Milkną protesty w Hongkongu. Urzędnicy wracają do pracy

Liczba protestujących w Hongkongu spadła z kilkudziesięciu tysięcy do około 300 osób. Demonstranci wciąż liczą na spotkanie z władzami.

2014-10-06, 10:33

Milkną protesty w Hongkongu. Urzędnicy wracają do pracy

Posłuchaj

W Hongkongu coraz mniej protestujących - relacja Tomasza Sajewicza z Chin (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Słabnie wsparcie prodemokratycznych protestów w Hongkongu. Protestujących została już tylko garstka.
Ze względu na protesty, w ubiegły piątek około trzem tysiącom pracowników hongkońskich urzędów polecono pozostanie w domach. W poniedziałek bez przeszkód powrócili oni do pracy.

Otwarto także szkoły średnie w centrum miasta. W ostatnich dniach z powodu demonstracji odwołano w nich lekcje. Pracę wznowiły niektóre banki, które w ubiegłym tygodniu zamykały swe oddziały w miejscach objętych protestami.

W dwóch głównych miejscach prodemokratycznych demonstracji rano zebrało się w sumie około 300 osób. Zaledwie 10 protestowało przed siedzibą szefa lokalnej administracji. W nocy rozebrano też część barykad.

W dzielnicy Admiralty, która była centrum protestów, jest najspokojniej od kiedy rozpoczęło się okupowanie ulic - pisze agencja EFE. W obozowisku przebywa około stu osób. Demonstranci zajęli też niektóre ulice w handlowej dzielnicy Causeway Bay, ale ich pobyt tam nie powoduje znaczących zakłóceń.

REKLAMA

Około 100 protestujących nadal znajduje się w gęsto zaludnionym obszarze Mong Kok, gdzie ostatnio dochodziło do starć między zwolennikami i przeciwnikami protestów.

- Ludzie potrzebują odpoczynku. Oni jeszcze tu wrócą. Nie oznacza to, że nasz ruch słabnie. Wiele osób nadal go popiera - zapewniał lider studentów Aleks Chow.

CNN Newsource/x-news

REKLAMA

Więcej o protestach w Hongkongu czytaj tutaj >>>

Przywódcy protestów zaznaczają, że pomimo znacznego zmniejszenia się liczby demonstrantów, prodemokratyczny protest będzie kontynuowany. Na razie nie doszło też do rozmów przedstawicieli protestujących z władzami Hongkongu. Początkowo miały one odbyć się w sobotę, ale zostały zerwane przez protestujących po nocnych atakach na demonstrantów. Ich sprawcami okazały się osoby podejrzewane o przynależność do mafii.

Niektórzy działacze sprzeciwiają się częściowemu wycofaniu się z siedziby władz i twierdzą, że będą kontynuować protesty do czasu wypracowania szczegółów rozmów. Mówią, że zerwą negocjacje, jeśli policja użyje siły przeciwko demonstrantom.
Największe prodemokratyczne demonstracje od czasu przejęcia kontroli nad Hongkongiem przez Chiny rozpoczęły się pod koniec września. Protestujący domagają się odwołania szefa lokalnej administracji. Chcą także zmian w prawie wyborczym.
W 2017 roku po raz pierwszy w historii mieszkańcy Hongkongu będą mogli wyłonić szefa administracji w wyborach powszechnych. Wybór ma być jednak zawężony do dwóch-trzech kandydatów zatwierdzonych uprzednio przez lojalny wobec władz w Pekinie komitet nominacyjny.
Od początku protestów policja zatrzymała 30 osób.
IAR, PAP, bk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej