. Oni wiedzą najlepiej, co zrobić. Powiem szczerze, prezydentem był Lech wałęsa, prezydentem był Aleksander Kwaśniewski, prezydentem jest Lech Kaczyński. I lewica nigdy, nawet atakując Lecha Wałęsę za wiele błędów popełnionych w polityce choćby zagranicznej, nie posunęła się do takich czy innych metod, jakie prezentuje Janusz Palikot. Janusz Palikot może zadawać takie pytania, ale myślę, ze pewne ramy zostały przez pana Palikota przekroczone…. Choćby to ze świńskim ryjem, przypomnę.

Polecane