Czy Rosja straci apetyt na Ukrainę?
Premier Ukrainy ostrzega, że Moskwa zamiar zająć obwód odeski. Na Ukrainę jadą wysłannicy OBWE, ale Rosja może ich nie wpuścić na Krym. Ukraińscy żołnierze namawiani są do dezercji.
2014-03-22, 13:00
Arsenij Jaceniuk, pełniący obowiązki premiera Ukrainy nie owija w bawełnę i mówi wprost - głównym celem Federacji Rosyjskiej w najbliższej przyszłości będzie zdobycie regionu Odessy . Nie informuje jednak na jakich przesłankach opiera to twierdzenie. Do tej pory, w obwodzie odeskim było stosunkowo spokojnie. Rosjanie wywierali dużo większą presję na rejon Charkowa i Doniecka.
Obawy Jaceniuka wpisują się w nastrój panujący teraz w Rosji. Większość mieszkańców tego kraju popiera aneksję Krymu uważając ją za wyrównanie historycznych porachunków. Najbardziej radykalni zwolennicy "ochrony Rosjan" nie ukrywają swoich emocji. Przyjaciel Władimira Putina, Aleksandr Zaldostanow na fali euforii deklaruje nawet, że "Krym to początek. Ruszymy na Kijów!".
censor.net/x-news
REKLAMA
Trudno powiedzieć, czy te emocje mają coś wspólnego z rzeczywistymi planami Kremla. Coraz więcej polityków Zachodu podziela jednak obawy Jaceniuka, że Rosja nie poprzestanie na Krymie. Hilary Clinton, była sekretarz stanu USA ostrzegła, że zgodnie z "logiką Putina" zagrożone mogą być "inne części Ukrainy, ale też Estonia, Litwa i Łotwa czy Naddniestrze" , bo "w wielu miejscach znaleźć można Rosjan i rosyjskojęzycznych". Clinton oceniła ostatnie wydarzenia jako "wojnę wartości" i oświadczyła, że Putin "próbuje na nowo wytyczać granice Europy po II wojnie światowej".
Witalij Kliczko,lider partii UDAR i kanydat na prezydenta uważa, że Rosja nie poprzestanie na aneksji Krymu. - Głównym celem Rosji jest Kijów i cała Ukraina. Wiemy i słyszymy sporo na temat rosyjskich planów odbudowania imperium rosyjskiego. Bez Ukrainy to niemożliwe - powiedział Kliczko.
CNN Newsource/x-news
REKLAMA
W sobotę rosyjska telewizja "Vesti” poinformowała o powstawaniu na południowo-wschodniej Ukrainie oddziałów samoobrony, podobnych do operujących na Krymie. Ich członkowie są uzbrojeni w broń palną. Według telewizji, mają działać na terenie obwodów: donieckiego , charkowskiego i ługańskiego. Ich liderzy dają do zrozumienia , że nie uznają nowych władz w Kijowie, a co za tym idzie i ukraińskich służb bezpieczeństwa.
Według Kijowa, Rosja zgromadziła na granicy potężne siły.
Twitter/print screen
Sama Rosja, oficjalnie zapewnia, że nie jest zainteresowana zajmowaniem innych części Ukrainy. Prezydent Putin oświadczył jednak, że Moskwa będzie bronić interesów Rosjan wszystkimi, możliwymi środkami.
REKLAMA
Misja OBWE sprawdzi
Organizacja wyśle na Ukrainę grupę monitorującą. W jej skład wejdzie początkowo 100 cywilnych obserwatorów. Biedą pracować przez pół roku. Ich siedzibą zostanie Kijów.
Obserwatorzy będą także rozmieszczeni w dziewięciu innych miejscach, w tym w Doniecku. Rosja zgodziła się na tę misję choć wcześniej, przez ostatnie tygodnie, kilkakrotne próby porozumienia w tej sprawie nie przynosiły rezultatów.
Przychylność Moskwy kończy się jednak na granicy Krymu. Ambasador Rosji przy OBWE Andriej Kielin oznajmił, że organizacja nie ma mandatu, by pracować na półwyspie, bo "Krym to część Federacji Rosyjskiej". Stany Zjednoczone zaś uważają, że wraz z przyjęciem decyzji OBWE misja "ma mandat, by pracować na Krymie i w innych częściach Ukrainy. Krym to Ukraina - głosi oświadczenie USA.
W sprawie misji pojawiło się też oświadczenie na stronie rosyjskiego MSZ. Resort wyraża nadzieję, że "obiektywne i bezstronne działania międzynarodowych obserwatorów pomogą przezwyciężyć wewnętrzny kryzys ukraiński oraz powstrzymać nacjonalistyczny bandytyzm i ultraradykalne tendencje, a także doprowadzić do pojednania narodowego oraz poszanowania społecznych, politycznych, językowych, edukacyjnych, kulturowych i religijnych praw ludzi we wszystkich regionach Ukrainy".
Zadaniem cywilnych obserwatorów będzie zbieranie informacji i przekazywanie oceny stanu bezpieczeństwa "w całym kraju". OBWE chce rozpocząć pracę jak najszybciej.
REKLAMA
Wysłanie misji zaproponowała kanclerz Angela Merkel niemal trzy tygodnie temu w rozmowie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Szef niemieckiego MSZ Frank-Walter Steinmeier podkreślił, że duża liczba obserwatorów pozwoli na otrzymanie niezależnych i pewnych informacji o sytuacji. Ostrzegł jednak, że - to jeszcze nie jest koniec kryzysu, lecz krok, który wspomaga nasze zabiegi o deeskalację konfliktu.
W sobotę szef niemieckiej dyplomacji odwiedza Kijów i Donieck.
Czy ukraińskie wojsko na Krymie dostało polecenie ewakuacji?
Tak twierdzi rosyjski dziennik "Komsomolskaja Prawda". Według gazety Kijów wydał dowódcom "cichy" rozkaz w tej sprawie. Dziennik zauważa, że ukraińskim żołnierzom będzie trudno opuścić macierzyste jednostki. Gazeta twierdzi, że po prostu nie wiedzą, jak dostać się do granicy. Ich pojazdy nie są wypuszczane z koszar, zresztą i tak brakuje paliwa. Siły miejscowej samoobrony sprawdzają zaś bagaże oficerów i żołnierzy - aby nie wynosili broni. Zapewne będą zmuszeni maszerować pieszo i z pustymi rękami - ironizuje "Komsomolskaja Prawda".
Według tego prokremlowskiego dziennika, niewykluczone, że w najbliższych dniach na Krymie dojdzie do "masowego przechodzenia" oficerów z armii ukraińskiej do rosyjskiej. Bowiem zgodnie z dekretem podpisanym przez prezydenta Władimira Putina, stopnie wojskowe, dyplomy ukończonych uczelni i wysługa lat żołnierzy, którzy przejdą na stronę rosyjską, będą uznane za ważne Na takich ochotników czekają też podwyżki żołdu. Gazeta zauważa, że na przykład major zarabia na Ukrainie równowartość pół tysiąca dolarów, a w Rosji - 4 razy tyle.
Według "Komsomolskoj Prawdy", na Krymie już ponad pięciuset ukraińskich oficerów oraz 4,5 tysiąca wojskowych niższych rangą zgłosiło chęć nałożenia mundurów rosyjskiej armii.
REKLAMA
Kijów walczy z propagandą
Wśród ukraińskich żołnierzy na Krymie krąży plotka, że na każdego z nich czeka sprawa karna za zdradę ojczyzny. Ukraińskie ministerstwo obrony dementuje te pogłoskę i obiecuje wszystkim wojskowym na półwyspie status "uczestników działań wojennych".
W oświadczeniu ministerstwa czytamy, że każdy żołnierz służący na Krymie jest uważany przez Ukraińców za "Prawdziwego Bohatera". Władze podkreślają, że nie zapomną o żadnym z nich.
Dowódca sił morskich Ukrainy Serhij Hajduk zaznacza, że na razie nie ma planów wycofania wojsk. Są jednak dokładne plany i zasady działania. Dowódcy je znają, dlatego każdy z nich kontroluje swoją jednostkę czy okręt.
Tymczasem niemal codziennie wojskowi na półwyspie skarżą się, że w Kijowie o nich zapomniano i nie wiedzą, jaka będzie przyszłość ich i ich rodzin. Jeden z oficerów jednostki w Kerczu powiedział, że przez cały czas konfliktu jego bazy nie odwiedził żaden wyższy rangą wojskowy ukraińskiego sztabu. Za to często przychodzą rosyjscy generałowie, którzy namawiają do przejścia na ich stronę. - Ja tych generałów znam lepiej niż swoich - powiedział ukraiński wojskowy.
REKLAMA
"Sankcje UE oderwane od rzeczywistości"
Tak rosyjskie MSZ odpowiada na swojej stronie internetowej na pytanie, zadane przez "środki masowego przekazu", jak Moskwa reaguje na ostatnie postanowienia Brukseli. Rosyjski resort pisze też, że "nadszedł czas, aby wrócić do pragmatycznej współpracy służącej interesom wszystkich krajów". Dodaje jednak, że Rosja oczywiście zastrzega sobie prawo do "adekwatnej reakcji na podejmowane wobec niej działania". Nie wyjaśnia co ma na myśli.
Unia Europejska rozszerzyła sankcje wobec rosyjskich polityków, urzędników i biznesmenów. Lista osób, które mają zakaz wjazdu do Unii i zablokowane konta w Europie, liczy już 33 nazwiska. Odwołano też szczyty G8 i Unia-Rosja.
Kanada solidarna z Ukrainą
Ottawa, podobnie jak wcześniej Waszyngton, nałożyła sankcje na Bank Rossija, uważany za powiązany z otoczeniem prezydenta Władimira Putina. Przyczyną - jak poinformował kanadyjski premier Stephen Harper - są działania Rosji na Ukrainie. Władze w Ottawie objęły też sankcjami kolejnych 14 rosyjskich urzędników.
REKLAMA
Agencja France Press podaje, że z powodu sankcji istnieje zagrożenie dla kanadyjsko-rosyjskiego kontraktu, negocjowanego między koncernem maszynowym Bombardier a rosyjską państwową spółką Rostec, dotyczącego budowy montowni samolotów w Uljanowsku. W sprawie budowy zakładu i sprzedaży 100 samolotów Q400 podpisano ist intencyjny w ubiegłym roku.
Wcześniej sankcje na Bank Rossija nałożyły USA. W praktyce oznacza to, że instytucja, której ogólne aktywa szacowane są na 10 mld USD, nie będzie mogła prowadzić operacji w dolarach.
Z czego będą żyć mieszkańcy Krymu?
Opustoszałe plaże, zamknięte hotele i kioski nad morzem - tak wygląda dziś krymski kurort Ałuszta na brzegu Morza Czarnego. Miejscowi - od burmistrza poczynając, na zwykłych mieszkańcach kończąc - liczą jednak, że to przejściowe i latem sytuacja się zmieni.
Krym, to region żyjący z turystyki. eździli tam głownie mieszkańcy "kontynentalnej" Ukrainy. Dla Rosjan nie był to ulubiony, wakcyny kierunek.
REKLAMA
Odległa o godzinę jazdy autobusem od Symferopola Ałuszta w każdym sezonie przyjmowała około miliona turystów. W zeszłym roku ponad 60 procent z nich przyjechało z Ukrainy , a z Rosji 25-30 procent.
Praktycznie cała gospodarka miasta pracuje na rzecz turystyki. Znaczną część win Massandra kupują turyści, pod ich kątem produkowane są kosmetyki z roślin aromatycznych, a do tego należy jeszcze dodać transport i telefonię komórkową.
- Nikt teraz nie przyjedzie. Na razie wszystko jest zamrożone, stanęło - skarży się administratorka hotelu Julia. Jak mówi,hotel miał już podpisane umowy na lato z ukraińskimi i rosyjskimi firmami turystycznymi, ale na razie wszystkie milczą. - Na pewno czekają na rozwój sytuacji. Chociaż jeszcze nikt nie powiedział, że nie przyjedzie - opowiada Julia. - Wiosna w tym sezonie jest u nas ciężka. Główną przyczyną jest sytuacja w kraju - dodaje.
Krym nie ma własnej wody, nie wytwarza prądu. Żywność jest tam dostarczania z Ukrainy. Nigdy nie był to bogaty region i wymagał wsparcia przez budżet ukraińskiego państwa. Teraz obowiązek utrzymania Krymu spada na barki rosyjskiego podatnika. Jak mówi część komentatorów, Rosjanie, którzy dziś tak cieszą się z przyłączenia półwyspu, jutro mogą tego żałować. Eksperci porównują to do sytuacji Czeczenii, która okazała się workiem bez dna pochłaniającym miliardy rubli. W tym kontekście, łatwiej zrozumieć wypowiedź wnuczki byłego sekretarza generalnego KPZR Nikity Chruszczowa. - Władimir Putin udławi się Krymem, bo ugryzł więcej niż może przełknąć. Nie odzyska całego, byłego terytorium należącego do Związku Radzieckiego - tak kryzys na Ukrainie skomentowała profesor Nina Chruszczow.
REKLAMA
CNN Newsource/x-news
Kryzys ukraiński: serwis specjalny >>>
Izabela Zabłocka
REKLAMA
REKLAMA