Rozbicie obozu NKWD w Rembertowie. Posłuchaj wspomnień uczestników

W nocy z 20 na 21 maja 1945 roku oddział Armii Krajowej pod dowództwem ppor. Edwarda Wasilewskiego ps. Wichura rozbił obóz NKWD w Rembertowie i uwolnił ponad 500 więźniów.

2024-05-20, 05:40

Rozbicie obozu NKWD w Rembertowie. Posłuchaj wspomnień uczestników

W 1945 roku, po wyparciu wojsk niemieckich z ziem polskich, Sowieci, wraz z polskimi komunistami, zaczęli wprowadzać własny porządek. Jednym z pierwszych zadań było zniszczenie podziemia antykomunistycznego.

W lutym poufna instrukcja Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego głosiła: "Rozwiązanie Armii Krajowej traktować jako fikcyjne. Zmienić metodę zwalczania AK, które należy odtąd uważać za ruch oporu wobec władzy komunistycznej i antydemokratyczny. W obecnej fazie walka z AK powinna być bezwzględna".

Wojska NKWD wspomagane polskimi oddziałami przeprowadzały masowe aresztowania żołnierzy, oficerów i ludzi uznanych za niebezpiecznych dla nowego ustroju. Ci, którzy przeżyli aresztowania i śledztwo, trafiali do więzień i obozów, skąd byli wywożeni w głąb Związku Radzieckiego, do łagrów.

Obóz w Rembertowie

Jeden z najbardziej znanych obozów dla żołnierzy AK mieścił się w Rembertowie pod Warszawą. Jego więźniem był między innymi jeszcze wtedy nierozpoznany gen. Emil Fieldorf. Teren zarządzany całkowicie przez NKWD był otoczony potrójnym płotem z drutu kolczastego. Dzienne wyżywienie stanowiło 100 gram chleba i dwa litry wodnistej zupy.

REKLAMA

- Obóz ten był zorganizowany na terenie przedwojennej wytwórni amunicji. Składał się z kilku baraków. W największym było dziesięć dużych izb. W każdej przetrzymywano 120-150 ludzi - mówił na antenie Radia Wolna Europa Alfred Grabowski, więzień obozu w Rembertowie.


Posłuchaj

Audycja poświęcona historii obozu NKWD w Rembertowie, jego rozbiciu przez AK i dalsze losy więźniów. Ilustrowana wspomnieniami uczestników wydarzeń. (RWE) 12:20
+
Dodaj do playlisty

 

Brawurowa akcja

Szaleńczą decyzję o rozbiciu obozu podjął kpt. Walenty Suda ps. Młot, dowódca Obwodu Mińskiego Mazowieckiego AK. Oddziałem uderzeniowym dowodził ppor. Edward Wasilewski ps. Wichura. Akcję zaplanowano na noc z 20 na 21 maja 1945.

- Gdzieś koło godziny drugiej w nocy usłyszeliśmy seryjne strzały, potem mała przerwa i później donośne serie z okolic bramy. Wszyscy strażnicy na wieżyczkach zostali zestrzeleni przez atakujące oddziały leśne. Zerwaliśmy zamki w ostatniej chwili. Wybiegliśmy na korytarz, ale tam już byli radzieccy żołnierze - wspominał Alfred Grabowski.

REKLAMA

W czasie 20 minutowej akcji zabito ponad sześćdziesięciu żołnierzy sowieckich, przy stratach własnych wynoszących zaledwie trzech ludzi. Niemal natychmiast za uciekinierami ruszyły oddziały sowieckie i polskie.

- Z lasu zobaczyliśmy, że droga jest obstawiona przez żołnierzy w polskich mundurach. Obława. Dowódca zaryzykował i ustawił nas w sześć dwójek. Przeszliśmy, a za nami tłum uwolnionych – wspominał spotkanie z oddziałem jeden z partyzantów. - Berlingowcy musieli wiedzieć, kim jesteśmy, a jednak przepuścili nas bez walki. Niektórzy salutowali naszemu dowódcy.

Drugi akt dramatu

Tymczasem w obozie rozegrał się drugi, mniej znany, akt dramatu.

- Wezwano nas rano na apel. Odliczano, ilu brakuje. Uciekło ponad 550 osób. Po południu zaczęto już zwozić pierwszych złapanych. Przywiezieni ludzie byli identyfikowani, niektórych od razu wyprowadzano i w zagajniku rozstrzeliwano – mówił więzień obozu.

REKLAMA

Pomimo ponownego złapania ok. 200 osób akcja partyzantów wstrzymała wywózki więźniów do łagrów sowieckich. Wkrótce potem obóz został zlikwidowany. Przez wiele lat jego istnienie było otaczane tajemnicą, a do dzisiaj brakuje wielu dokumentów archiwalnych i trwają poszukiwania grobów zamordowanych więźniów.

src="http://static.prsa.pl/ef77c352-0fba-471b-807a-cba8cffb3334.file"

mjm


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej