Motoambulanse – jednoślady, które ratują życie

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Motoambulanse – jednoślady, które ratują życie
Moto ambulansFoto: Shutterstock/Grzegorz Czapski

Motocykl jest lżejszy i mniejszy od samochodu, dzięki temu lepiej sprawdza się w mieście: ma lepsze przyspieszenie, może przemknąć się ulicami, nie stojąc w korkach. To niezwykle przydatna cecha, kiedy liczy się dosłownie każda minuta, bo ratownik musi dotrzeć na miejsce wypadku lub przewozi się np. krew bądź ludzkie organy do transplantacji. Dlatego motoambulanse są tak bardzo przydatne i potrzebne.

  • Jak obliczają ratownicy, niezależnie od pory dnia motoambulans, by dotrzeć na miejsce, potrzebuje ok. połowę mniej czasu, niż zwykły ambulans
  • Motoambulans ma właściwie to samo wyposażenie, co zwykły ambulans. Nie posiada jedynie noszy, ale jego zadaniem nie jest przewożenie poszkodowanych, ale dotarcie jak najszybsze na miejsce wypadku, by udzielić pomocy

Szybszy niż zwykły ambulans

– Nasze pojazdy są w pełni profesjonalne: zarejestrowane w MSWiA, profesjonalnie oklejone i oznakowane, posiadają sygnały pojazdów uprzywilejowanych, a osoby, które się nimi poruszają, również muszą mieć specjalistyczne uprawnienia – opowiada ratownik Wojciech Szczygielski z Fundacji Jednym Śladem. – Motoambulans jest wyposażony właściwie we wszystko to, co zwykły ambulans. Jedynie nie posiadamy noszy, bowiem zadaniem motoambulansu nie jest przetransportowanie poszkodowanego do szpitala, tylko jak najszybszy dojazd do poszkodowanego, udzielenie mu pomocy na miejscu i poczekanie na dojazd ZRM-u (Zespołu Ratownictwa Medycznego), który poszkodowanego ewentualnie przetransportuje – wyjaśnia.

– Z naszych doświadczeń, niezależnie od pory dnia i nocy, niezależnie od tego, czy jedziemy "na bombach" czy bez nich, czas dojazdu jest mniej więcej o połowę krótszy niż karetką samochodową. Przede wszystkim nie musimy czekać, aż kierowcy się rozjadą, aby zrobić miejsce, możemy też czasami wykorzystać jakiś skrót, którym karetka nie pojedzie: między słupkami, chodnikiem albo nawet, w ostateczności, po schodach – dodaje.

Pomoc poza systemem

Mimo ich niewątpliwej przydatności motocykle nie wchodzą w skład systemowej pomocy medycznej. – Pandemia zatrzymała prace nad odpowiednią ustawą. Jest kilka województw i miast, np. Wrocław, gdzie motoambulanse jeżdżą w systemie. Jeżdżą nimi ratownicy medyczni, którzy normalnie pełnią dyżury jak karetki – wskazuje Trójkowy gość. – Chętnych, aby zostać motoratownikiem, jest wielu. Najpierw trzeba jednak zdobyć uprawnienia na pojazdy uprzywilejowane, co wiąże się z pewnymi kosztami. Poza tym, co oczywiste, trzeba posiadać co najmniej uprawnienia ratownika KPP (kwalifikowanej pierwszej pomocy) – wylicza.

– Warto też pamiętać, że dla nas to nie jest praca: wszyscy jesteśmy wolontariuszami, nie zarabiamy ani grosza – przypomina.

Przeczytaj także 


Defibrylator automatyczny: każdy może go obsłużyć

W wyposażeniu ambulansu oraz motoambulansu jest defibrylator automatyczny. Coraz częściej można je także dostrzec w miejscach publicznych: m.in. na stacjach metra, w urzędach. Aby go użyć, nie trzeba do tego żadnego szkolenia. – To urządzenie ma za zadanie najpierw zweryfikować stan poszkodowanego, a następnie, jeśli jest taka potrzeba, za pomocą prądu, przywrócić funkcje życiowe – tłumaczy Wojtek Szczygielski. – To jest urządzenie, którego nie powinniśmy się bać: ono jest w pełni automatyczne, mówi do użytkownika, wydając kolejne instrukcje. Co więcej, nie jesteśmy w stanie zrobić nim komuś krzywdy, gdyż jest na tyle inteligentne, że nie zadziała, czyli "nie strzeli prądem", jeśli nie będzie takiej potrzeby – wyjaśnia.


Posłuchaj

17:36
Motocykle, które mogą uratować życie (Pora na Trójkę)
+
Dodaj do playlisty
+

***

Tytuł audycji: Pora na Trójkę
Prowadzi: Piotr Firan
Gość: Wojciech Szczygielski (ratownik, Fundacja Jednym Śladem)
Data emisji: 9.08.2022
Godziny emisji: 7.12, 7.22, 7.49, 8.10

pr

Polecane