Jerzy Petersburski Junior: muzyka to najbardziej uniwersalny język

  • Facebook
  • Twitter
  • Wykop
  • Mail
Jerzy Petersburski Junior: muzyka to najbardziej uniwersalny język
Jerzy Petersburski JuniorFoto: PAP/Leszek Szymański

Kasia Ciepielewska i Łukasz Sobolewski przed Trójkowy mikrofon zapraszają osoby wyjątkowe. Pełne pasji, energii do działania, smakoszy życia, wyciskających je jak cytrynę. Audycję ilustrują utwory starannie wyselekcjonowane przez autorów i zaproszonego gościa. A wśród pytań są także te przesłane przez słuchaczy. Pierwszym gościem był Jerzy Petersburski junior: pianista, kompozytor, satyryk, prowadzący i autor wielu programów telewizyjnych. Można powiedzieć – prawdziwy człowiek renesansu.


Tomasz Makowiecki 1200.jpg
Praca nad płytą, praca nad sobą. Tomek Makowiecki i Jack Savoretti o najnowszych nagraniach

Dzisiejszy gość mówi wprost, że pochodzi z rodziny przepełnionej miłością i muzyką: jego mamą była śpiewaczka operowa Sylwia Klejdysz-Petersburska, ojcem – Jerzy Petersburski, światowej sławy kompozytor. - Fortepian traktowałem jako miejsce wspaniałej zabawy, a nie przymus. Minikoncerty na cztery ręce i piosenki, które śpiewała mama, pamiętam do dzisiaj. No i ta wielka miłość, jaką przelali na mnie rodzice, jest dla dziecka najważniejsza, bo owocuje – przyznaje.


Posłuchaj

1:36:46
Jerzy Petersburski Junior (Ona, On i pewien bardzo wyjątkowy gość/Trójka)
+
Dodaj do playlisty
+

Jerzy Petersburski Junior zgadza się, że pochodząc z takiej rodziny, z takiego domu, nie mógł właściwie robić nic innego. – Muzyka rzeczywiście zawsze mi towarzyszyła, ale nigdy nie była karą. Nawet jeśli ten instrument był nie za bardzo chciany... Bo nie zawsze lubiłem na nim ćwiczyć: skłamałbym, mówiąc, że od rana do nocy siadałem i grałem, że ćwiczyłem godzinami. Ale też nigdy nie chciałem innego – wspomina.

– Kiedy zaczynałem, to był czas, nie tak znowu dawno, kiedy myślano, że jeśli coś się w życiu zaczyna, to automatycznie będzie się to kontynuowało przez całe życie. Jednak okazało się, że trzeba o swoje walczyć, trzeba wypracowywać. I czasami coś, co było hobby, a mianowicie telewizja, staje się też równoległym zawodem – opowiada. – Nie zapominając jednak, że muzyka jest czymś najważniejszym. Muzyką można się porozumiewać na całym świecie: nie esperanto, ale właśnie muzyką. Japończyk, Chińczyk, człowiek z Afryki czy Indonezji – jeśli się spotykamy na jam session, to dialogujemy. I to jest chyba w życiu najważniejsze – tłumaczy.

Ale łączenie życia dziennikarza, artysty, twórcy z życiem rodzinnym nie jest łatwe. Ba, bywa, że to próba łączenia ognia z wodą. – Trzeba mieć szczęście, żeby natrafić na tę drugą połowę, która czuje, potrafi wspierać i rozumie, że to także jest zawód – stwierdza Trójkowy gość. – Bo oprócz przyjemności, to jest także praca: zarabia się pieniądze. Dzięki temu dom funkcjonuje i nie można zabronić zarabiać, bo dom przestanie funkcjonować – tłumaczy.

– Ludzie nie zdają sobie sprawy, ile do takiego programu, nawet 5-minutowego wystąpienia, potrzeba przygotowań. Komuś się wydaje: „To tylko poprowadzić”, albo mówią: „Pan to tylko skomponuje”... I jeśli tego się nie rozumie, to takie związki pewnie częściej się rozpadają – dodaje. – Ale oczywiście, wszystko zależy od połączeń i wytłumaczeń... – podsumowuje.


***

Tytuł audycji: Ona, on i pewien bardzo wyjątkowy gość
Prowadzący: Kasia Ciepielewska, Łukasz Sobolewski
Data emisji: 17.10.2021
Godziny emisji: 11.08, 12.07

pr


Polecane